Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Niemcy: Steinbrueck broni się przed zarzutem utraty niezależności

0
Podziel się:

Kandydat SPD na urząd kanclerza Niemiec Peer Steinbrueck broni się
przed zarzutami, że pobierając wysokie honoraria za odczyty na zaproszenie koncernów i banków,
naraził na szwank swoją poselską niezależność. To "absurd" - powiedział polityk we wtorek.

Kandydat SPD na urząd kanclerza Niemiec Peer Steinbrueck broni się przed zarzutami, że pobierając wysokie honoraria za odczyty na zaproszenie koncernów i banków, naraził na szwank swoją poselską niezależność. To "absurd" - powiedział polityk we wtorek.

Od jesieni 2009 roku, gdy po porażce SPD w wyborach parlamentarnych Steinbrueck przestał być ministrem finansów i został szeregowym posłem, zarobił 1,25 mln euro, stając się najlepiej zarabiającym parlamentarzystą niemieckim.

Steinbrueck opublikował w internecie listę otrzymanych honorariów, z której wynika, że za każdy występ pobierał średnio 15 tys. euro, choć zdarzało mu się inkasować też kwoty powyżej 20 tys. euro za jeden odczyt.

Polityk SPD przyznał na konferencji w Berlinie, że nie zgłosił administracji parlamentu dwóch z 89 wykładów, tłumacząc to niedopatrzeniem. "Przegapiłem to" - powiedział, podkreślając, że w nadrobił to zaniedbanie.

Największa partia opozycyjna SPD nominowała Steinbruecka na początku miesiąca na rywala Angeli Merkel w wyborach na jesieni przyszłego roku. Socjaldemokrata był szefem resortu finansów w koalicyjnym rządzie CDU/CSU i SPD w latach 2005-2009.

Reagując na krytykę, że w pogoni za pieniędzmi zaniedbał poselskie obowiązki, Steinbrueck ripostował, że w ubiegłym roku tylko dwukrotnie był nieobecny na ważnych głosowaniach w parlamencie.

65-letni socjaldemokrata podkreślił, że w tym czasie wygłosił ponad 200 wykładów w szkołach, na wyższych uczelniach oraz na zaproszenie stowarzyszeń, nie pobierając za to żadnych pieniędzy. Część honorariów przeznaczył na datki.

Steinbrueck odmówił natomiast podania do publicznej wiadomości informacji o honorariach autorskich za wydane w minionych latach książki.

Steinbrueck nie jest jedynym parlamentarzystą, którego zarobki poza Bundestagiem znacznie przewyższają poselską dietę. Były minister gospodarki Michael Glos (CSU) zarobił od 2009 r. co najmniej 546 tys. euro, a były minister badań naukowych Heinz Riesenhuber (CDU) 380 tys. euro.

Reagując na dyskusję o zarobkach Steinbruecka, Bundestag postanowił zaostrzyć przepisy regulujące zasady informowania przez posłów o dodatkowych zarobkach. Projekt ustawy autorstwa koalicji rządowej CDU, CSU i FDP przewiduje wprowadzenie dziesięciu progów dodatkowych zarobków - od najniższego, pomiędzy 1 tys. a 3,5 tys. euro, do najwyższego - powyżej 250 tys. euro.

Obecnie istnieją tylko trzy progi zarobków w euro: 1 000- 3 500, 3 500-7 000 i powyżej 7 000, co uniemożliwia pozyskanie bardziej precyzyjnych informacji. Partie opozycyjne, SPD, Zieloni i Lewica, uważają proponowane zmiany przepisów za niewystarczające, domagając się publikowania danych o zarobkach posłów "co do eurocenta".(PAP)

lep/ kar/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)