Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Nowak: nie interesowałem się ustawą hazardową

0
Podziel się:

Były szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak mówił przed komisją
śledczą, że Donald Tusk nie dzielił się z nim wiedzą o operacji CBA ws. afery hazardowej.
Podkreślał, że nie interesował się zmianami w prawie hazardowym i nie zna Ryszarda Sobiesiaka.

Były szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak mówił przed komisją śledczą, że Donald Tusk nie dzielił się z nim wiedzą o operacji CBA ws. afery hazardowej. Podkreślał, że nie interesował się zmianami w prawie hazardowym i nie zna Ryszarda Sobiesiaka.

Nowak powiedział w czasie wtorkowego przesłuchania przed komisją śledczą badającą tzw. aferę hazardową, że o całej sprawie dowiedział się na początku października 2009 r., gdy poinformowały o niej media. Zaznaczył, że nie zna ani Jana Koska ani Sobiesiaka, a biznesmeni z branży hazardowej nigdy nie zwracali się do niego o pomoc.

Nowak mówił, że wiedział o spotkaniu Donalda Tuska z ówczesnym szefem CBA Mariuszem Kamińskim 14 sierpnia 2009 r., ale nie znał treści ich rozmowy. Właśnie podczas tego spotkania Kamiński zrelacjonował szefowi rządu informacje CBA dotyczące kontaktów polityków PO Zbigniewa Chlebowskiego i Mirosława Drzewieckiego z Sobiesiakiem.

Nowak zaznaczył, że pracując w KPRM miał wgląd w elektroniczny kalendarz premiera, dlatego miał wiedzę o tym z kim i kiedy Tusk się spotyka. Przyznał, że bezpośrednio po spotkaniu szefa rządu z Kamińskim rozmawiał z premierem. Jak relacjonował, z ówczesnym szefem CBA, a także sekretarzem kolegium ds. służb specjalnych Jackiem Cichockim minął się w sekretariacie przed gabinetem premiera. Nowak powiedział, że wtedy po raz pierwszy spotkał - jak to określił - legendę PiS i uścisnął mu dłoń.

Jak opowiadał Nowak, kilka chwil po tym, już z premierem, omawiali prawdopodobnie kwestie wizyty u polskich żołnierzy stacjonujących w Afganistanie, do której doszło dzień później - 15 sierpnia, a także przygotowania do obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej. O wcześniejszym spotkaniu premiera z ówczesnym szefem CBA i Cichockim, mowy nie było - powiedział.

Beata Kempa (PiS) dopytywała Nowaka o szczegóły jego rozmowy z premierem. Posłanka pytała, czy była to rozmowa wcześniej umówiona, czy został on wezwany przez premiera, czy też była to własna inicjatywa Nowaka.

"Szef gabinetu politycznego premiera, jako jeden z najbliższych współpracowników szefa rządu, w miarę możliwości ma nieograniczony dostęp do swego przełożonego. Nigdy nie planowałem oddzielnych spotkań z panem premierem. Myśmy się spotykali wielokrotnie w ciągu dnia tak, jak i inni najbliżsi współpracownicy pana premiera w kancelarii. To spotkanie nie było w żaden szczególny sposób umówione" - powiedział Nowak.

Jak mówił, nie przypomina sobie też, by premier go wezwał na rozmowę. "Prawdopodobnie - tak jak wyglądała pragmatyka naszego działania i mój sposób pracy - najwyraźniej skoro poszedłem do premiera, to miałem jakieś sprawy z nim do omówienia. Najprawdopodobniej musiałem poprosić sekretarkę, żeby dała mi znać, kiedy skończy się spotkanie, abym mógł przyjść do premiera i omówić sprawy, które były dla mnie i premiera, moim zdaniem, ważne" - zaznaczył.

"Nie mam zwyczaju czekać na zakończenie spotkania" - odparł, pytany, czy wtedy gdy Kamiński i Cichocki wychodzili ze spotkania z Tuskiem, on już czekał.

Z kolei na pytanie, kiedy premier omawiał z nim sprawę materiału analitycznego CBA, który szef rządu otrzymał od Mariusza Kamińskiego 12 sierpnia, zapewnił, że nigdy nie miało to miejsca. Nowak zeznał też, że nie wiedział nic o tym, by premier zlecił komuś weryfikację zawartych w tym materiale informacji. "Skoro nie wiedziałem, że w ogóle coś takiego miało miejsce, trudno żebym wiedział" - odparł z kolei pytany, czy wiedział, dlaczego premier nie zlecił takiej weryfikacji.

Nowak powiedział ponadto, że Tusk nie informował go również, o czym rozmawiał 19 sierpnia 2009 r. podczas spotkania z ówczesnym ministrem sportu Mirosławem Drzewieckim i ówczesnym szefem MSWiA Grzegorzem Schetyną. Zeznał ponadto, że nie znał przebiegu spotkania premiera z 26 sierpnia z Chlebowskim. Polityk PO podkreślił, że prawdopodobnie wiedział o tych spotkaniach z elektronicznego kalendarza swojego szefa.

Pytany, czy zwykle nie miał wiedzy o temacie spotkań premiera, powiedział, że jeśli on jakieś współorganizował to musiał wiedzieć czego ono dotyczy, natomiast w przypadku pozostałych spotkań, w których nie uczestniczył, nie miał takiej wiedzy.

Polityk stwierdził, że nie ma wątpliwości, że był przeciek o tajnej operacji służb specjalnych ws. tzw. afery hazardowej, ale do dziennika "Rzeczpospolita". Gazeta jako pierwsza opisała 1 października operację CBA dotyczącą kontaktów polityków PO z Sobiesiakiem. Powoływała się na stenogramy z podsłuchów ich rozmów, które sporządziło CBA.

"Jedynym przeciekiem, co do którego nie mam wątpliwości, że był, to przeciek do +Rzeczpospolitej+, w skutek czego powstała publikacja 1 października 2009 r. - przeciek tajnych materiałów służb specjalnych na temat prowadzonej działalności operacyjnej" - mówił Nowak. Jak zaznaczył, znając swoje otoczenie polityczne oraz standardy premiera Donalda Tuska jest przekonany, że tu do żadnego przecieku o operacji CBA nie doszło.

Nowak nie wykluczył, że po 19 sierpnia (premier spotkał się wówczas z ówczesnym ministrem sportu Mirosławem Drzewieckim) mógł rozmawiać z szefem gabinetu politycznego Drzewieckiego Marcinem Rosołem. Zaznaczył, że w KPRM organizował spotkania wszystkich szefów gabinetów politycznych ministrów, ale - jak zaznaczył - wydaje mu się, że po 19 sierpnia nie było takiego spotkania.

Polityk podkreślił, że nigdy nie kontaktował się ani z Drzewieckim, ani z Chlebowskim w sprawie projektu nowelizacji ustawy hazardowej. Zaznaczył, że projekt ten - z jego punktu widzenia - nie był szczególnie godny uwagi, dlatego się nim nie interesował.

Nowak mówił, że jedynym epizodem, w którym w pewnym sensie uczestniczył, w procesie legislacyjnym dotyczącym zmian w ustawie hazardowej było jego spotkanie na początku sierpnia 2008 r. m.in. z Jackiem Kapicą i jego wcześniejsza prośba do wiceministra finansów o notatkę na temat przebiegu prac nad ustawą hazardową. Kapica odnotował w niej uwagi resortu gospodarki sprzeciwiające się 10-procentowym dopłatom do gier (nieobjętych monopolem państwa).

"Nigdy się nie zajmowałem ustawą hazardową wcześniej i później, w związku z czym nie mogłem mieć pojęcia co to są dopłaty" - mówił Nowak. Jak relacjonował, na wniosek premiera prosił Kapicę o opisanie z grubsza, czego dotyczy nowelizacja.

Jego zdaniem, fakt, że Kapica zrozumiał to jako dopytywanie o szczegóły dotyczące dopłat (do gier nieobjętych dopłatami) jest dla niego zrozumiały, bo zapisy ich dotyczące były główną częścią tego projektu.

Nowak podkreślił, że na przełomie lipca i sierpnia 2008 roku Donald Tusk wydał mu polecenie "przedstawienia mu wiedzy na temat przebiegu prac nad ustawą hazardową".

Wówczas, jak mówił, niezwłocznie zadzwonił do wiceministra finansów z prośbą o przygotowanie notatki na temat przebiegu prac nad ustawą hazardową. Nowak zeznał, że poprosił Kapicę o taką notatkę, aby mieć "background merytoryczny na wszelki wypadek". Zaznaczył, że nie przekazał notatki Tuskowi, gdyż jak dodał, premierowi potrzebna była tylko konkluzja.

Wiceszef klubu PO zeznał, że ani w tej notatce, ani podczas spotkania 4 sierpnia 2008 r. nie było niepokojących informacji dotyczących ustawy hazardowej. Poseł powiedział, że rozmowę na temat ustawy hazardowej odbył z premierem po swoim spotkaniu w tej sprawie z Kapicą, ówczesnym szefem Komitetu Stałego Rady Ministrów Zbigniewem Derdziukiem oraz ministrem w kancelarii premiera Michałem Bonim.

"Rozmawialiśmy o tej ustawie, pytałem o co chodzi i dostałem komunikaty bardzo uspokajające, że z punktu widzenia ministra finansów wszystko jest w porządku, a prace toczą się normalnie" - mówił.

Nowak zaznaczył, że nigdy nie interesował się ustawą hazardową "i w ogóle tą sferą życia". "Merytorycznie jest mi kompletnie obca" - dodał. Zeznał też, że od tamtej pory do 1 października 2009 r. (kiedy ujawniono w mediach tzw. aferę hazardową) nie miał żadnego kontaktu z problemami związanymi z ustawą hazardową.

Beata Kempa (PiS) pytała polityka PO, czy 7 września 2009 roku był z Marcinem Rosołem we Wrocławiu. Poseł odparł, że wspólnie brali udział w meczu inaugurującym Mistrzostwa Europy w koszykówce mężczyzn. "Byliśmy nie tylko my, ale także parę tysięcy innych osób" - dodał Nowak.

Posłanka dopytywała, kto jeszcze tam wówczas był z nimi. Były szef gabinetu politycznego premiera wyjaśnił, że w otwarciu mistrzostw uczestniczył także Tusk oraz Drzewiecki. Dodał też, że razem lecieli samolotem do Wrocławia.

Kempa pytała także Nowaka, czy wszyscy szefowie gabinetów politycznych dostawali tak wysokie gratyfikacje jak Rosół ("Rzeczpospolita napisała, że w trakcie swojej pracy w resorcie sportu dostał nagrody na łaczną kwotę 60 tys. zł). "Nie mogę nic na ten temat powiedzieć (...). Zarobki w różnych ministerstwach są różne i ja nie miałem wpływu na zarobki poszczególnych szefów gabinetów politycznych" - powiedział Nowak.

Posłanka PiS złożyła wniosek o zwrócenie się do Kancelarii Premiera o przedstawienie dokumentów dotyczących wysokości premii i nagród przyznawanych szefom gabinetów politycznych we wszystkich resortach w okresie od 16 listopada 2007 r. do 19 października 2009 r. Jak wyjaśniła, jest to potrzebne do weryfikacji doniesień medialnych na temat wysokich nagród, jakie Rosołowi miał przyznawać Drzewiecki.

Kempa spytała Nowaka, czy skoro jego oświadczenie majątkowe jest jawne, to czy może powiedzieć, jakiego rzędu nagrody on otrzymywał od premiera. "Chyba nie dostałem żadnej nagrody(...) Nasz premier jest wyjątkowo oszczędny w odróżnieniu od pani premiera, pani minister. Te nagrody są bardzo rzadkie i bardzo symboliczne" - powiedział polityk PO. Poseł dodał, że nagrody dla Rosła, nie były przyznawane przez żadnego urzędnika Kancelarii Premiera i na pewno nie przez premiera.

Nowak opowiadał też o kulisach swojego odejścia z kancelarii premiera po wybuchu tzw. afery hazardowej. Powiedział, że decyzje w tej sprawie podjął premier, wcześniej zabiegał o to jednak Schetyna. Jak mówił Nowak była wyraźna prośba ówczesnego wicepremiera, szefa MSWiA, by wraz z nim z pracy w rządzie do Sejmu oddelegowani zostali szef gabinetu politycznego, a także minister Rafał Grupiński i rzecznik rządu Paweł Graś. Ostatecznie ten ostatni pozostał jednak na stanowisku.(PAP)

stk/ pat/ mzk/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)