Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Nowak: przebieg incydentu "chyba potwierdza" tezę o gruzińskiej prowokacji

0
Podziel się:

Szef gabinetu politycznego premiera
Sławomir Nowak ocenił, że splot okoliczności podczas niedzielnego
incydentu w Gruzji z udziałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego "chyba
potwierdza" tezę, że była to prowokacja strony gruzińskiej.

Szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak ocenił, że splot okoliczności podczas niedzielnego incydentu w Gruzji z udziałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego "chyba potwierdza" tezę, że była to prowokacja strony gruzińskiej.

"Dzisiaj tak naprawdę dowiadujemy się z gazet co ewentualnie mogło by być w raporcie ABW na ten temat, trudno mi się do tego odnieść co piszą gazety, dlatego że ja raportu samego jeszcze nie czytałem" - mówił Nowak w środę w radiu TOK FM.

"Cały splot okoliczności jest taki, że chyba potwierdza tę główną, kontrowersyjną - jak państwo sami mówicie na antenie - tezę, ale chyba tak rzeczywiście było" - zaznaczył.

W niedzielę po południu w Gruzji konwój samochodów z prezydentami Polski i Gruzji został zatrzymany przy granicy z Osetią Południową. W pobliżu rozległy się strzały. Nikomu nic się nie stało. Kolumna samochodów miała jechać z lotniska w Tbilisi do jednego z osiedli przy granicy z Osetią Płd. Po incydencie prezydenci wrócili do Tbilisi.

Środowy "Dziennik" podał, że ABW za najbardziej prawdopodobną wersję wydarzeń w Gruzji uznaje kontrowersyjną tezę, że strzały w pobliżu samochodu, którym jechał prezydenci były gruzińską prowokacją.

Szef agencji Krzysztof Bondaryk wysłał raport na ten temat do 16 najważniejszych osób w państwie - czytamy w gazecie.

Nowak powiedział, że taką wersję wydarzeń może potwierdzać przepuszczenie busa z dziennikarzami przed kolumną prezydencką, która - według szefa BOR gen. Mariana Janickiego - "nie ma prawa być wyprzedzana przez żaden inny samochód".

"Ochrona polska jest odcięta w innym samochodzie i uniemożliwia jej się dostanie od prezydenta w chwili kryzysu" - wyliczał polityk PO.

"Druga sprawa, pan prezydent Saakaszwili uśmiechnięty, rozluźniony. Najśmieszniejsze jest to, najśmieszniejsze - to złe określenie. Dziwne jest też to, że prezydenccy urzędnicy - mówię o urzędnikach Kancelarii Prezydenta - byli rozluźnieni i zadowoleni z całego tego incydentu i potraktowali to jako takie living on the edge trochę, ale nie powinno się to dziać z panem prezydentem" - zaznaczył.

Szef gabinetu politycznego premiera dopytywany, czy w związku z incydentem są przewidywane jakieś dymisje w BOR, powiedział: "wokół pana prezydenta, w ogóle w Kancelarii Prezydenta, jeśli chodzi o ochronę pana prezydenta, mamy do czynienia z takim dziwnym systemem, w którym cała ta ochrona, tak mi się wydaje, nie jest poddana rutynowym procedurom, tylko takim ekstraordynaryjnym zachowaniom, czy to szefa ochrony, czy samego pana prezydenta".

"Jest coś, co można nazwać takim grzechem zaniedbania, czy niedopilnowania po stronie szefa prezydenckiej ochrony, który powinien bardzo twardo Gruzinom postawić sprawę - nie ma mowy, żeby dać się odciąć od polskiej głowy państwa, żeby dać się zepchnąć 300 metrów dalej do zamkniętego samochodu" - mówił Nowak.

"Nie chciałbym wyciągać tutaj wniosków, zwłaszcza na antenie, mówić o konsekwencjach. Myślę, że szefostwo BOR samo powinno sobie z tym poradzić" - podkreślił. (PAP)

rda/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)