Rząd tymczasowy Kirgistanu skrytykował Białoruś za przyjęcie odsuniętego od władzy prezydenta Kurmanbeka Bakijewa, którego nowe władze w Biszkeku chcą postawić przed sądem.
"Kirgiski naród nie może zareagować pozytywnie na przybycie na Białoruś takiej osoby, która ma wiele ofiar śmiertelnych na sumieniu. Ten kryminalista powinien być wydany naszemu krajowi. Jeśli do tego nie dojdzie, pozostanie nam Interpol" - powiedziała we wtorek wieczorem szefowa rządu tymczasowego, była minister spraw zagranicznych Roza Otunbajewa.
Nowe władze oskarżają Bakijewa o wysłanie sił bezpieczeństwa przeciwko antyprezydenckim demonstrantom 7 kwietnia w Biszkeku. W starciach zginęło wtedy ponad 80 osób. Próba stłumienia protestów okazała się nieudana i władze w kraju przejął rząd tymczasowy kierowany przez byłą szefową kirgiskiej dyplomacji.
Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka powiedział we wtorek, że Bakijew wraz z rodziną przebywa od poniedziałku w Mińsku "pod ochroną państwa i prezydenta".
Bakijew opuścił w ubiegłym tygodniu Kirgistan i udał się do Kazachstanu, gdzie złożył dymisję z urzędu prezydenta. W poniedziałek wyjechał z Kazachstanu i nie było jasne w jakim kierunku.
We wtorek władze tymczasowe Kirgistanu ostrzegły byłego prezydenta, że jeśliby zechciał wrócić do kraju, zostanie uwięziony.
W 2005 roku, gdy Bakijew doszedł do władzy w trakcie tzw. rewolucji tulipanów, wielu Kirgizów miało nadzieję na poprawę warunków życia i demokratyczne reformy. (PAP)
jo/ ap/
6083213 arch.
