Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"NYT": Mimo rosnących trudności w Syrii USA naciskają na ostrożny kurs

0
Podziel się:

Kryzys syryjski staje się coraz trudniejszy po doniesieniach o
użyciu tam broni chemicznej i izraelskich atakach na cele w Syrii, ale administracja prezydenta
Baracka Obamy "stanowczo obstaje" przy utrzymaniu ostrożnego kursu - pisze wtorkowy "New York
Times".

Kryzys syryjski staje się coraz trudniejszy po doniesieniach o użyciu tam broni chemicznej i izraelskich atakach na cele w Syrii, ale administracja prezydenta Baracka Obamy "stanowczo obstaje" przy utrzymaniu ostrożnego kursu - pisze wtorkowy "New York Times".

"Dla prezydenta Obamy oba wydarzenia jeszcze zaciemniają kryzys, który już jest najeżony trudnościami. Niewiele jednak wskazuje, by zmieniły one to, co współpracownicy (Obamy) określają jako głęboką niechęć, by zostać głębiej wciągniętym w konflikt" - zauważa gazeta.

USA poparły Izrael w sprawie ostrzałów z powietrza, które przeprowadził on na cele w Syrii. Sukces tej akcji wywołał głosy w USA, że najwyraźniej syryjska obrona przeciwlotnicza nie jest tak groźna jak twierdzą niektórzy przedstawiciele administracji Obamy. M.in. senator John McCain oświadczył, że wymuszenie w Syrii strefy zakazu lotów "byłoby łatwiejsze i mniej ryzykowne niż przedstawiała to administracja".

Jednak "strefa zakazu lotów, której celem byłaby ochrona cywilów syryjskich, niemal na pewno byłaby znacznie bardziej ambitnym i ryzykownym zadaniem" - wskazuje "NYT", powołując się na ekspertów wywiadu i wojskowości.

Zarazem, atak izraelski może oznaczać większe "polityczne trudności" dla Obamy, który "próbuje skoordynować reakcję na konflikt syryjski" z udziałem m.in. państw arabskich. "To, że Izraelczycy byli asertywni podczas gdy Obama nie jest, nie jest dla niego korzystne" - mówi gazecie Steven Simon z Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS) w Waszyngtonie.

Według zapewnień Departamentu Stanu USA "traktują poważnie" twierdzenia Carli Del Ponte z oenzetowskiej komisji ds. praw człowieka, że ONZ ma zeznania, według których syryjscy rebelianci stosowali gaz bojowy sarin. Jednak USA nadal uważają za "wysoce prawdopodobne", że użycie broni chemicznej w Syrii było dziełem strony przeciwnej, czyli sił prezydenta Baszara el-Asada.

"Nie dysponujemy informacjami, by byli oni zdolni lub skłonni, aby wyposażyć się w taką broń lub jej użyć" - powiedział o rebeliantach syryjskich przedstawiciel Departamentu Stanu.

Według Simona USA obecnie poszukują takich sposobów na zapobieżenie dalszemu użyciu broni chemicznej, które jednocześnie "nie podkopują, a w najlepszym razie nie zamykają szans na polityczne rozwiązanie" konfliktu w Syrii. Nie jest jasne, czy uda się to osiągnąć, dostarczając broni opozycji (syryjskiej)" - ocenia Simon. USA wciąż rozważają taką opcję.

Jako "ostatnią próbę doprowadzenia do odejścia Baszara el-Asada" określa "New York Times" wtorkową wizytę w Moskwie sekretarza stanu USA Johna Kerry'ego. Będzie on przekonywał Rosję, "głównego protektora Syrii, by wycofała swoje poparcie dla Asada" - wskazuje dziennik. (PAP)

awl/ ro/

int.

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)