Krymscy Tatarzy, którzy przeciwni są przyłączeniu Krymu do Rosji i mogą zwrócić się ku radykalnym nurtom islamu, to jeden z powodów, dla których Rosja prawdopodobnie nie zdecyduje się na militarną interwencję na Krymie - pisze w czwartek "New York Times".
Krymscy Tatarzy, których Stalin kazał deportować do Azji Środkowej, nie są przyjaźnie usposobieni do Moskwy - wyjaśnia nowojorski dziennik. "Nasza pamięć o krzywdach, które wyrządziła nam Rosja, sięga daleko" - cytuje przewodniczącego Medżlisu (parlamentu) krymskich Tatarów Refata Czubarowa.
Gniew tej stanowiącej mniejszość na Krymie muzułmańskiej społeczności, która jest zazwyczaj usposobiona pokojowo i niezbyt zainteresowana radykalnymi nurtami islamu, świadczy o skali społecznego niepokoju, który ogarnął kraj po ostatnich wydarzeniach politycznych - pisze "NYT".
Tatarzy i przeciwnicy poprzednich władz w Kijowie nie dopuścili w środę do posiedzenia parlamentu Autonomicznej Republiki Krymu w Symferopolu, na którym - jak podejrzewano - mogło dojść do głosowania nad odłączeniem półwyspu od Ukrainy. W demonstracji przed parlamentem wzięło udział 10-15 tysięcy osób. "Krym pozostaje w składzie Ukrainy, z krymskimi Tatarami będą się teraz liczyć" - powiedział Czubarow.
Stosunkowo nieliczna grupa krymskich Tatarów, inspirowana przez ekstremistów z innych krajów, próbowała w ostatnich latach rekrutować w swej społeczności bojowników dżihadu, ale ich wysiłki spełzły na niczym - pisze "NYT".
Jednak próba przyłączenia Krymu do Rosji mogłaby doprowadzić do radykalizacji nastrojów wśród muzułmańskiej ludności regionu i powstawania grup rodzimych ekstremistów - prognozuje dziennik.
I to jeden z powodów, dla których niewielu ekspertów spodziewa się rosyjskiej interwencji wojskowej na Krymie - konkluduje "NYT".(PAP)
fit/ kar/
int. arch.