Obrońca Dariusza Szweda z Zielonych 2004, oskarżonego o zorganizowanie nielegalnego protestu przeciwko budowie obwodnicy Augustowa przez dolinę Rospudy, chce, by Trybunał Konstytucyjny wypowiedział się w kwestii konieczności rejestracji zgromadzeń organizowanych spontanicznie.
Taki wniosek w sprawie Szweda, współprzewodniczącego Zielonych 2004, złożyła w poniedziałek przed Sądem Rejonowym dla Warszawy- Śródmieścia jego adwokat Katarzyna Woroszylska.
Manifestacja odbyła się w lutym w Warszawie, na chodniku przed Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu. Protest miał związek z wizytą u prezydenta Lecha Kaczyńskiego przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso. Według Szweda, demonstracja była pokojowa i nie spowodowała zakłóceń w ruchu - uczestniczyło w niej około 200 osób. Zgodnie z Kodeksem wykroczeń, za organizację nielegalnego zgromadzenia grozi kara aresztu, grzywny lub ograniczenia wolności.
Szwed zeznał przed sądem, że nie zgłosił tego zgromadzenia, ponieważ nie było ono zaplanowane. "Wieczorem w przeddzień demonstracji dowiedziałem się z internetu z depeszy PAP, że Manuel Barroso spotka się z prezydentem Lechem Kaczyńskim w pałacu na Krakowskim Przedmieściu. Postanowiłem zorganizować spontaniczną manifestację, żeby zwrócić uwagę na sprawę doliny Rospudy. Zwróciłem się z prośbą do dyrektor biura prasowego Zielonych 2004 o rozesłanie tej informacji do mediów i organizacji. Stała się ona publiczna. Nie znałem większości osób, które przyszły następnego dnia przed Pałac Prezydencki" - oświadczył Szwed.
Dodał także, że podczas protestu wyznaczone osoby pilnowały porządku oraz bezpieczeństwa. "Organizowanie demonstracji zgodnie z prawem, czyli kilka dni po zgłoszeniu zgromadzenia, nie miałoby sensu, ponieważ nie byłoby już w Warszawie pana Barroso" - mówił.
Jego adwokat Katrzyna Woroszylska podkreślała w rozmowie z PAP, że do tej pory Trybunał Konstytucyjny nie wypowiedział się na temat legalności zgromadzeń spontanicznych. Dlatego - jak mówiła - zdecydowała się złożyć przed sądem wniosek o skierowanie zapytania do Trybunału.
"Ponieważ artykuł 57. konstytucji gwarantuje wolność zgromadzeń, a ustawa o zgromadzeniach i Kodeks wykroczeń ją ograniczają, należy uzyskać odpowiedź Trybunału na pytanie, czy zgromadzenia spontaniczne - czyli takie, które nie mogą być zgłoszone w terminie wskazanym przez ustawę i których późniejsza organizacja traci sens - mogą być legalne" - powiedziała Woroszylska.
"Mamy nadzieję, że podobnie, jak w innych krajach europejskich, m.in. w Niemczech i we Włoszech, a także w USA, zgromadzenia spontaniczne zostaną uznane - w uzasadnionych przypadkach - za legalne. Istnieją sytuacje, w których trzeba reagować nagle, tak było m.in. w sprawie doliny Rospudy, gdy do Warszawy przyjechał Manuel Barroso. Nie chodzi o zniesienie wymogu zgłaszania zgromadzeń, ale są sytuacje, gdy sprawa jest na tyle ważna społecznie, że przewyższa potrzeby administracyjne. Oczywiście musi to być odpowiednio uzasadnione, chodzi tu o kwestie naprawdę ważne, a nie o prywatne, czy mało istotne sprawy" - podkreśliła.
Woroszylska powoływała się też na stanowisko Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Przypomniano w nim m.in., że organizowanie zgromadzeń spontanicznych pozostaje w konflikcie z polskim prawem. Jednak "wymóg zawiadomienia na co najmniej trzy dni przed planowanym zgromadzeniem w pewnych okolicznościach jest nieuzasadnionym ograniczeniem dla korzystania z konstytucyjnej wolności zgromadzeń. Prawo powinno przewidywać możliwość organizowania zgromadzeń spontanicznych, kiedy wymóg zawiadomienia wypełniony jest tylko w minimalnym stopniu, np. w celu uniknięcia zagrożenia dla porządku publicznego" - uważa Helsińska Fundacja.
Sąd odroczył sprawę do 27 listopada.(PAP)
pro/ itm/ mag/