Co najmniej pół miliona złotych kaucji oferuje obrona b. senatora Henryka Stokłosy, poszukiwanego międzynarodowym listem gończym - potwierdził mec. Jacek Kondracki. W poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie decyduje, czy Stokłosie przyznać tzw. list żelazny, czyli gwarancję odpowiadania w sprawie karnej z wolnej stopy.
O godz. 13 sąd ogłosi swoją decyzję w tej sprawie.
Prokuratura jest przeciwna przyznaniu Stokłosie "listu żelaznego". Według prokuratora Roberta Kiełka, Stokłosa nie może go dostać, bo nie ma aktualnego poświadczenia pobytu w określonym miejscu - więc nie spełnia tej kodeksowej przesłanki, a skoro tak - sąd może uznać, że Stokłosa się ukrywa.
Według obrony Stokłosy, b. senator ukrywa się, bo ma obawę, że jego aresztowanie byłoby wykorzystane w grze politycznej. Prokuratura podejrzewa, że uzyskiwał on należne wielomilionowe umorzenia podatkowe, dzięki powiązaniom ze skorumpowanymi urzędnikami resortu finansów, a także z sędzią z Poznania (niedawno odebrano mu immunitet). Latem 2006 r. zabezpieczono dokumenty finansowe firm Stokłosy.
Wniosek o wydanie tzw. listu żelaznego, czyli gwarancji odpowiadania przed polskim sądem z wolnej stopy do czasu wydania prawomocnego wyroku, adwokaci złożyli do Sądu Okręgowego Warszawa- Praga. Ten odesłał go sądowi okręgowemu dla lewobrzeżnej Warszawy.
Miejsce pobytu ściganego jest nieznane. Media spekulują, że przebywa on w Ameryce Południowej, bądź Skandynawii. Są też informacje, że Stokłosa przebywa w Polsce lub Niemczech. (PAP)
wkt/ bno/ mhr/