Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) ogłosiła w poniedziałek, że została formalnie zaproszona do śledzenia przebiegu grudniowych wyborów parlamentarnych w Rosji, pomimo zgody Moskwy jedynie na ograniczoną liczbę obserwatorów.
"Otrzymaliśmy zaproszenie, co pozwoli nam na wysłanie misji obserwacyjnej około sześciu tygodni przed przewidzianym terminem wyborów" - powiedział rzecznik OBWE Jens Eschenbaecher.
Jednak Moskwa poinformowała, że "jest gotowa zaakceptować akredytacje nie więcej niż 200 obserwatorów w długim i krótkim terminie" - zastrzegł rzecznik organizacji.
"Jest to niestety mniej niż przewidywaliśmy, lecz wierzymy, że będziemy mogli wykonywać naszą pracę z tą nieco mniejszą liczbą obserwatorów" - dodał.
Na wybory 4 grudnia do Dumy Państwowej, niższej izby rosyjskiego parlamentu, OBWE planowała wysłanie misji liczącej 260 obserwatorów - 200 na czas długi i 60 na krótki.
To kolejny raz, kiedy władze Rosji i Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE (ODIHR) z siedzibą w Warszawie spierały się o liczebność misji obserwacyjnej na wybory.
Strona rosyjska uważa, że tak duża liczba obserwatorów nie jest potrzebna. Jej zdaniem, sytuacja z przestrzeganiem prawa wyborczego w Rosji nie jest gorsza niż w krajach Zachodu.
Moskwa już wielokrotnie domagała się ograniczenia uprawnień ODIHR, twierdząc, że zamiast technicznych ocen przebiegu głosowania feruje ono wyroki polityczne, które niekiedy wywierają negatywny wpływ na stabilność wewnętrzną w monitorowanych krajach. Według Kremla, Biuro jest manipulowane przez zachodnie rządy, które traktują je jako narzędzie ataku na Rosję.
ODIHR zrezygnowało z monitorowania wyborów parlamentarnych w Rosji w 2007 roku z powodu ograniczeń, jakie Moskwa wprowadziła dla obserwatorów OBWE, redukując ich liczbę do 70 z 400 podczas poprzednich wyborów w 2003 roku. Biuro nie wysłało też obserwatorów do Rosji na wybory prezydenckie w 2008 roku. (PAP)
cyk/ mc/
9959735 arch.