Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Odwołano pokaz filmu o Amwayu na festiwalu w Warszawie

0
Podziel się:

#
dochodzi komentarz producenta filmu Jacka Gwizdały oraz nowa wypowiedź Stefana Laudyna
#

# dochodzi komentarz producenta filmu Jacka Gwizdały oraz nowa wypowiedź Stefana Laudyna #

13.10. Warszawa (PAP) - Zaplanowany na wtorek na 25. Warszawskim Międzynarodowym Festiwalu Filmowym pokaz dokumentu "Witajcie w życiu!" w reżyserii Henryka Dederki, w którym ujawniono tajemnice korporacji Amway, został odwołany - poinformował dyrektor festiwalu Stefan Laudyn.

Pokaz odwołano w następstwie decyzji podjętej przez TVP - wyjaśnił Laudyn. Telewizja Polska jest właścicielem praw majątkowych do tego filmu.

"TVP była zmuszona odmówić zgody na wyświetlenie filmu na Warszawskim Festiwalu Filmowym ze względu na niezakończone procesy sądowe. Udzielenie takiej zgody mogłoby narazić spółkę na poważne konsekwencje prawne" - poinformowało PAP biuro prasowe TVP.

Tymczasem producent filmu "Witajcie w życiu!", Jacek Gwizdała z firmy Contra Studio, powiedział we wtorek po południu dziennikarzom, że z prawnego punktu widzenia od września tego roku można już prezentować ten dokument publicznie. Na pytanie dziennikarzy, "czy TVP mówi prawdę, twierdząc, że ma związane ręce przez wymiar sprawiedliwości", Gwizdała odparł: "Nie mówi prawdy".

Producent tłumaczył, że sprawa sądowa, która dotyczyła prawa do emisji filmu "Witajcie w życiu!", toczyła się od listopada 1997 r. do września 2009 r. z powództwa dystrybutorów Amwaya przedstawionych w filmie. Pozwanymi w procesie były TVP, która 12 lat temu zleciła wyprodukowanie tego filmu, oraz firma Contra Studio, producent dokumentu.

"Sprawa przeszła przez sądy okręgowe i Sąd Apelacyjny w Warszawie, trafiła do Sądu Najwyższego, który zwrócił ją do ponownego rozpatrzenia w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie. Ten sąd, po rocznym zawieszeniu, umorzył postępowanie w połowie września tego roku" - doprecyzował w rozmowie z PAP Gwizdała, twierdząc, że po umorzeniu sprawy emisja filmu jest dozwolona.

Zwrócił jednocześnie uwagę, że w międzyczasie, "w 2005 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie wydał wyrok - dla pozwanych Contra Studio i TVP - zakazujący emisji filmu. Wówczas firma Contra Studio od tego wyroku się odwołała, składając kasację do Sądu Najwyższego, i po czterech latach od kasacji uzyskała umorzenie sprawy. Natomiast TVP w 2005 r. nie złożyła wniosku o kasację, skazując się tym samym na dożywotni zakaz emisji". "Nie wiem, dlaczego tak się stało, że telewizja nie wystąpiła wtedy o kasację. Wiem, że firma Amway od dłuższego czasu czyni starania, aby ten film wykupić z telewizji publicznej" - powiedział Gwizdała.

Obecna sytuacja, po umorzeniu sprawy sądowej, jest taka, że - jak tłumaczył producent - "telewizja może udzielić licencji na pokazanie filmu i może odstąpić od umowy". "Jeśli TVP odstąpi od umowy, którą zawarła ze mną na produkcję tego filmu w 1997 r., będzie możliwe pokazywanie filmu na różnych nośnikach - w kinie, w telewizji, na DVD" - powiedział Gwizdała. Poinformował, że 11 września zwrócił się do TVP z prośbą o spotkanie w tej sprawie. "Chciałem, żeby telewizja odstąpiła od umowy i żeby prawa majątkowe do filmu wróciły do firmy Contra Studio" - wyjaśnił Gwizdała.

Jak powiedział PAP, we wtorek otrzymał pismo podpisane przez prezesa TVP, w którym poinformowano go, że telewizja odmawia firmie Contra Studio licencji na festiwalowy pokaz filmu "Witajcie w życiu!".

Widzowie, którzy we wtorek przybyli do warszawskiego Multikina Złote Tarasy na zapowiadany pokaz dokumentu "Witajcie w życiu!", mogli odzyskać pieniądze za bilety lub obejrzeć w zastępstwie inny film. Większość nie kryła jednak rozczarowania - tłumaczyli, że bardzo zależało im na tym, by zobaczyć głośny film Henryka Dederki. Dyrektor festiwalu Stefan Laudyn, osobiście przepraszał publiczność za odwołanie seansu.

Dziennikarzom zgromadzonym przed salą, w której miała odbyć się projekcja, Laudyn powiedział: "To dla mnie bardzo niezręczna sytuacja. Bardzo chcieliśmy pokazać ten film".

Jak ocenił Laudyn w specjalnym komunikacie wydanym we wtorek w południe, "Witajcie w życiu" to "przerażający film o praniu mózgów w korporacji zajmującej się sprzedażą bezpośrednią", "mówiący o istotnym problemie, który dotyczy lub może dotyczyć bardzo wielu polskich obywateli". To film, "który wszyscy powinniśmy zobaczyć" - uważa dyrektor WMFF.

Zaplanowana na wtorkowe popołudnie projekcja miała być pierwszym od 12 lat oficjalnym pokazem dokumentu "Witajcie w życiu!" dla szerszej publiczności. Wcześniej jego rozpowszechnianie było sądownie zakazane.

"Po pojawieniu się w mediach informacji o naszym zamiarze wyświetlenia +Witajcie w życiu+, osoby, które wcześniej wytoczyły liczne procesy twórcom filmu i producentowi, rozesłały listy, w których informują, że wyświetlenie filmu będzie łamaniem prawa" - poinformował we wtorek Laudyn. Adresatami listów, jak wyjaśnił, byli m.in.: minister kultury i dziedzictwa narodowego, prezydent Warszawy, Polski Instytut Sztuki Filmowej, Przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Polsce, TVP S.A. i sponsorzy WMFF. "Ludzie, którzy w tym filmie wystąpili, chwytają się od 12 lat wszelkich sposobów, żeby nie dopuścić do pokazania +Witajcie w życiu+" - podkreślił Laudyn.

Oświadczył, że choć odwołuje pokaz z przykrością, jednocześnie uważa, że "zaistniała sytuacja ma aspekt pozytywny - zwróciła uwagę na problem wolności słowa i swobody wypowiedzi artystycznej".

"Witajcie w życiu!" znalazło się w katalogu Warszawskiego Festiwalu Filmowego już w 1997 r. Nie można było jednak wtedy pokazać tego filmu publicznie, gdyż zakazywała tego decyzja sądu. Film zdradza kilka tajemnic korporacji Amway. Aby zapobiec ujawnieniu ich, korporacja wytoczyła realizatorom filmu kilka procesów pod różnymi zarzutami. Oskarżeni - reżyser i producent - zostali uniewinnieni od zarzutu rozpowszechniania nieprawdziwych informacji. Sprawa stała się głośna. Kilkudziesięciu wybitnych dziennikarzy, w tym Ryszard Kapuściński, Jerzy Turowicz, Stefan Bratkowski i Adam Michnik, podpisało list otwarty domagając się w nim ustanowienia prawa uniemożliwiającego stosowanie procedur, które de facto są cenzurą prewencyjną, ograniczającą prawo twórców do wypowiedzi i prawo obywateli do informacji.(PAP)

jp/ js/ hes/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)