Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Olsztyn: W piątek spotkanie zespołu badającego sprawę Olewnika

0
Podziel się:

(dochodzi wypowiedź pełnomocnika Olewników)

(dochodzi wypowiedź pełnomocnika Olewników)

17.4.Olsztyn/Płock (PAP) - W piątek zbierze się zespół policjantów i prokuratorów powołanych przez ministra sprawiedliwości do zbadania tzw. sprawy Olewnika - powiedział PAP rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Mieczysław Orzechowski.

Olsztyńska prokuratura prowadzi śledztwo dotyczące ewentualnych nieprawidłowości przy prowadzeniu sprawy porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika.

"Na spotkaniu zapadną decyzje odnośnie tego, kto co ma w tej sprawie robić" - powiedział Orzechowski.

W czwartek prokuratura przesłuchała jako świadka Krzysztofa Rutkowskiego. "Został przesłuchany na własną prośbę, ponieważ twierdził, że posiada w tej sprawie ważne, nowe informacje" - powiedział Orzechowski

Przed przesłuchaniem Rutkowski powiedział dziennikarzom, że będzie zeznawał m.in. na temat tego, że funkcjonariusze CBŚ z Warszawy próbowali wymusić zeznania na jego pracowniku oraz o tym, że zawiadomił policję, iż człowiek współpracujący z jego biurem może "naciągać" Olewników na pieniądze. Zapowiadał także, że opowie prokuratorom o samej rodzinie Olewników, w tym o porwanym i zamordowanym Krzysztofie.

Rutkowski twierdzi, że z informacji, które posiada, wynika, że "młody Olewnik załatwiał pozwolenia na broń palną za 10 tys. zł, z czego brał 5 tys. i dzielił się z jednym z funkcjonariuszy z Płocka, który zresztą był u Olewnika na imprezie poprzedzającej jego porwanie".

Zdaniem Rutkowskiego Olewnik został porwany z dwóch powodów: ponieważ raził jego wystawny styl życia, i dla okupu. "A porywacze go zabili, bo się bali, że ich rozpozna, bo w grupie przestępczej byli ludzie z jego środowiska: sąsiad i bliski kolega zięcia Włodzimierza Olewnika, który na bieżąco dawał porywaczom informacje, co się dzieje wkoło tej sprawy" - twierdzi Rutkowski.

Rutkowski mówił także dziennikarzom, że według jego informacji Włodzimierz Olewnik, ojciec Krzysztofa, "gdy były sytuacje konfliktowe z policją (już po porwaniu - PAP), to sugerował działania przeciwko prowadzącym sprawę policjantom z wykorzystaniem siły politycznej w postaci Zbigniewa Siemiątkowskiego", któremu Olewnik, według Rutkowskiego, "sponsorował kampanię wyborczą". Detektyw podkreślał jednak, że "mieszanie polityki do tej sprawy jest błędem, bo ma ona tylko i wyłącznie kryminalny charakter".

Pełnomocnik rodziny Olewników mec. Ireneusz Wilk powiedział PAP, iż nie jest zaskoczony wypowiedzią Rutkowskiego, gdyż można było spodziewać się szkalujących ataków na bliskich Krzysztofa i niego samego. Zapowiedział, że zostanie rozważona kwestia, czy nie wystąpić na drogę prawną, cywilną, a nawet karną przeciwko Rutkowskiemu.

"Spodziewaliśmy się, że niektórym środowiskom będzie zależeć na tworzeniu fałszywego obrazu Krzysztofa Olewnika i jego rodziny. To bezpardonowy, bezpodstawny atak" - oświadczył mecenas Wilk. Powiedział, że pełnomocnicy rodziny Olewników, jako reprezentujący pokrzywdzonych w sprawie, mieli prawo uczestniczyć w przesłuchaniu Rutkowskiego, nie zostali jednak powiadomieni.

Siemiątkowski w rozmowie z PAP powiedział, że "nikt mu nie sponsorował kampanii". "W czterech kampaniach które prowadziłem, korzystałem jedynie ze środków partyjnych i własnych zasobów, to jest udokumentowane" - zaznaczył Siemiątkowski. Dodał, że Włodzimierza Olewnika poznał dopiero latem 2004 r.

Przed złożeniem zeznań w prokuraturze Rutkowski był przesłuchiwany także w innej sprawie w komendzie wojewódzkiej policji w Olsztynie. Ponieważ wjechał przed budynek policji wbrew zakazowi, został ukarany 200-złotowym mandatem.

Prokuratura Okręgowa w Olsztynie nieprawidłowościami w śledztwie dotyczącym porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika zajmuje się od czerwca ubiegłego roku. Materiały do tego postępowania zostały wyłączone ze sprawy samego porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika.

Według mec. Wilka, jedną z istotnych kwestii, dotyczących uprowadzenia Krzysztofa Olewnika oraz uchybień związanych ze śledztwem w tej sprawie, jest ustalenie, czy sprawcom porwania ktoś nie pomagał. Chodzi o niewyjaśnioną sprawę uchylonych drzwi balkonowych, którymi sprawcy dostali się do domu ofiary.

Ze względu na trwające śledztwo Wilk nie chciał mówić o szczegółach sprawy. Prokuratura w Olsztynie potwierdza, że bada ten wątek.

Do porwania Krzysztofa Olewnika, syna przedsiębiorcy branży mięsnej z Drobina pod Płockiem doszło w nocy z 26 na 27 października 2001 roku. Uprowadzenie nastąpiło krótko po zakończeniu przyjęcia, które odbywało się w domu Krzysztofa. W przyjęciu brała udział m.in. grupa płockich policjantów. Wcześniej podczas kontroli drogowej patrol policyjny zatrzymał Krzysztofa Olewnika i jego wspólnika Jacka K. Doszło do sprzeczki między Jackiem K. a funkcjonariuszem, którą chciano wyjaśnić i załagodzić podczas przyjęcia.

"Jest kwestia uchylonych drzwi balkonowych od strony basenu. Ktoś wiedział, że są one uchylone. Te drzwi mogły być otwarte tylko od środka, czyli przez jednego z uczestników imprezy. To świadczyłoby, że mogła być tam osoba, która współpracowała z osobami, które uprowadziły Krzysztofa" - powiedział w czwartek PAP mecenas Wilk.

Dodał, iż pewność z jaką postępowali sprawcy uprowadzenia, co wynika m.in. z ich wyjaśnień, może dawać podstawę do podejrzenia, iż w domu Krzysztofa Olewnika w trakcie spotkania towarzyskiego była co najmniej jedna osoba, która mogła informować porywaczy o tym co dzieje się w środku, a nawet koordynować pewne działania.

W opinii mecenasa istotnym elementem weryfikującym te podejrzenia byłoby sprawdzenie billingów telefonicznych wszystkich osób obecnych na przyjęciu, czego nie uczyniono.

"Trzeba było wyjaśnić kto dzwonił i gdzie. Faktycznie te czynności nie zostały zrealizowane. Zgodnie z zasadami techniki kryminalistycznej, badanie billingów powinno dotyczyć wszystkich osób tam zgromadzonych, żeby wykluczyć, że jakakolwiek osoba będąca tam, mogła koordynować działania" - podkreślił pełnomocnik rodziny Olewników.

Ocenił zarazem, iż jest prawdopodobne, że osoba obecna w domu Krzysztofa Olewnika mogła koordynować działania samego szefa porywaczy Wojciecha F., który uzbrojony był obecny na miejscu.

Wkrótce po porwaniu Krzysztofa Olewnika sprawcy zażądali okupu. Kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną. W lipcu 2003 roku okup - 300 tys. euro - przekazano porywaczom. Jednak uprowadzony nie został uwolniony, został zamordowany miesiąc po przekazaniu pieniędzy. (PAP)

mb/ jwo/ mja/ malk/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)