# dochodzą opinie polityków PO i opozycji, informacja o działaniu sądu koleżeńskiego oraz dodatkowe wypowiedzi Wiśniewskiego #
30.10. Opole (PAP) - Wiceprezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski (PO) został w środę odwołany ze stanowiska. Powód to utrata zaufania zwierzchnika. Wypowiedzenie wręczył mu wiceprezydent miasta Krzysztof Kawałko (PO) po uzgodnieniu tej decyzji z prezydentem Ryszardem Zembaczyńskim (PO).
Wcześniej, we wtorek szef powiatowych struktur PO w Opolu, były wiceminister infrastruktury Tadeusz Jarmuziewicz skierował do partyjnego sądu wniosek o wykluczenie Wiśniewskiego z PO. Argumentował, że powodem była podjęta przez b. już wiceprezydenta próba doprowadzenia do rozłamu w klubie PO w opolskiej Radzie Miasta i "przeciągnięcia" części radnych do klubu Razem dla Opola.
Rzeczniczka prezydenta miasta Alina Pawlicka-Mamczura powiedziała PAP w środę, że Wiśniewski został odwołany z funkcji, bo "zaistniały okoliczności, które spowodowały utratę zaufania prezydenta do jego osoby". Dodała, że wypowiedzenie wręczał mu wiceprezydent Kawałko, który w związku z długotrwałą chorobą prezydenta miasta jest upoważniony do podpisywania tego typu decyzji. "Była ona jednak uzgodniona z prezydentem Zembaczyńskim" - dodała Pawlicka-Mamczura.
Dopowiedziała też, że zarządzanie wydziałami dotychczas podległymi Wiśniewskiemu, m.in. gospodarki i innowacji czy ochrony środowiska - scedowano na Kawałkę.
Wiśniewski powiedział PAP, że czuje się "jak po sądzie kapturowym", który ściął mu głowę, nie czekając na wyrok sądu koleżeńskiego PO. Dodał, że nie miał okazji zapoznać się nawet z zarzutami postawionymi mu przez partyjnych kolegów, ani odnieść się do nich - w rozmowie z politykami PO czy z prezydentem. W jego przekonaniu Zembaczyński odwołując go, "uległ politycznym naciskom" ze strony polityków Platformy.
Odwołany polityk oświadczył, że nie ma sobie nic do zarzucenia merytorycznie. Mówił, że podczas sprawowania funkcji udało mu się m.in. nawiązać dobrą współpracę miasta z opolskimi uczelniami czy pozyskiwać inwestorów, którzy ulokowali swoje siedziby w Opolu. "W efekcie tych inwestycji powstało około tysiąca miejsc pracy, co daje mi dużą satysfakcję" - dodał.
Zapowiedział, że stawi się przed sądem koleżeńskim i podda się jego ocenie. Dodał też, że "nie zamierza się teraz skarżyć, żalić, rozpaczać ani prosić".
Podtrzymał też to, co powiedział PAP we wtorek - że jego zdaniem wniosek o wykluczenie go z PO, w której działał 11 lat, jest próbą "ugruntowania pozycji Tadeusza Jarmuziewicza jako jedynego kandydata PO na stanowisko prezydenta Opola".
Szef PO w regionie poseł Leszek Korzeniowski zapewnił, że odwołanie Wiśniewskiego było decyzją Zembaczyńskiego. "Nie rozmawiałem z nim o tym, ale nie podejrzewam, by podjął taką decyzję bezpodstawnie" - dodał. Pytany o to, czy - w związku z tym, iż sąd koleżeński w partii ma dopiero rozpatrzyć zarzuty stawiane Wiśniewskiemu - decyzja o jego odwołaniu nie była podjęta za szybko, stwierdził: "Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie".
Przyznał, że wiedział, iż Wiśniewski "miał duże aspiracje, sięgające prezydentury w mieście". Dodał, że zastanawiał się nawet nad tym, czy przed wyborami samorządowymi nie przeprowadzić w opolskiej PO wewnętrznych prawyborów. W jego przekonaniu wśród kandydatów mógł być Wiśniewski.
Dopytywany o sugestie Wiśniewskiego, że wniosek o wyrzucenie go z partii i zdymisjonowanie to próba "ugruntowania pozycji Jarmuziewicza" jako kandydata PO do prezydentury w Opolu, Korzeniowski odpowiedział: "Nie obiecywałem Jarmuziewiczowi startu w tych wyborach, a póki co mam w tej formacji jeszcze coś do powiedzenia".
Nowo wybrany przewodniczący nowego - po wyborach w partii - sądu koleżeńskiego w opolskiej PO, Waldemar Pęciak poinformował PAP, że wniosek dot. Wiśniewskiego będzie rozpatrzony nie wcześniej niż po 15 listopada. (PAP)
kat/ son/ jbr/
