Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Opole: Sąd uniewinnił skazanego na prace społeczne za zabicie psa

0
Podziel się:

Sąd Rejonowy w Opolu uniewinnił mężczyznę skazanego na rok prac społecznych za
zabicie psa. Sąd uznał za niewiarygodne zeznania społecznika działającego na rzecz zwierząt, który
mówił, że widział jak oskarżony kopnął zwierzę tak, że wpadło ono pod pociąg.

Sąd Rejonowy w Opolu uniewinnił mężczyznę skazanego na rok prac społecznych za zabicie psa. Sąd uznał za niewiarygodne zeznania społecznika działającego na rzecz zwierząt, który mówił, że widział jak oskarżony kopnął zwierzę tak, że wpadło ono pod pociąg.

Maciej S. za znęcanie się nad psem i zabicie go został skazany w styczniu na rok prac społecznych tzw. wyrokiem nakazowym, czyli wydawanym bez przeprowadzania procesu. Sąd uznał wtedy bowiem, że dowody wskazujące na jego winę są wystarczająco przekonujące. Oprócz 30 godzin prac społecznych miesięcznie przez rok mężczyzna miał też zapłacić 600 zł nawiązki na rzecz Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Warszawie i pokryć koszty postępowania.

Maciej S. przez cały czas nie przyznawał się jednak do zarzutów i sprzeciwił wyrokowi. Dlatego rozpoczął się proces sądowy w normalnym trybie, który zakończył się w poniedziałek wyrokiem uniewinniającym.

Sędzia Adam Szokalski uzasadniając poniedziałkowy wyrok uznał, że w zeznaniach społecznika z Opola, na podstawie których oskarżono Macieja S., jest wiele rozbieżności i że były one zmieniane w trakcie postępowania i procesu. Dlatego sąd uznał zeznania za niewiarygodne.

Sędzia zaznaczył też, że przesłuchiwani w sprawie świadkowie, w tym właściciele zabitego psa, zeznawali m.in., iż oskarżony sam ma zwierzęta i nigdy nie zachowywał się wobec nich źle. "Przy całym tragizmie i powadze sytuacji zgromadzone w sprawie dowody nie dają podstaw do uznania winy i skazania" - podsumował sędzia.

Do zdarzenia doszło w kwietniu ub. roku przy wiadukcie na ul. Obrońców Stalingradu w Opolu. Według ustaleń sądu dwaj mężczyźni - właściciel psa i Maciej S. - mieli tam przyjechać ze zwierzęciem i spożywać alkohol. Właściciel czteronoga zasnął po pewnym czasie w samochodzie, a w tym czasie pies miał wydostać się z pojazdu, a potem zostać kopnięty przez Macieja S. tak, że zwierzę wpadło pod pociąg i zginęło.

Po poniedziałkowym wyroku oskarżony mówił, że zarzuty wobec niego były "brudne i absurdalne" oraz że jest mu przykro, iż zostały mu postawione. "Przez całe życie od dziecka miałem zwierzęta, kocham je i nigdy nie podniosłem na nie ręki" - zapewniał.

Dodał, że społecznik, który go oskarżył, konfabuluje, "ma parcie na szkło" i w związku z tym zarzucił mu zabicie psa. "Dobrze, że nie zgodziłem się na wydany zaocznie wyrok, zażądałem konfrontacji i wizji lokalnej. Dzięki temu wybroniłem się z tej sprawy" - skwitował.

Wyrok jest nieprawomocny. Społecznik, na podstawie zeznań którego oskarżono Macieja S., w rozmowie z PAP zapowiedział, że "sprawy nie zostawi", będzie próbował doprowadzić do odwołania i zapewnił, że jest pewien winy oskarżonego. (PAP)

kat/ itm/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)