Opolska prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Arturowi B., który w ciągu 10 lat włamał się do ponad 400 domów i ukradł mienie o wartości prawie 3,6 miliona zł - powiedziała w piątek PAP rzeczniczka prokuratury, Lidia Sieradzka.
40-letni mieszkaniec Katowic działał na terenie całej Polski, a także Niemiec. "Z ustaleń śledztwa wynika, iż oskarżony do domów włamywał się z reguły od strony ogrodu, wyważając okna lub drzwi balkonowe, wieczorową porą. W jego zainteresowaniu pozostawały wyłącznie złoto i pieniądze" - zaznaczyła Sieradzka.
Dodała, że jeśli włamywacz nie znalazł w domu oczekiwanych łupów, to "mścił się" na mieszkańcach. "Darł znalezione paszporty domowników, niszczył laptopy i inny sprzęt elektroniczny, demolował meble i ubrania. Wrzucał też do toalety znalezione telefony komórkowe" - relacjonowała prokurator.
Włamywacz pracował samotnie - według ustaleń śledztwa wszystkich ponad 400 czynów dokonał sam. Na ławie oskarżonych w jego procesie zasiądą też osoby, które pomagały mu - np. pilnując skradzionych przedmiotów, albo spieniężając złote precjoza. "Oskarżony +odwdzięczał się+ za pomoc, np. fundując swoim pomocnikom pobyty w hotelach, czy dając pieniądze na zakupy" - wyjaśniła Sieradzka.
Artur B. przebywa w areszcie. Grozi mu kara pozbawienia wolności do lat 15, ponieważ zarzucono mu popełnienie przestępstw w warunkach recydywy. Pozostali oskarżeni - Jacek K., Edyta B. i Mariusz K. złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze, uzgodniono dla nich kary od półtora do dwóch lat więzienia w zawieszeniu. (PAP)
jsz/ itm/ woj/