Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Opozycja: decyzja premiera ws. Mąki to błąd; PO: Mąka nie złamał prawa

0
Podziel się:

#
dochodzi wypowiedź posła PiS Z. Wassermanna
#

# dochodzi wypowiedź posła PiS Z. Wassermanna #

27.10. Warszawa/Kraków (PAP) - Politykom partii opozycyjnych nie podoba się decyzja premiera, że wiceszef ABW Jacek Mąka nie zostanie odwołany. "Wielki błąd" - mówi poseł PiS Jarosław Zieliński. Zdaniem Sebastiana Karpiniuka(PO), Donald Tusk słusznie uznał, że Mąka działał zgodnie z prawem.

Według "Rzeczpospolitej", ABW, badając sprawę domniemanego handlu aneksem do raportu o WSI, nagrała rozmowę Cezarego Gmyza, reportera śledczego "Rz", i Bogdana Rymanowskiego, dziennikarza TVN. "Rz" napisała, że służby nie zniszczyły stenogramów z podsłuchu, chociaż w przypadku rozmów niezwiązanych ze sprawą powinny to zrobić. Gazeta zakwestionowała też dopuszczalność udostępnienia materiałów ze śledztwa pełnomocnikowi Mąki w związku z procesem cywilnym, jaki zastępca szefa ABW wytoczył "Rz".

Tusk poinformował we wtorek na konferencji prasowej, że w związku z tą sprawą "decyzji personalnych nie będzie". Premier podkreślił, że zarówno ABW, jak i Ministerstwo Sprawiedliwości uznały, że nie doszło do złamania prawa w sprawie podsłuchów dziennikarzy.

"To wielki błąd i niedobry sygnał ze strony premiera, że można dowolnie stosować podsłuchy" - podkreślił w rozmowie z PAP członek sejmowej komisji ds. służb specjalnych Jarosław Zieliński. "To oznacza, że premier nie zamierza reagować na zagrożenie ze strony służb specjalnych. Wygląda jakby premier był zakładnikiem ABW" - dodał.

Zieliński zapowiedział, że posłowie PiS ze speckomisji zwrócą się o udostępnienie materiałów, na podstawie których premier podjął decyzję - m.in. materiałów przygotowanych przez ministra sprawiedliwości dla premiera zawierających informacje na temat wiedzy prokuratury dotyczącej tej sprawy.

Poseł PiS Zbigniew Wassermann jest zaskoczony, iż premier nie podjął decyzji personalnych ws. ABW. Według niego sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych nie uznała tej sprawy za wyjaśnioną.

Poseł PiS dodał, że speckomisja musi zakończyć swoje prace i po otrzymaniu materiałów jej członkowie będą mogli odpowiedzieć na pytanie, czy doszło do naruszenia prawa czy nie. Według niego, jeśli tak, możliwe jest zawiadomienie prokuratury "o uzasadnionym podejrzeniu możliwości popełnienia przestępstwa nadużycia władzy i niedopełnienia obowiązków przez wiceszefa ABW i prokuratora, który pochopnie podjął decyzję o przekazaniu mu materiałów".

Wassermann przywołał przepisy, które mówią, że jeżeli uzyska się z podsłuchu materiał, który nie dotyczy przedmiotu śledztwa - w tym przypadku korupcji - należy go zniszczyć za zgodą sądu lub gdy materiał ten ma być użyty w innym postępowaniu, trzeba uzyskać następczą zgodę sądu. "Żadna z tych sytuacji nie zaistniała, a premier mówi: +nic się nie stało+, +nie rekomendują mi żadnych decyzji+ o dowołaniu. Ale kto miał to zrobić?" - pytał Wassermann.

"Pan Bondaryk (szef ABW), który powinien odpowiadać za nadzór nad prawidłowym działaniem swojego podwładnego, czy pan minister sprawiedliwości, który ma problem, bo jest sędzią we własnej sprawie, bo tu ABW nie naruszyłaby prawa, gdyby prokuratura nie zachowałaby się jak spółdzielnia usługowa, która podaje na tacy produkt potrzebny do rozliczeń w prywatnym interesie" - powiedział poseł Pis dziennikarzom w Krakowie.

Na uwagę, że według ABW nie doszło do złamania przepisów, a nagrań dokonali operatorzy telekomunikacyjni, Wassermann powiedział, że nagrań zawsze dokonują operatorzy, w tym przypadku na polecenie prokuratury, ale technicznie materiał ten "obrabiali" funkcjonariusze ABW, którzy zawartość twardych dysków przepisywali na papier.

Zdaniem Wassermanna, problemem "nie jest to, kiedy odwołany zostanie Mąka, kiedy zostanie zawieszony Bondaryk", ale kiedy pod rządami PO będzie kontrola i koordynacja służb. Jego zdaniem konieczne byłoby powołanie nowej struktury np. Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, którym kierowałaby osoba w randze ministra mająca ustawowo wyższe kompetencje niż obecnie ma sekretarz Kolegium ds Służb Specjalnych Jacek Cichocki.

Natomiast zdaniem Sebastiana Karpiniuka, działania Mąki i inni funkcjonariuszy ABW mieściły się w zakresie obowiązujących przepisów prawa.

Karpiniuk odwołał się też do wtorkowej zapowiedzi premiera, że nastąpią zmiany w prawie tak, by można było ujawniać liczbę podsłuchów oraz by ograniczyć wykorzystanie podsłuchów w procesach cywilnych. "Warto uporządkować sprawę podsłuchów. Dobrze, że cała sprawa została ujawniona przez media. To umożliwi działania w tym kierunku" - powiedział.

Polityk PO podkreślił też, że raz do roku powinna być przedstawiana w Sejmie informacja o zakładanych podsłuchach.

"ABW osądziła siebie w swojej sprawie" - uważa natomiast Bartosz Arłukowicz (Lewica). Jak zwrócił uwagę w rozmowie z PAP, premier zanim podjął decyzję w sprawie Mąki, konsultował się z ABW i Ministerstwem Sprawiedliwości, a więc - mówił Arłukowicz - wynika z tego, że Agencja sama podjęła decyzję, że nie zostało złamane prawo.

"Przyjmujemy do wiadomości, że w Polsce może być tak, że materiały operacyjne, podsłuchy, mogą być wykorzystane przez pracowników służb w ich prywatnych procesach sądowych" - ironizował poseł Lewicy.

Poseł sejmowej speckomisji Stanisław Rakoczy (PSL) nie chciał komentować decyzji premiera, bo - jak podkreśla - szef rządu ma dużo więcej informacji niż on. Zaznaczył jednak, że po wysłuchaniu Mąki na posiedzeniu sejmowej komisji ds. służb w ubiegłym tygodniu, bardziej przychyla się do wersji wiceszefa ABW niż jego adwersarzy. (PAP)

tgo/stk/ wos/ mok/

prawo
wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)