Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Organizator biwaku w Bieszczadach: takie wyprawy organizujemy od lat

0
Podziel się:

Wrocławska Szkoła Przetrwania i Przygody SAS, która zorganizowała w
Bieszczadach biwak dla grupy młodych ludzi, tego typu wyprawy organizuje od lat i nigdy dotąd nie
prosiła o wsparcie GOPR - napisano w oświadczeniu Fundacji Hobbit, w ramach której działa szkoła.

Wrocławska Szkoła Przetrwania i Przygody SAS, która zorganizowała w Bieszczadach biwak dla grupy młodych ludzi, tego typu wyprawy organizuje od lat i nigdy dotąd nie prosiła o wsparcie GOPR - napisano w oświadczeniu Fundacji Hobbit, w ramach której działa szkoła.

Fundacja informuje, że w ciągu 20 lat zorganizowała w sumie ok. tysiąca wypraw weekendowych i nie mniej niż 100 obozów letnich oraz 60 obozów zimowych dla co najmniej dwóch tysięcy młodych ludzi; przez ten okres nie wydarzył się żaden poważny wypadek wśród uczestników. "Sytuacja, jaka miała miejsce w Bieszczadach w poniedziałek, była pierwszym przypadkiem w 20-letniej historii programu, kiedy opiekunowie poprosili o wsparcie GOPR" - czytamy w oświadczeniu.

Chodzi o wyprawę młodych ludzi z Dolnego Śląska, którzy w ramach tzw. szkoły przetrwania wędrowali górskimi szlakami. 4 lutego jej uczestnicy w wieku 16-19 lat znajdowali się w okolicach Bukowego Berda w Bieszczadach. Byli wyczerpani i nie byli w stanie samodzielnie zejść ze szlaku. Opiekunowie grupy poprosili telefonicznie GOPR o pomoc - tak wynika z oficjalnych informacji.

Z oświadczenia zamieszczonego na stronie Fundacji Hobbit wynika tymczasem, że uczestnicy nie byli wycieńczeni, nie doznali odmrożeń rąk i nóg oraz nie byli w stanie hipotermii. "Wszyscy byli w dobrym stanie fizycznym i psychicznym. Nikt nie doznał żadnych obrażeń. Poza jedną osobą wszyscy samodzielnie zeszli z ratownikami z góry, a jedyna osoba, która została przewieziona do szpitala, jest w dobrym stanie ogólnym i również nie miała odmrożeń, jedynie objawy osłabienia" - napisano w oświadczeniu.

Ponadto - czytamy w oświadczeniu - uczestnicy byli przygotowani do zimowej wyprawy, mieli 2-letnie przeszkolenie, mieli odpowiedni ekwipunek, sprzęt i ubrania. Grupie do pewnego momentu towarzyszyli dwaj instruktorzy: kierownik wyprawy Adam S. i wychowawca.

Fundacja zamieściła również własną wersję wydarzeń. Wynika z niej, że w nocy grupę zaskoczyło gwałtowne załamanie pogody. "Kluczem do jej przetrwania jest nieuleganie panice, właściwe zabezpieczenie się przed utratą ciepła i odmrożeniami oraz powiadomienie we właściwym momencie górskich służb ratunkowych. Wszystkie te zasady zostały (...) zastosowane" - zaznaczono w oświadczeniu.

Fundacja informuje, że gdy rano pogoda się nie poprawiła, opiekunowie telefonicznie skonsultowali sytuację z ratownikiem GOPR. "Naczelnik bieszczadzkiej grupy GOPR podjął (...) decyzję o udzieleniu wsparcia" - napisano w komunikacie.

We wtorek zarzut narażenia podopiecznych na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia usłyszał 22-letni opiekun grupy. Opiekun 22-letni Adam S., zgodnie ze scenariuszem szkolenia, zostawił grupę w okolicach Bukowego Berda i utrzymywał z nimi kontakt telefoniczny. "Wyprawa miała trudny i wymagający charakter. Na tym m.in. polega turystyka kwalifikowana w warunkach zimowych" - powiedział PAP mówił Bogdan Tymoszyk, pedagog i szef programu szkolenia szkoły.

W poniedziałek w Bieszczadach powyżej górnej granicy lasu leżało średnio pół metra śniegu. Było 7 st. C mrozu, prędkość wiatru dochodziła do 70 km/godz. Obowiązywał drugi stopień zagrożenia lawinowego.

W trwającej kilka godzin akcji ratunkowej uczestniczyło ok. 40 osób. Oprócz GOPR, na pomoc pospieszyli funkcjonariusze Straży Granicznej i Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Śmigłowce LPR i SG ze względu na warunki pogodowe nie dotarły na miejsce. Natomiast ratownicy GOPR i funkcjonariusze SG pieszo pokonywali ok. 1,5-metrowe zaspy i po kilku godzinach dotarli do poszukiwanych.(PAP)

umw/ itm/ ura/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)