Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Oskarżenie dziennikarzy przez b. śledczego z ABW wraca do sądu

0
Podziel się:

Stołeczny sąd ma prowadzić proces dwójki b. dziennikarzy "Wprost",
oskarżonych o zniesławienie przez b. szefa zarządu śledczego UOP i ABW Ryszarda Bieszyńskiego -
orzekł we wtorek Sąd Najwyższy. Na wniosek Prokuratora Generalnego SN uchylił umorzenie tej sprawy
przez warszawskie sądy.

Stołeczny sąd ma prowadzić proces dwójki b. dziennikarzy "Wprost", oskarżonych o zniesławienie przez b. szefa zarządu śledczego UOP i ABW Ryszarda Bieszyńskiego - orzekł we wtorek Sąd Najwyższy. Na wniosek Prokuratora Generalnego SN uchylił umorzenie tej sprawy przez warszawskie sądy.

Bieszyński wytoczył proces karny Dorocie Kani i Rafałowi Pasztelańskiemu za ich artykuł z 2007 r., w którym pisali, że "zorganizowana przestępczość w III RP jest dziełem esbeków", a Bieszyński, "wyrzucony z pracy" płk ABW, w 2002 r. umożliwił ucieczkę z Polski Edwarda Mazura, podejrzewanego o zlecenie zabójstwa Marka Papały, co "zagwarantowało mu wieloletnią bezkarność".

"Wprost" pisał też, że przed sądem w USA Bieszyński "zdecydowanie bronił Mazura, zapewniając, że ten nie ma nic wspólnego z zabójstwem Papały". Według "Wprost" - "jako wieloletni agent SB Mazur spotykał się właśnie z Bieszyńskim, ówczesnym oficerem SB, przekazując mu informacje". Zdaniem tygodnika, potem Mazur współpracował z kontrwywiadem III RP i w latach 1992-1996 "zbierał informacje na temat dyplomatów i biznesmenów oraz powiązań polityków z gangsterami", które przekazywał Bieszyńskiemu.

Bieszyński - szef departamentu postępowań karnych w UOP, a od 2002 r. w ABW - wytoczył za to dziennikarzom proces karny o zniesławienie (za co grozi do 2 lat więzienia). W 2008 r. stołeczny sąd umorzył sprawę z powodów formalnych - nieusprawiedliwionego niestawiennictwa Bieszyńskiego na posiedzeniu pojednawczym. Sam Bieszyński powiedział PAP, że o terminie pracownik sądu powiadomił go telefonicznie, wzywając na 10, a posiedzenie odbyło się o 9.

W styczniu 2009 r. Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił zażalenie Bieszyńskiego, uznając, że był on "skutecznie zawiadomiony" o terminie, na który się nie stawił. Bieszyński poskarżył się Rzecznikowi Praw Obywatelskich i Prokuratorowi Generalnemu. Kasację do SN z wnioskiem o zwrot sprawy sądowi złożył wiceprokurator generalny Andrzej Pogorzelski.

Trzyosobowy skład SN uznał jej zasadność i polecił sądowi rejonowemu zajęcie się całą sprawą od nowa. "Wniosek, że oskarżyciel został prawidłowo powiadomiony o terminie rozprawy nie znajduje oparcia w aktach sprawy" - powiedział w uzasadnieniu decyzji sędzia SN Marian Buliński. SN ocenił, że sprawę umorzono z naruszeniem przepisów prawa, bo nic nie uzasadniało odstąpienia od listownego trybu powiadomienia stron o terminie.

Po decyzji SN Bieszyński mówił PAP, że w SR "będzie chciał się pojednać z dziennikarzami", ale nie podał, na jakich warunkach. Według niego, napisali oni nieprawdę w swym artykule. Przyznał, że był przez kilka lat w SB, ale nie lubił tamtego systemu.

Bieszyński - który w UOP prowadził m.in. sprawę zabójstwa Papały - powiedział też, że wtorkowe oskarżenie Ryszarda B. i Andrzeja Z. w sprawie zabójstwa Papały wiąże się z zeznaniami gangstera Artura Zirajewskiego, które uważa on za kłamliwe. "Jestem pewien, że z tego powodu obaj będą uniewinnieni" - dodał.

Jak podawały media, Bieszyński przed sądem w Chicago, badającym wniosek o ekstradycję Mazura, zeznał, że jest on niewinny; sugerował, że dowody przeciw Mazurowi są bez wartości, a Zirajewski, który zeznał, że Mazur oferował 40 tys. dolarów za zabójstwo Papały, jest zupełnie niewiarygodny.

W 2007 r. katowicka prokuratura umorzyła, nie dopatrując się przestępstwa, śledztwo w sprawie zwolnienia Mazura w 2002 r. Był on wtedy zatrzymany i przesłuchany, ale został wypuszczony i wyjechał z Polski. W mediach pojawiły się wówczas informacje, że Mazur został zwolniony na polecenie ówczesnego prokuratora krajowego Karola Napierskiego (ministrem sprawiedliwości była wówczas Barbara Piwnik) i że uniknął zarzutu i aresztu, bo Urząd Ochrony Państwa zaświadczył, że jest "czysty". Sam Napierski wielokrotnie twierdził, że była to decyzja nie jego, lecz kolegialna. Sam Bieszyński mówił, że nie mógł interweniować ani wypowiadać się na naradzie, bo "w niej nie uczestniczył i nie wiedział, że taka narada była". Także ABW podawała, że Bieszyński nigdy nie przekonywał prokuratury o niewinności Mazura.

Od 2005 r. na Bieszyńskim ciążą zarzuty katowickiej prokuratury o przekroczenie uprawnień w związku z zatrzymaniem w 2002 r. ówczesnego szefa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego. Według śledczych, miał on podżegać do przekroczenia uprawnień innych funkcjonariuszy publicznych i nakłaniać ich do bezprawnego pozbawienia wolności Modrzejewskiego. Podejrzany (może mu grozić do 5 lat więzienia) nie przyznaje się do zarzutów. W związku z nimi, złożył on raport o odejście z ABW. Wraz z nim, podejrzanymi są też b. Zbigniew Siemiątkowski, ówczesny szef UOP i jego zastępca Mieczysław Tarnowski. Według mediów, wkrótce ma być akt oskarżenia w tej sprawie.(PAP)

sta/ wkr/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)