*Janusz Palikot oceniając kończące się polskie przewodnictwo w Radzie UE uznał, że prezydencja ta była "dość asekuracyjna". Według niego ranga prezydencji urosła dzięki wystąpieniu szefa MSZ Radosława Sikorskiego w Berlinie. *
W wystąpieniu na forum Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej w Berlinie do Niemiec, jako największej gospodarki UE, Sikorski skierował mocny apel o obronę strefy euro. Szef MSZ mówił też m.in., że "stoimy przed wyborem, czy chcemy być prawdziwą federacją, czy też nie".
W opinii Palikota, Sikorski mówiąc w Berlinie o głębszej integracji UE, wywołał dyskusję na ten temat w Europie. "A może także nazwał pewne dyskusje, które się toczyły w Europie, nazwał je w imieniu polskiej prezydencji. I dzięki temu ranga prezydencji urosła bardzo. Rzeczywiście mówi się o polskiej prezydencji" - powiedział PAP Janusz Palikot.
"Tym niemniej - dodał - cała prezydencja była dosyć asekuracyjna". Jednak, jak podkreślił, działania rządu i nawet wypowiedzi Sikorskiego, które wzbudziły w Polsce tyle emocji, były "dość asekuracyjne".
"Bo od tej wizji Sikorskiego do federalnej Europy, do jednego państwa, jeszcze daleka droga. To jest mały krok we właściwą stronę" - ocenił lider Ruchu Palikota.
Według niego sukcesem nie był zorganizowany we wrześniu w Warszawie szczyt Partnerstwa Wschodniego. Za dobry punkt prezydencji Palikot uznał za to podpisanie umowy o małym ruchu granicznym między obwodem kaliningradzkim a częścią Pomorza, Warmii i Mazur.
Palikot zwrócił uwagę, że podczas prezydencji nie załatwiono sprawy byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko. "Już nie mówię o wielu innych poważniejszych kwestiach, jak np. dynamika wstąpienia Ukrainy do UE" - zaznaczył. W opinii Palikota "teraz nie ma w ogóle na to klimatu". "Unia ma swoje problemy, Ukraina ma swoje problemy, to nie jest moment, by to zrobić" - powiedział.
"Ale nie powinniśmy tracić tego z agendy, bo łatwo się może tak stać, że się zapomni o tej Ukrainie, i potem już się do tego nie wróci" - stwierdził.
Według Palikota, polska prezydencja wielokrotnie rezygnowała z różnych szans, by nadać dyskusjom w UE "mniej niemiecko-francuski charakter, tylko bardziej ogólnoeuropejski". "Nie wykorzystano naturalnej przychylności takich krajów jak Belgia, Holandia, które zawsze odgrywały dużą rolę, by je zjednoczyć wokół Polski i zrównoważyć Niemcy i Francję" - ocenił.(PAP)
sdd/ par/ kot/