Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

PE: Debata w sprawie dyrektywy usługowej - Komisja Europejska wzywa do poparcia kompromisu

0
Podziel się:

14.2.Strasburg (PAP) - Komisja Europejska wezwała we wtorek
eurodeputowanych do poparcia szerokiego kompromisu w sprawie
dyrektywy o liberalizacji rynku usług w Unii Europejskiej, która w
czwartek będzie poddana pod głosowanie w Parlamencie Europejskim.
Socjaliści wciąż uważają ją za zbyt liberalną, a liberałowie nie
chcą ulec postulatom socjalnym.

14.2.Strasburg (PAP) - Komisja Europejska wezwała we wtorek eurodeputowanych do poparcia szerokiego kompromisu w sprawie dyrektywy o liberalizacji rynku usług w Unii Europejskiej, która w czwartek będzie poddana pod głosowanie w Parlamencie Europejskim. Socjaliści wciąż uważają ją za zbyt liberalną, a liberałowie nie chcą ulec postulatom socjalnym.

"Silne, szerokie porozumienie wytyczy dalszy kierunek prac w Komisji Europejskiej i wśród rządów państw członkowskich" - oświadczył przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso podczas wtorkowej debaty nad dyrektywą w PE.

Barroso z zadowoleniem powitał kompromisowe poprawki do dyrektywy, zaproponowane przez dwie największe frakcje PE - chadeków i socjalistów. Idą one tak daleko, że lider socjalistów, Niemiec Martin Schulz, z zadowoleniem ogłosił "śmierć" pierwotnej wersji dyrektywy, zaproponowanej dwa lata temu przez ówczesnego komisarza ds. rynku wewnętrznego Holendra Fritsa Bolkesteina.

"Dyrektywa Bolkesteina jest już martwa" - cieszył się ze zmian Schulz.

Zdaniem lidera socjalistów kompromis gwarantuje, że usługi będą wykonywane według prawodawstwa kraju przyjmującego. "Udało nam się odwrócić kierunek, w jakim zmierza dyrektywa. Ci, którzy chcieli zniszczyć europejski model socjalny, spotkali się z oporem socjalistów i większości chadeków" - powiedział.

Sprawozdawczyni projektu, niemiecka socjalistka Evelyne Gebhardt, zobrazowała proponowane zmiany porównaniem: "Ze świadczeniem usług będzie tak jak z samochodem, który może być zarejestrowany w Niemczech, ale w Wielkiej Brytanii musi jeździć po lewej stronie". "Żegnamy się z zasadą kraju pochodzenia" - oświadczyła.

Deputowani z nowych krajów członkowskich, a także liberałowie uważają te poprawki za "rozmywanie" dyrektywy. Argumentują, że zagrażają one zniesieniu barier w ponadgranicznym świadczeniu usług w UE, co było celem projektu.

Główny chadecki sprawozdawca projektu, brytyjski konserwatysta Malcolm Harbour, odpierał ten zarzut. "Ten projekt wciąż gwarantuje swobodę świadczenia usług" - powiedział. Jego zdaniem, choć zasada kraju pochodzenia nie jest zapisana czarno na białym, to oczywiste jest, że zarejestrowany w jednym kraju przedsiębiorca nie będzie musiał ponownie rejestrować się w innym, by świadczyć tam usługi, bo jego kwalifikacje będą musiały być uznane.

Dyrektywa usługowa wywołała w zachodniej Europie obawy przed "polskim hydraulikiem", który dzięki niej przyjedzie i zabierze pracę miejscowym. Socjaliści i związkowcy twierdzą, że pierwotny tekst Komisji Europejskiej prowadził do "dumpingu socjalnego" ze strony nowych krajów członkowskich.

Zdaniem Barroso podczas prac w PE "dokonano postępu". Przewodniczący KE powiedział że kompromis to pogodzenie wymogów europejskiej konkurencji z troską o zachowanie zdobyczy socjalnych. "To będzie zwycięstwo nie tylko eurodeputowanych, ale całej Unii Europejskiej!" - podkreślił.

Zgodził się z nim lider chadeków, Niemiec Hans-Gert Poettering. "Propozycja KE była zbyt ambitna, a krytyka, z jaką się spotkała, zasłużona" - dodał.

Daniel Cohn-Bendit w imieniu Zielonych skrytykował i dyrektywę i proponowane zmiany, bo - jego zdaniem - efektem będą niejasne przepisy, które zapewnią pracę tylko prawnikom. Miał żal do Komisji Europejskiej, że po odrzuceniu konstytucji UE przez Francuzów i Holendrów, straszonych "polskim hydraulikiem", projekt nie został zastąpiony nowym.

Skomentował też "niemiecki" sojusz w sprawie dyrektywy, będący odbiciem koalicji rządowej SPD-CDU w Berlinie. "PE stał się dziś przedłużeniem Bundestagu, a my mamy wykonywać to, co Poettering i Schulz postanowią na śniadaniu" - ironizował.

Komisarz ds. rynku wewnętrznego Charlie McCreevy wprost oświadczył, że Komisja Europejska ma "bardzo pozytywne i konstruktywne podejście do zgłoszonych poprawek". "Chcemy włączyć do naszej zrewidowanej propozycji to, co zostanie poparte przez znaczącą większość" - zapowiedział. Nowa wersja ma być przedstawiona przez Komisję Europejską jeszcze w marcu.

Wyjątkową zgodność w sprawie dyrektywy usługowej zaprezentowali polscy eurodeputowani. Niezależnie od swoich frakcji politycznych wystąpili w obronie pierwotnych zapisów dyrektywy, które gwarantują jak najszersze otwarcie europejskiego rynku usług.

"Nie my dzisiaj chcemy spętać gospodarkę europejską - powiedział podczas debaty Marcin Libicki (PiS). - My chcemy wolności gospodarczej. Z żalem przyjmuję słowa o dumpingu socjalnym, które w dyskusji zastąpiły słowo: gospodarka". Także jego kolega partyjny Adam Bielan przekonywał do liberalizacji rynku usług w UE, ubolewając, że "dziś ich rozwój powstrzymują tysiące przepisów".

Michał Kot, Inga Czerny (PAP)

mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)