Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

PE do szefów rządów: bądźcie ambitni w Kopenhadze

0
Podziel się:

Stawiając poprzeczkę dużo wyżej niż rządy krajów członkowskich UE,
Parlament Europejski opowiedział się w przyjętej w środę rezolucji za zobowiązaniem krajów
rozwiniętych na konferencji klimatycznej w Kopenhadze do redukcji emisji CO2 co najmniej o 25-40
proc. do 2020 roku.

Stawiając poprzeczkę dużo wyżej niż rządy krajów członkowskich UE, Parlament Europejski opowiedział się w przyjętej w środę rezolucji za zobowiązaniem krajów rozwiniętych na konferencji klimatycznej w Kopenhadze do redukcji emisji CO2 co najmniej o 25-40 proc. do 2020 roku.

Ponadto, zdaniem eurodeputowanych, Unia Europejska powinna co roku przeznaczyć 30 mld euro na pomoc w walce ze zmianami klimatycznymi w najuboższych krajach świata.

"Unia Europejska podjęła się wiodącej roli w walce ze zmianami klimatycznymi i chcemy w niej wystąpić także w Kopenhadze. Dlatego musimy podtrzymać naszą propozycję 30 proc. redukcji emisji CO2 do 2020 roku" - powiedział przewodniczący komisji środowiska, niemiecki socjaldemokrata Jo Leinen.

W ramach pakietu klimatyczno-energetycznego, przyjętego w grudniu zeszłego roku, UE jednostronnie zobowiązała się do redukcji emisji o 20 proc. w porównaniu z 1990 r. Jest gotowa do redukcji o 30 proc., ale tylko pod warunkiem, że inne uprzemysłowione potęgi świata zgodzą się na porównywalny wysiłek.

Co do pomocy dla krajów trzecich, to szefowie państw i rządów na szczycie UE w październiku oszacowali ich całkowite potrzeby na 100 mld euro rocznie, ale nie ujawnili, jaką kwotę sami są gotowi zapłacić. Wcześniej Komisja Europejska szacowała, że unijny udział mógłby wynieść do 15 mld euro rocznie.

Zdaniem eurodeputowanych, ambicje UE powinny być większe, a szefowie rządów państw UE muszą wykazać wolę polityczną, aby konferencja 7-18 grudnia w Kopenhadze zakończyła się sukcesem. Przyszłe pokolenia mogą nie być w stanie kontrolować zmian klimatycznych, jeśli działania w skali światowej będą się dalej opóźniać - argumentowali. Ale poprzeczkę postawili wysoko nie tylko krajom UE, USA, Japonii czy Australii. Ich zdaniem, ze względu na swoje znaczenie gospodarcze, Chiny, Indie i Brazylia powinny zobowiązać się do osiągnięcia redukcji emisji zbliżonych do tych, do których dążą kraje uprzemysłowione, czyli w górnych granicach przedziału 15-30 proc.

Rezolucję przyjęto ogromną większością 516 głosów przy 92 przeciw. Wśród przeciwników był m.in. poseł Konrad Szymański (PiS), który uzgodnione stanowisko uznał za "radykalne i nierealistyczne". Jego zdaniem proponowane wyliczenie składki na wsparcie krajów trzecich na podstawie PKB i emisji CO2 oznacza dla Polski koszt 40 miliardów euro przez najbliższe 10 lat.

"Żądając podwojenia ograniczeń emisji CO2 w krajach UE, PE podważa z trudem wynegocjowany pakiet klimatyczny. Żądając wydatkowania 30 miliardów rocznie na czyste technologie w krajach rozwijających się, Parlament oczekuje, by kraje o energetyce węglowej, jak Polska, płaciły dwukrotnie za emisje CO2. Raz w postaci opłat w ramach handlu emisjami, a kolejny raz w ramach składki na pomoc krajom rozwijającym się w zakresie walki ze zmianami klimatycznymi" - powiedział Szymański.

Nad tym, jak podzielić tę unijną składkę nieznanej na razie wysokości, będzie od 2 grudnia pracowała specjalna unijna grupa robocza z udziałem ekspertów 27 krajów członkowskich. Wynik jej prac nie jest jednak spodziewany przed kopenhaską konferencją.

Michał Kot(PAP)

kot/ kar/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)