Parlament Europejski opowiedział się za obowiązkowym podziałem właścicielskim firm energetycznych w UE, idąc o wiele dalej niż rządy państw członkowskich w liberalizacji unijnego rynku energii elektrycznej.
Zdaniem eurodeputowanych, całkowity podział przedsiębiorstw z branży na spółki odpowiadające za przesył i produkcję energii jest jedyną opcją gwarantującą wyeliminowanie konfliktu interesów, do którego dochodzi, kiedy firma sprzedaje energię i jednocześnie kontroluje sieci, jak ma to miejsce np. we Francji. Ma też zachęcić do inwestycji i zwiększyć konkurencję na rynku, gwarantując równy dostęp do sieci przesyłowych.
Tak radykalny pomysł nie ma jednak poparcia wśród krajów członkowskich w Radzie UE. 6 czerwca zebrani w Luksemburgu ministrowie ds. energii zgodzili się na trzy różne możliwości oddzielenia przesyłu od produkcji, w tym najmniej radykalną opcję: pozostawienie przesyłu w ramach koncernów energetycznych, ale z gwarancjami niezależności i swobody zarządu np. w sprawach inwestycji.
- _ Jestem zawiedziona porozumieniem zawartym w Radzie _ - powiedziała autorka sprawozdania PE, Eluned Morgan z brytyjskiej Partii Pracy. - _ Ugięliście się za bardzo przed głosem mniejszości _ - zwróciła się do przedstawiciela słoweńskiego przewodnictwa, odnosząc się do stanowiska ośmiu krajów, z Francją i Niemcami na czele, które sprzeciwiają się rozdziałowi właścicielskiemu. Eurodeputowana zarzuciła im _ ochronę narodowych koncernów, które chcą inwestować na innych rynkach, ale odmawiają dostępu do własnego _.
Oprócz propozycji rozdziału właścicielskiego, projekt w wersji PE przewiduje również możliwość limitowania cen energii na niekonkurencyjnych rynkach, pierwszeństwo w dostępie do sieci dla energii ze źródeł odnawialnych, a także utrzymuje wspieraną przez Polskę klauzulę ograniczającą przejmowanie kontroli nad systemami przesyłowymi w UE przez firmy z krajów trzecich, które nie respektują analogicznych zasad liberalizacji rynku. W PE ta tzw. klauzula Gazpromu nie wywoływała sprzeciwu.
- _ Rosyjski monopol państwowy posiada rosnące inwestycje w 16 krajach UE. To wystarczający powód do egzekwowania zasady wzajemności w relacjach handlowych z państwami trzecimi. Inaczej będziemy bezbronni, za co zapłacimy naszym bezpieczeństwem _ - powiedział podczas debaty Konrad Szymański z PiS.
Eurodeputowany mocno poparł pełny rozdział właścicielski, argumentując, że tam, gdzie go przeprowadzono, w latach 1998-2006 średni wzrost cen energii dla gospodarstw domowych wyniósł 3 proc., a tam, gdzie tego zaniechano, ceny energii wzrosły o 28 proc.
- _ Pamiętajmy, że najważniejszy na końcu jest konsument - i temu służą te wszystkie regulacje: ochronie konsumentów, użytkowników energii w UE _ - podkreślił eurodeputowany PO Jerzy Buzek.
- _ Demonopolizacja napotyka opór kilku krajów, które skądinąd zaliczają się do liderów integracji europejskiej. Brakuje też solidarności w kontaktach z zewnętrznymi dostawcami ropy i gazu. Bilateralne układy, na przykład te zawierane na zachodzie i wschodzie UE z Gazpromem, osłabiają naszą pozycję przetargową _ - ocenił z kolei Janusz Lewandowski (PO).
Różnica stanowisk między Radą a Parlamentem Europejskim oznacza, że przed drugim czytaniem obie instytucje spróbują znaleźć kompromisowe rozwiązanie i eurodeputowani zapewne będą musieli pójść na ustępstwa.
Środowe głosowanie dotyczyło tylko rynku energii elektrycznej; głosowanie nad analogicznymi przepisami dotyczącymi rynku gazu odbędzie się w lipcu. Zdaniem Buzka ostatecznie rozdzielenie własnościowe na rynku energii elektrycznej będzie mocniejsze i dalej idące niż na rynku gazu.