Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

PE wstępnie zgadza się na umowę z USA ws. danych pasażerów lotniczych

0
Podziel się:

Komisja ds. swobód obywatelskich PE zgodziła się we wtorek na umowę ws.
przekazywania USA danych pasażerów lotniczych (tzw. dane PNR) w ramach walki z terroryzmem. W 2007
r. PE zakwestionował podobną umowę, wskazując na konieczność ochrony prywatności.

Komisja ds. swobód obywatelskich PE zgodziła się we wtorek na umowę ws. przekazywania USA danych pasażerów lotniczych (tzw. dane PNR) w ramach walki z terroryzmem. W 2007 r. PE zakwestionował podobną umowę, wskazując na konieczność ochrony prywatności.

Pozytywny wynik głosowania w komisji ds. sprawiedliwości i swobód obywatelskich (31 głosów za, 23 przeciw, jeden wstrzymujący się) daje podstawy, by sądzić, że cały Parlament Europejski także poprze tę umowę w głosowaniu 19 kwietnia w Strasburgu.

Dane PNR (Passenger Name Records) to informacje, jakie o swoich pasażerach zbierają linie lotnicze przy rezerwacji biletu i odprawie. Chodzi o takie dane jak imię i nazwisko podróżującej osoby, trasa lotu, numer miejsca, informacja o bagażu, adres i numer telefonu pasażera, informacja o środku płatniczym (np. numer karty kredytowej). PNR obejmuje też dane wrażliwe związane m.in. z wyborem posiłku wynikającym z wyznawanej religii czy też informacje o zdrowiu pasażerów (np. gdy pasażer zgłosi, że potrzebuje opieki na lotnisku lub w samolocie).

Jeśli PE, wzorem swej komisji parlamentarnej, da umowie o PNR zielone światło, po ośmiu latach zakończą się wywołujące wiele emocji i kontrowersji próby wynegocjowania między UE a USA stałej umowy o przekazywaniu amerykańskim służbom przez linie lotnicze danych pasażerów. Pierwszą taką umowę z 2004 roku anulował Trybunał Sprawiedliwości UE. Kolejną, wynegocjowaną w 2007 roku z USA przez Komisję Europejską i rządy, zakwestionował w maju 2010 roku sam PE, który do tego czasu, po wejściu w życie Traktatu z Lizbony, zyskał nowe kompetencje w zakresie umów międzynarodowych. Wskazując na niewystarczającą ochronę danych osobowych, europosłowie zmusili rządy i KE do wypracowania zupełnie nowej umowy, w której uwzględniono ich postulaty.

Tak też się stało - w listopadzie 2011 roku KE wynegocjowała, a miesiąc później ministrowie spraw wewnętrznych państw UE zatwierdzili nową umowę o PNR między UE a USA. KE zapewnia, że nowe porozumienie gwarantuje lepszą ochronę danych osobowych pasażerów. Porozumienie przewiduje m.in., że dane pasażerów będą przechowywane przez amerykańskie służby w tzw. aktywnej bazie danych przez pięć lat, natomiast już po 6 miesiącach staną się "zdepersonalizowane", co oznacza, że np. nazwisko i numer telefonu pasażera będą zamazane. Przez kolejne 10 lat dane będą przechowywane w tzw. bazie uśpionej, gdzie będą udostępniane na wniosek pewnych służb USA, zgodnie z surowymi zasadami. Potem mają być wykasowane.

To postęp, bo umowa z 2007 roku, która obowiązuje teraz jako tzw. porozumienie prowizoryczne (musi wygasnąć najpóźniej w 2014 roku), zakładała jeszcze dłuższe okresy dostępu do danych, a dopiero po 15 latach ich "depersonalizację".

Zgodnie z nową umową linie lotnicze będą dalej przekazywać dane PNR do departamentu bezpieczeństwa USA. Celem jest zapobieganie terroryzmowi i poważnym zbrodniom międzynarodowym. Za takie w prawie amerykańskim uważa się zbrodnie, za które grozi kara przynajmniej trzech lat więzienia. Ale PNR mogą być też wykorzystywane w indywidualnych przypadkach "poważnego zagrożenia" lub na wniosek sądu USA. Ponadto dane PNR będą mogły być użyte "do identyfikacji osoby, która mogłaby być obiektem dalszego sprawdzenia" - brzmi zapis umowy. To właśnie on wywołał największą krytykę europosłów, w tym sprawozdawczyni PE, holenderskiej liberałki Sophia in 't Veld. Jej zdaniem ten zapis umożliwia USA wykorzystanie danych PNR w dziedzinie nielegalnej imigracji i dlatego zaapelowała o odrzucenie umowy.

"Za" głosowali jednak posłowie największej, chadeckiej grupy Europejskiej Partii Ludowej, a także konserwatyści. Przeciw byli liberałowie, komuniści i Zieloni, a socjaldemokraci się podzielili.

Zwolennicy nowej umowy argumentują, że bez zgody PE na nowe porozumienie linie lotnicze mogłyby się znaleźć w tzw. prawnej próżni, bo europosłowie mogliby wówczas zagłosować za anulowaniem także umowy z 2007 roku. Najpewniej USA musiałyby wówczas uciekać się do umów bilateralnych z poszczególnymi krajami UE, co mogłoby oznaczać jeszcze mniejszą ochronę danych osobowych.

Z Brukseli Inga Czerny (PAP)

icz/ akl/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)