W 2009 roku w 25 krajach zabitych zostało 121 dziennikarzy. Jest to liczba rekordowa, która oznacza wzrost o 33 proc. w stosunku do poprzedniego roku - wynika z opublikowanych we wtorek statystyk organizacji pozarządowej Presse Embleme Campagne (PEC), z siedzibą w Genewie.
W komunikacie sekretarz generalny organizacji Blaise Lempen nazwał rok 2009 "czarnym rokiem dla światowych mediów". "Średnio 10 dziennikarzy w miesiącu było zabijanych przez zbrojne grupy, siatki kryminalne, rządy, a także w zamachach terrorystycznych" - podkreślił. Lempen dodał następnie, że "wielu innych dziennikarzy było uprowadzonych, zmuszanych do milczenia lub do uchodźstwa", a w przypadkach takich "bezkarność pozostaje obowiązującą zasadą".
Według PEC na tak wysoką liczbę ofiar śmiertelnych wśród dziennikarzy składa się m.in. masakra, do której doszło w listopadzie na południu Filipin, gdzie zginęło ok. 30 dziennikarzy. Celem ataku był kandydat w wyborach lokalnych w prowincji Mindanao.
Filipiny okazały się najbardziej niebezpiecznym dla dziennikarzy krajem (38 zabitych). Następne są Meksyk, Somalia, Pakistan, Rosja i Irak. W tych sześciu państwach odnotowano dwie trzecie wszystkich przypadków zgonów reporterów.
Organizacja sprecyzowała, że w Meksyku, gdzie nie odnotowano żadnej poprawy bezpieczeństwa, w ciągu 12 miesięcy śmierć poniosło 13 dziennikarzy. Padli oni ofiarą wojny handlarzy narkotyków i lokalnych władz - poinformowano.
W Somalii problemem są m.in. islamskie milicje i ataki terrorystyczne, a w północno-zachodnim Pakistanie - walki między islamskimi radykałami a siłami rządowymi.
PEC zrzesza 35 stowarzyszeń i związków zawodowych z ok. 100 krajów.
Pod koniec grudnia organizacja Reporterzy bez Granic (RsF) informowała, że w 2009 roku w czasie wykonywania obowiązków służbowych zginęło co najmniej 76 dziennikarzy - o 16 więcej niż w 2008 roku. (PAP)
ksaj/ mc/
5417302