Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Piotrowski: zarzuty pracowników Muzeum Narodowego są nieprawdziwe

0
Podziel się:

Kryzys w warszawskim Muzeum Narodowym to efekt anachronicznej struktury tej
instytucji oraz spadek po dekadach niegospodarności - odpowiada dyrektor Piotr Piotrowski na
zarzuty pod swoim adresem zawarte w liście wystosowanym do premiera Donalda Tuska przez pracowników
muzeum.

Kryzys w warszawskim Muzeum Narodowym to efekt anachronicznej struktury tej instytucji oraz spadek po dekadach niegospodarności - odpowiada dyrektor Piotr Piotrowski na zarzuty pod swoim adresem zawarte w liście wystosowanym do premiera Donalda Tuska przez pracowników muzeum.

Pracownicy warszawskiego Muzeum Narodowego wystosowali we wtorek do premiera Donalda Tuska list z prośbą o interwencję w sprawie kryzysu w tej instytucji oraz trwającego od dłuższego czasu konfliktu pracowników z dyrektorem Piotrem Piotrowskim. Na początku czerwca kuratorzy MN wezwali dyrektora do złożenia dymisji. Piotrowski, wykładowca historii sztuki uniwersytetu w Poznaniu, dyrektor warszawskiego muzeum od sierpnia 2009 roku, nie złożył dymisji, ale oddał się do dyspozycji Rady Powierniczej, która 10 czerwca podjęła decyzję, że do sierpnia będzie z nim pracować nad "uszczegółowieniem strategii programowej i wizji muzeum".

Te zapowiedzi Rady Programowej najwyraźniej nie uspokoiły pracowników muzeum, który we wtorek wystosowali list do premiera Donalda Tuska. "Od dłuższego czasu pracownicy Muzeum Narodowego obserwują - z poczuciem bezsilności - stopniową degradację instytucji kluczowej dla ochrony i promocji kultury narodowej. Spowodowana jest ona głównie brakiem odpowiedniego dyrektora, który nie tylko dbałby o aktualny stan posiadania muzeum, ale i stworzył sensowny program działania i rozwoju, względnie pozwolił, by zrobił to pracujący w muzeum zespół specjalistów" - napisali autorzy listu, pod którym podpisali się kurator zbiorów nowożytnej sztuki obcej prof. Antoni Ziemba oraz główny konserwator placówki Dorota Ignatowicz-Woźniakowska "w imieniu kuratorów, konserwatorów oraz pracowników merytorycznych".

Autorzy listu apelują do premiera o "pilne znalezienie wyjścia z kryzysu niszczącego jedno z największych polskich muzeów".

Konflikt pracowników MN z dyrektorem tej placówki narasta od dawna i związany jest z koncepcją programową Piotrowskiego, który większy nacisk kładzie na sztukę współczesną, kosztem badań nad sztuką dawną. Pracowników niepokoją też zapowiedzi łączenia działów merytorycznych, ograniczenia liczby pracujących w nich kustoszy oraz zredukowania działu konserwacji. Twierdzą, że dyrektor za mało z nimi dyskutuje i nie dopuszcza różnicy poglądów.

"Obecny dyrektor, prof. Piotr Piotrowski, nie tylko nie wyprowadził muzeum z kryzysu, ale znacznie go pogłębił. (...) Działania dyrektora sprawiają, że instytucja nasza nie może funkcjonować we właściwy sposób. Proponowane przez dyrektora pochopne i nieodpowiedzialne reformy zagrażają przede wszystkim bezpieczeństwu naszych zbiorów. Planowane radykalne ograniczenie konserwacji zabytków i redukcja służb konserwatorskich nieuchronnie prowadzić będą do wymiernego obniżenia wartości materialnej muzealiów, co jest równoznaczne z dewaluacją majątku narodowego" - uważają pracownicy Muzeum Narodowego.

Dyrektor Piotrowski zgadza się z opinią swoich podwładnych, że warszawskie Muzeum Narodowe przeżywa trudny okres, ale gdzie indziej szuka przyczyn tego stanu rzeczy. "Kryzys spowodowany został wieloletnimi zaniedbaniami na płaszczyźnie organizacyjnej i programowej oraz daleko idącym anachronizmem instytucji. Co więcej, kryzys pogłębia wywołany przez część pracowników konflikt, czego podłoże stanowi obrona status quo ante, którego z kolei utrzymanie może powodować jeszcze większą prowincjonalizację i marginalizację placówki na scenie europejskiej" - pisze Piotrowski.

Dyrektor zgadza się też z opinią pracowników, że muzeum jest niedofinansowane, ale odrzuca zarzut niegospodarności. "Jest wręcz przeciwnie: przygotowany i zatwierdzony przez ministerstwo kultury bilans za pierwsze półrocze 2010 roku wskazuje, że po raz pierwszy od lat wynik finansowy instytucji jest dodatni a koszty prowadzania instytucji w porównaniu z rokiem ubiegłym zostały zmniejszone" - podkreśla Piotrowski.

Pracownicy niepokoją się o zapowiadane przez dyrektora reformy, które, jak piszą, "zapowiadają się jako katastrofalne w skutkach eksperymenty reorganizacyjne". Piotrowski podkreśla, że reforma strukturalna działów merytorycznych oraz konserwacji nie została jeszcze przeprowadzana ani nawet ogłoszona, w związku z tym zarzuty, iż jest ona "nieodpowiedzialna" czy też stanowi "katastrofalny eksperyment", są przynajmniej przedwczesne.

Dyrektor odpowiada też na inne zarzuty zawarte w liście do premiera. Podkreśla, że nie jest prawdą, jakoby zmniejszyła się liczba sponsorów placówki, wręcz przeciwnie - liczba instytucji wspierająca działalność warszawskiego muzeum znacznie wzrosła za jego kadencji (Piotrowski jest dyrektorem Muzeum Narodowego od lutego 2009 r), a przychody z tego tytuły już teraz - w połowie roku 2010 - są większe o 30 proc. niż w całym roku ubiegłym. Piotrowski nie przyjmuje też zarzutu o braku współpracy z Radą Pracowników zaznaczając, że obecnie Rada nie istnieje, organizowane są dopiero wybory do jej nowego składu.

"W sprawie domniemanej nieumiejętności współpracy dyrekcji muzeum ze związkami zawodowymi podkreślamy, że 22 czerwca zostało podpisane porozumienie z Niezależnym i Samorządnym Związkiem Zawodowym Pracowników Muzeum Narodowego w Warszawie w sprawie Regulaminu Wynagradzania Pracowników Muzeum Narodowego w Warszawie. Natomiast podpisu pod porozumieniem odmówił Związek Solidarność, mimo że przeważająca liczba jego postulatów została w rzeczonym Regulaminie uwzględniona. Wskazuje to na złą wolę Solidarności a nie Dyrekcji" - pisze Piotrowski.

"Chcę na koniec podkreślić, że rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji przez pracowników Muzeum traktujemy jako celowe działanie na szkodę instytucji, mogące skutkować obniżeniem wiarygodności muzeum w oczach potencjalnych sponsorów oraz publiczności" - podsumowuje Piotrowski.

Autorzy wtorkowego listu przekazali go do wiadomości premiera oraz ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bogdana Zdrojewskiego. Kancelaria premiera w czwartek nie miała jeszcze żadnych informacji o ewentualnej odpowiedzi na list, także resort kultury zastrzegł, że potrzebuje więcej czasu na ustosunkowanie się do listu. (PAP)

aszw/ hes/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)