Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

PiS chce odwołania ministra rolnictwa

0
Podziel się:

Prawo i Sprawiedliwość chce odwołania ministra rolnictwa Marka Sawickiego.
Politycy PiS obwiniają go za złą - według nich - sytuację na polskiej wsi, a także na rynkach
rolnych. Czuję się silny swoją pracą przez ostatnie trzy lata - odpowiada Sawicki.

Prawo i Sprawiedliwość chce odwołania ministra rolnictwa Marka Sawickiego. Politycy PiS obwiniają go za złą - według nich - sytuację na polskiej wsi, a także na rynkach rolnych. Czuję się silny swoją pracą przez ostatnie trzy lata - odpowiada Sawicki.

W ocenie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, sytuacja na polskiej wsi jest obecnie "niedobra, nawet można powiedzieć, że bardzo niedobra pod wieloma względami".

"Języczkiem u wagi w tej koalicji jest PSL, więc mimo niewielkiej ilości posłów, ma bardzo mocną pozycję, ale nie wiedzieć czemu, nie jest w stanie jakiejś bardziej korzystnej polityki wobec wsi" - powiedział prezes PiS na konferencji prasowej.

Według lidera PiS, wydatki na wieś, jeśli chodzi o ich udział w budżecie, jak i w PKB, wyraźnie spadają. Jak dodał Kaczyński obecnie jest to 1,91 proc. PKB. "Osobą, która za to odpowiada bezpośrednio jest minister Sawicki. Ponieważ w demokracji obowiązuje zasada odpowiedzialności, to ta odpowiedzialność powinna być egzekwowana" - powiedział Kaczyński.

Zdaniem prezesa PiS, za obecnego rządu następuje odwrócenie procesu, w którym "różnice między dochodami w rodzinach rolniczych a dochodami w mieście, zmniejszają się". "Jeśli uwzględnić inflację od jakiegoś czasu dochody na wsi się zmniejszają" - ocenił. Mamy też do czynienia z - jak mówił Kaczyński - "bardzo labilną i mocno niesłużącą skutecznej polityce na wsi sytuacją cenową". "Mamy też do czynienia ze zwiększeniem wydatków administracyjnych" - dodał.

"Minister Sawicki ani wewnątrz kraju, ani w Unii Europejskiej nie potrafi nic załatwić, a od tego jest, żeby polskie rolnictwo miało lepsze warunki" - uważa Kaczyński.

Były minister rolnictwa w rządzie PiS Krzysztof Jurgiel jest zdania, że w resorcie rolnictwa nie realizowane są obietnice zapowiadane w expose w 2007 roku. "W ciągu trzech lat doszło do szeregu zaniedbań, które mogą doprowadzić do zagrożenia bezpieczeństwa żywnościowego w Polsce, a nasze rolnictwo może być niekonkurencyjne w stosunku do rolnictwo innych krajów" - uważa Jurgiel.

Jurgiel zarzucił ministrowi rolnictwa m.in. zgodę na likwidację interwencji na rynku mięsa wieprzowego, deregulację rynku tytoniu, zmniejszenie interwencji na rynku zbóż czy zniesienie dopłat do roślin energetycznych. "Obniżenie wydatków na rolnictwo w ramach budżetu krajowego. Niewłaściwe wykorzystywanie środków w ramach rozwoju obszarów wiejskich" - wyliczał poseł PiS.

Zarzuca też m.in. Sawickiemu zniszczenie rynku cukru. "Decyzje podjęte w 2008 roku za zgodą ministra Sawickiego, czyli likwidacja kwot cukrowych, doprowadziła do tego, że Polska staje się importerem" - stwierdził Jurgiel. "Minister Sawicki nie wywiązuje się ze swojej funkcji, ma szereg zaniedbań" - dodał.

Europoseł PiS Janusz Wojciechowski ironizował z kolei, że nie warto by było zajmować się Markiem Sawickim, "bo to jest polityk nieznaczący", a jego głos nie jest ważny w UE, ani w rządzie Donalda Tuska i nie liczy się we własnej partii.

"Ale ten wniosek jest uderzeniem na alarm i mamy jeszcze resztki nadziei na to, że tym wnioskiem obudzimy premiera Tuska, aby w ostatniej chwili zajął się kwestią wyrównania dopłat rolniczych dla Polski" - mówił Wojciechowski. "Gdy polscy rolnicy dostawali na każdy hektar, tak jak rolnicy niemieccy po 340 euro, a nie ma żadnych powodów, żeby dostawali mniej, polscy rolnicy dostaliby w ciągu 10 lat członkostwa o 120 mld złotych więcej niż dostali" - stwierdził eurodeputowany.

"Marek Sawicki jest za słaby na te czasy. Dzisiaj potrzebny jest silny minister, ale potrzebny jest też premier, bo o rolnictwie rozmawia się na szczeblu najwyższym" - mówił Wojciechowski. W jego opinii, jeśli nie zmieni się w UE wspólnej polityki rolnej "zostaniemy z dyskryminacją i w 2020 roku 1/3 ziemi uprawnej w Polsce będzie leżała odłogiem".

Według Wojciechowskiego, rolnictwo powinno być wpisane jako jeden z priorytetów polskiego przewodnictwa w Radzie UE w drugiej połowie 2011 roku.

Europoseł przypomniał także list prezesa PiS do wicepremiera i lidera PSL Waldemara Pawlaka w sprawie wyrównania dopłat dla rolników. "List prezesa Kaczyńskiego do prezesa Pawlaka wywołał reakcję, która mnie bardzo zdziwiła, bo poważny list przepojony troską i dobrą wolą (...) spotkał się z odpowiedział żartobliwą, że politycy przed wyborami chłopieją" - stwierdził Wojciechowski.

"Chłopiałem, kiedy byłem premierem, bo dochody rolników wtedy wyraźnie rosły. A poza tym lepiej chłopieć niż być chłopcem. A niestety to się niektórym przydarzyło, szczególnie po pięćdziesiątce" - dodał Kaczyński.

Prezes PiS nawiązał w ten sposób do wypowiedzi Pawlaka, który komentując list powiedział, że "szkoda tylko, że politycy chłopieją tylko przed wyborami".

Sam Sawicki uważa, że zarzuty, które padają we wniosku PiS o wotum nieufności dla niego są słabe i bardzo łatwe do zbicia. Ocenił, że merytorycznych podstaw do jego odwołania nie ma.

"Chcę podziękować PiS za to, że po trzech latach kompletnego braku zainteresowania sprawami rolnymi zaczynają się nimi interesować. Oczywiście źle, że w formule wotum nieufności, bo można było to zrobić w formule debaty, ale niewątpliwie jest to dobra cecha, że jednak na wybory przypominają sobie o wsi, o rolnictwie" - powiedział PAP Sawicki.

Oświadczył, że były minister rolnictwa w rządzie PiS Krzysztof Jurgiel, który referował wniosek o wotum nieufności, mylił się w sprawie kwoty produkcji cukru. Podkreślił, że za sprawę tę odpowiada Jurgiel i prezesi Krajowej Spółki Cukrowej powołani jeszcze przez niego.

"Widać wyraźnie, że było polityczne zapotrzebowanie na wniosek, merytorycznych podstaw jest niewiele, w związku z tym wszystkie te zarzuty są naciągane" - stwierdził Sawicki.

Zarzucił Jurgielowi, że ten nie potrafi czytać budżetu, bo - jego zdaniem - zarzuty o jego zmniejszanie "nijak się mają do rzeczywistości". "Warto byłoby, żeby popatrzył na to jak zmieniały się klasyfikacje budżetowe, jak zmieniały się środki na rolnictwo, w jakich pozycjach są one umieszczane, bo od roku 2008 budżet na rolnictwo nie maleje, a rośnie" - oświadczył minister rolnictwa.

Sawicki przekonuje, że trzy lata pracy w resorcie rolnictwa, to najlepsza gwarancja obrony przed wnioskiem o wotum nieufności. Odpiera też zarzuty, że za mało robi, aby zrównać dopłaty dla polskich rolników z tymi jakie mają rolnicy w krajach "starej" UE. Zachęca, aby przejrzeć jego dokumentację i korespondencję z instytucjami europejskimi w tej sprawie.

"Polska dzisiaj jest liderem konieczności zmian w polityce rolnej, zarówno jej uproszczenia, jak i wyrównania płatności. To Polska ciągle te sprawy podnosi, szkoda tylko, że PiS o tym nie wie, ale ich europosłowie najczęściej na posiedzeniach komisji rolnictwa są nieobecni" - mówił Sawicki. Zaznaczył, że koniec dyskusji o przyszłości wspólnej polityki rolnej może przypadać na przełom lat 2012 i 2013.

Polityk odnosząc się do zdania, że nie przeciwdziała rosnącym cenom środków do produkcji rolnej stwierdził, że minister rolnictwa nie jest regulatorem cen. Pytany czy czuje się silny głosami koalicji, odpowiedział: "czuję się silny swoją pracą przez ostatnie trzy lata".

Do odwołania ministra potrzebna jest większość głosów ustawowej liczby posłów - czyli 231. PO i PSL mają razem 234 z 460 głosów.(PAP)

ajg/ stk/ mok/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)