Polska nie może odpuszczać walki o najważniejsze stanowiska w UE; powinna aktywnie działać przy wyborze przyszłego przewodniczącego Rady Europejskiej i wysokiego przedstawiciela UE ds. polityki zagranicznej - podkreślili podczas piątkowej konferencji prasowej europosłowie PiS Paweł Kowal i Ryszard Czarnecki.
Według europosłów PiS będą to kluczowe stanowiska po wejściu w życie Traktatu Lizbońskiego. Przekonywali, że jedno z tych stanowisk powinna zająć osoba pochodząca z Europy środkowo- wschodniej i Polska powinna działać na rzecz takiego rozwiązania.
"W tych sprawach rząd może liczyć na poparcie prezydenta i opozycji. Nie można dopuścić do tego, aby Europą rządził dyrektoriat kilku największych państw" - mówił Kowal. Według niego nie wolno "dopuścić do tego, by żadne z nowych państw Unii nie miało swojego reprezentanta wśród jej najważniejszych przedstawicieli".
"Traktat Lizboński miał być wielką szansą dla polskiej polityki zagranicznej, polskiej dyplomacji" - zaznaczył Kowal i dodał, że czy się tak stanie zależy od polskiego rządu.
Przewodnicząca Unii Europejskiej Szwecja zwołała na 19 listopada w Brukseli nadzwyczajny szczyt, na którym przywódcy UE mają zdecydować, kto obejmie stanowiska: przewodniczącego Rady Europejskiej, zwanego potocznie prezydentem UE, a także wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej oraz sekretarza generalnego Rady UE.
W sprawie obsady tych stanowisk szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski ma podobną do europosłów PiS opinię. "Teraz, gdy wybieramy trzech wysokich urzędników UE, dobrze by było gdyby jeden z nich pochodził z naszego regionu, nie z Polski, ale z naszego regionu" - powiedział Sikorski w czwartek w radiowej Trójce. (PAP)
tgo/ ura/ jra/