Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Pisarski: protestujący na Ukrainie nie mogą dać się teraz podzielić

0
Podziel się:

Do czasu olimpiady w Soczi protestujący na Ukrainie mają najlepszy
czas, by uzyskać ustępstwa ze strony władzy, opozycja musi mówić jednym głosem i żądać
wcześniejszych wyborów prezydenckich i zmiany konstytucji - uważa prezes Fundacji Pułaskiego
Zbigniew Pisarski.

Do czasu olimpiady w Soczi protestujący na Ukrainie mają najlepszy czas, by uzyskać ustępstwa ze strony władzy, opozycja musi mówić jednym głosem i żądać wcześniejszych wyborów prezydenckich i zmiany konstytucji - uważa prezes Fundacji Pułaskiego Zbigniew Pisarski.

Zdaniem eksperta, najlepszy czas na uzyskanie ustępstw od prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza przypada do czasu olimpiady w Soczi, która rozpoczyna się 7 lutego. "Wydaje mi się, że jeśli do tego czasu nie uda się znaleźć rozstrzygnięć zadowalających protestujących i administrację prezydenta Janukowycza, to potem będzie już tylko trudniej. Presja ze strony Rosji, by nic nie zakłócało olimpiady w Soczi, jest na tyle duża, że jest to dobry moment, by wywierać duży nacisk na prezydenta Janukowycza" - tłumaczył Pisarski w czwartkowej rozmowie z PAP.

Podkreślił jednocześnie, że nie byłoby dobre, gdyby ukraińska opozycja poprzestała na "małych kompromisach, które proponuje w tej chwili prezydent Janukowycz". Zaznaczył, że opozycja powinna żądać przede wszystkim rozpisania wcześniejszych wyborów prezydenckich oraz powołania komisji do zmian w konstytucji, która doprowadziłaby do przywrócenia ustroju bardziej parlamentarnego niż prezydenckiego.

Pisarski zaznaczył, że opozycja na Ukrainie nie jest jednolita, a Janukowycz "próbuje ją skutecznie rozbijać". Tłumaczył, że bardzo ważne jest, by protestujący nie dali się rozbijać z powodu różnic światopoglądowych, tylko skupiali się na wspólnym celu i mówili jednym głosem. Ekspert ocenił, że choć brak jednego lidera po stronie opozycji jest problemem, to większym zmartwieniem dla Ukraińców jest obecnie to, by ich entuzjazm i wiara w zmiany nie zostały zmarnotrawione. "Oby tak się nie stało, bo wówczas zaczną popadać w apatię i to będzie dryfowało w kierunku tego, co się dzieje na Białorusi" - dodał.

Pisarski nawiązał też do ostatnich wydarzeń na Ukrainie, m.in. przegłosowanej w środę ustawy o amnestii wobec protestujących, która przewiduje m.in. że amnestia zacznie obowiązywać dopiero wtedy, gdy przeciwnicy rządu opuszczą zajmowane przez nich budynki administracji państwowej w Kijowie i innych miastach Ukrainy. Opozycja nie uznaje ustawy.

Ekspert ocenił, że ustawa pozostawia administracji państwowej "bardzo wiele narzędzi do selektywnego stosowania prawa". "Najpierw oni (protestujący - PAP) muszą opuścić wszystkie budynki rządowe, czyli pozbawić się sami argumentów nacisku i presji na administrację publiczną i wówczas administracja tych, którzy w sposób pokojowy protestowali, wypuści, a oczywiście nie wypuści przestępców. Potem się pojawi oczywiście pytanie, jaka jest kwalifikacja, kto był przestępcą na Majdanie, a kto nie był" - tłumaczył.

Podkreślił też, że Janukowycz - przyjmując we wtorek dymisję rządu Mykoły Azarowa, z jednej strony dokonał ustępstwa w stronę opozycji, a z drugiej - stara się przerzucić na nią odpowiedzialność i zarzucić niechęć do wzięcia odpowiedzialności za rządzenie krajem. "Oczywiście, to jest nie do końca prawdziwy argument, bo (...) w obecnym ustroju konstytucyjnym to nie premier jest najważniejszy, tylko można powiedzieć, że premier jest pierwszym ministrem prezydenta" - powiedział.

We wtorek premier Ukrainy Mykoła Azarow podał się do dymisji, którą przyjął prezydent Wiktor Janukowycz. Parlament anulował tzw. ustawy dyktatorskie, ograniczające m.in. prawo obywateli do wieców.

W środę projekt ustawy o amnestii wobec uczestników protestów autorstwa polityka rządzącej Partii Regionów Ukrainy Ihora Mirosznyczenki w liczącym 450 osób parlamencie poparło 232 posłów. W czasie głosowania z ław opozycyjnych słychać było głosy oburzenia. Ustawa przewiduje, że amnestia wejdzie w życie dopiero wtedy, gdy protestujący opuszczą budynki rządowe i będzie obowiązywała tylko przez 15 dni od chwili opuszczenia tych budynków. Na te warunki nie zgadza się opozycja. (PAP)

sdd/ eaw/ dym/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)