Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Pisarski: Tymoszenko miała swoją szansę, którą zmarnowała

0
Podziel się:

Julia Tymoszenko miała już w polityce swoją szansę, której nie
wykorzystała. Nie ma moralnego mandatu w oczach społeczeństwa, aby ponownie objąć najwyższe
stanowisko na Ukrainie - uważa szef Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego Zbigniew Pisarski.

Julia Tymoszenko miała już w polityce swoją szansę, której nie wykorzystała. Nie ma moralnego mandatu w oczach społeczeństwa, aby ponownie objąć najwyższe stanowisko na Ukrainie - uważa szef Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego Zbigniew Pisarski.

Uwolniona w sobotę z więzienia przywódczyni ukraińskiej opozycji Julia Tymoszenko poinformowała dziennikarzy, że zamierza wystartować w wyborach prezydenckich, które odbędą się 25 maja.

"Można przypomnieć sobie starą prawdę - władzy się nie zdobywa, tylko się ją traci. Tymoszenko straciła ją w 2010 roku, tak samo teraz stracił ją Janukowycz. Tymoszenko straciła swoją szansę i nie ma moralnego mandatu w oczach społeczeństwa, aby ponownie objąć najwyższe stanowisko na Ukrainie" - powiedział PAP ekspert.

Jak dodał, Tymoszenko wywodzi się według standardów demokratycznych "z nieco patologicznej elity politycznej". "To nie są standardy, których Unia Europejska oczekiwałaby od Ukrainy. Społeczeństwo ukraińskie już raz przetestowało oligarchiczno-polityczny układ i wydaje się, że Ukraińcy już tego nie chcą" - podkreślił.

Według Pisarskiego ważne jest również to, iż Tymoszenko dała się ograć nie tylko Janukowyczowi, ale i prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi. "Pamiętamy, że rola Rosji na Ukrainie była, jest i pewnie jeszcze długo będzie, bardzo duża. Dlatego jej potencjalna pozycja negocjacyjna z Rosją, a nawet próba budowania normalnych, dobrosąsiedzkich stosunków - bo te kraje są skazane na siebie - będzie po prostu bardzo trudna" - mówił szef Fundacji Pułaskiego.

Według niego Tymoszenko już nie powinna wracać do polityki. "Myślę, że takie też jest w większości oczekiwanie stolic europejskich, które wspierały jej uwolnienie, ale niekonieczne chcą jej powrotu do polityki" - zaznaczył ekspert.

Jak podkreślił, Tymoszenko będąc w sobotę w Kijowie odczuła to, że to już nie jest jej Majdan, który znała z 2004 roku.

"To jest społeczeństwo, które raz zostało oszukane. Ta tolerancja wobec polityków jest znacznie mniejsza, większa jest roszczeniowość i mniejsza kompromisowość. Tymoszenko myśląc, że wróci i zostanie powitana z otwartym ramionami przez społeczeństwo, zaskoczyła się. To jest najlepszy test tego, jak jest postrzegana przez społeczeństwo. Można powiedzieć, że więcej entuzjazmu wczoraj na Majdanie wzbudzał europoseł Jacek Saryusz-Wolski, niż Julia, a to o czymś świadczy" - podkreślił Pisarski.

Ekspert nie wyklucza jednak, ze Tymoszenko obejmie ważną funkcję w państwie.

"Niestety na Ukrainie obywatele nie zawsze otrzymują to, czego by chcieli. To, co zostanie ustalone w gabinetach, w kuluarach, pod wpływem i pod presją oligarchów, nie zawsze musi być zbieżne nawet z popularnością niektórych osób. Przypominam, że Tymoszenko wobec ostatnich sondaży była mniej popularna niż Witalij Kliczko. To wskazuje, że według demokratycznej kalkulacji nie powinna być tym kandydatem numer jeden. Nie będę jednak zaskoczony, jeśli zostanie nominowana na najwyższe stanowisko. Pytanie, czy to będzie dobre dla Ukrainy" - dodał. (PAP)

luo/ par/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)