Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Po wypadku Mi-24 - ranni wracają do zdrowia, trwa śledztwo

0
Podziel się:

(dochodzi inf. o uroczystości pożegnalnej w Pruszczu Gdańskim)

(dochodzi inf. o uroczystości pożegnalnej w Pruszczu Gdańskim)

5.3.Bydgoszcz/Gdańsk (PAP) - Ogólny stan zdrowia pierwszego pilota i technika pokładowego, poszkodowanych w wypadku śmigłowca Mi-24, jest dobry - poinformował w czwartek zastępca komendanta 10. Wojskowego Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy płk. lek. Jarosław Marciniak. W bydgoskiej Wojskowej Prokuraturze Garnizonowej trwa śledztwo ws. wypadku.

"Pacjenci przeszli potrzebne badania diagnostyczne, obecnie są leczeni. Konieczne było zoperowanie technika pokładowego, który doznał złamania kości w obrębie obręczy barkowej. Pierwszy pilot, który ma złamany drugi krąg lędźwiowy, jest leczony zachowawczo. Nie ma tu obawy porażenia. Obaj ranni chodzą" - powiedział płk. Marciniak.

Poszkodowani w wypadku, poza złamaniami, doznali ogólnych potłuczeń i powierzchownych ran. "Pierwszy pilot i technik pokładowy są jeszcze w okresie wsparcia psychologiczno- psychiatrycznego. Na razie trudno jest określić, jak długo potrwa ich leczenie w naszym szpitalu" - zaznaczył zastępca komendanta szpitala.

Śledztwo w sprawie wypadku prowadzi Wojskowa Prokuratura Garnizonowa w Bydgoszczy. "Jeszcze w sobotę, w toruńskim szpitalu, przesłuchaliśmy jako świadków pierwszego pilota i technika pokładowego śmigłowca. Obecnie trwają przesłuchania żołnierzy pułku śmigłowców w Inowrocławiu, skąd loty nad toruński poligon odbywała załoga maszyny z Pruszcza Gdańskiego" - powiedział PAP szef bydgoskiej prokuratury wojskowej płk. Paweł Portała.

Podkreślił, że prokuratura skorzysta z wyników prac komisji, która bada przyczynę wypadku.

Znane są już wyniki sekcji zwłok drugiego pilota por. Roberta Wagnera. "W opinii lekarzy śmierć nastąpiła natychmiast, a jej bezpośrednią przyczyną było pourazowe uszkodzenie serca. Zostały też pobrane próbki do badań laboratoryjnych, m.in. pod kątem ewentualnej obecności alkoholu we krwi" - dodał płk. Portała.

W czwartek w macierzystej jednostce por. Wagnera - 49. Pułku Śmigłowców Bojowych w Pruszczu Gdańskim, odbyła się uroczystość pożegnalna. W hangarze na terenie lotniska odprawiono mszę świętą, w której wzięło udział około 200 osób, w tym rodzina i koledzy zmarłego z jednostki. Nabożeństwo celebrował metropolita gdański, abp Sławoj Leszek Głódź.

Po mszy, umieszczona w karawanie trumna z ciałem pilota wyjechała z hangaru i - w asyście m.in. dwóch lecących nisko śmigłowców przejechała przez płytę lotniska. Z Pruszcza trumna z ciałem pojedzie do Legionowa, gdzie w piątek odbędzie się pogrzeb lotnika.

Wypadek Mi-24 z 49. Pułku Śmigłowców Bojowych z Pruszcza Gdańskiego zdarzył się w piątek późnym wieczorem pomiędzy Inowrocławiem i Toruniem, w czasie ćwiczeń w ramach przygotowania do misji w Afganistanie. Lecąca lotem koszącym maszyna runęła na ziemię na zadrzewionym terenie.

Na miejscu zginął 32-letni por. Robert Wagner, ranni zostali pierwszy pilot i technik pokładowy. Poszkodowani najpierw zostali umieszczeni w szpitalu w Toruniu, a w sobotę po południu przewieziono ich do szpitala wojskowego w Bydgoszczy.

Minister obrony Bogdan Klich, który w sobotę odwiedził poszkodowanych w bydgoskim szpitalu, zapowiedział, że wyniki prac komisji badającej przyczyny wypadku zostaną upublicznione. Raport z prac ekspertów prawdopodobnie powstanie za miesiąc. (PAP)

rau/ aks/ wkr/ mow/

zdrowie
wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)