Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Podlaskie: Dawny śmigus-dyngus teraz tylko w inscenizacji

0
Podziel się:

Moczenie młodych, urodziwych dziewcząt w drewnianym korycie zwanym krypą -
tak dawniej przebiegał tradycyjny śmigus-dyngus na podlaskich wsiach - przypominają pracownicy
Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu.

Moczenie młodych, urodziwych dziewcząt w drewnianym korycie zwanym krypą - tak dawniej przebiegał tradycyjny śmigus-dyngus na podlaskich wsiach - przypominają pracownicy Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu.

Dziś śmigus-dyngus w takiej formie zupełnie zanikł. Na potrzeby regionalnej telewizji, by pokazać współczesnym dawne zwyczaje lanego poniedziałku, pracownicy muzeum zainscenizowali dawne obyczaje jedynie przed kamerami.

W inscenizacji grupa mężczyzn ubranych w stroje drobnej szlachty przyczaiła się za spichlerzem w skansenie, by znienacka z drewnianych wiader oblewać wodą młode dziewczyny - opowiada PAP etnograf z muzeum w Ciechanowcu, Antoni Mosiewicz. Do oblewania używano też dyngusówek, czyli drewnianych przedmiotów podobnych do pompek z tłokiem w środku, długości około 70 cm, którymi polewano panny cienkim strumieniem wody. Strumień z dyngusówki sięga 3-5 metrów. Na koniec inscenizacji najbardziej urodziwą dziewczynę dwukrotnie kąpano w korycie z wodą.

Etnograf przypomniał, że zwyczaj pochodzi z czasów pogańskich. "Był to zabieg magiczny, trochę zwalczany przez Kościół, potem Kościół to adoptował. Była to magia zaklinania, przywoływania deszczu, pobudzenia przyrody, dobrych plonów, płodności oraz oczyszczenia z grzechów i nieczystości cielesnych" - wyjaśnił.

Chłopcy w wielkanocny poniedziałek polowali na dziewczyny, polewali je wodą z wiader czy konewek bardzo obficie. "Urodziwsze panny były moczone w sadzawkach, stawach, korytach. Panny nawet się wystawiały na widok publiczny. Pominięta w polewaniu czuła despekt i jej rodzina też, że nie cieszy się powodzeniem. Najbardziej urodziwe były najbardziej moczone. Były sporadyczne wypadki, że mogli umoczyć w kałuży, a nawet w gnojówce" - mówił Mosiewicz.

W wyższych sferach, u bogatszej szlachty tzw. kilkuwłókowej, która posiadała powyżej 60 hektarów ziemi, wyglądało to inaczej. Arystokracja polewała się drobną ilością wody lub też wodą różaną. "Żeby się odróżnić od tego chamstwa" - tłumaczył żartobliwie etnograf.

Według dawnych zwyczajów, za oblewanie wodą w świąteczny poniedziałek kobiety po świętach wielkanocnych aż do Zielonych Świątek mogły brać odwet na mężczyznach i również lać ich wodą. "Chłop nie powinien się gniewać. Ten obyczaj zanikł, kobiety chłopów już tak nie ścigają" - powiedział Mosiewicz.

W okresie Wielkanocy w ciechanowieckim skansenie można m.in. oglądać na wystawie przygotowywanie świątecznych pokarmów oraz bogato zastawiony stół świąteczny ze święconką, którą był dawniej wielki kosz z mięsiwami, ciastem, chrzanem. Było w nim całe jedzenie przygotowane przez daną gospodynię dla rodziny i gości na świąteczne śniadanie.(PAP)

kow/ hes/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)