Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Podlaskie: Proces odwoławczy o zapłatę za nadgodziny w Biedronce

0
Podziel się:

Biegły z zakresu księgowości przygotuje
dodatkową opinię dotyczącą wynagrodzenia za nadgodziny dwojga
byłych pracowników sieci sklepów Biedronka z Olsztyna - postanowił
w środę Sąd Apelacyjny w Białymstoku i odroczył bezterminowo
proces cywilny w tej sprawie.

*Biegły z zakresu księgowości przygotuje dodatkową opinię dotyczącą wynagrodzenia za nadgodziny dwojga byłych pracowników sieci sklepów Biedronka z Olsztyna - postanowił w środę Sąd Apelacyjny w Białymstoku i odroczył bezterminowo proces cywilny w tej sprawie. *

W pierwszej instancji byłym pracownikom zasądzono w sumie blisko 18 tys. zł z odsetkami, choć domagali się dużo większej kwoty. Każde z nich złożyło powództwo o wypłatę 50 tys. zł za nadgodziny przepracowane w latach 1998-2004. Sąd uwzględnił to powództwo tylko częściowo.

Apelację złożył pozwany właściciel sklepów, firma Jeronimo Martins Dystrybucja (JMD), który chce oddalenia powództwa.

Sąd próbował nakłonić w środę strony do ugody - bezskutecznie. W takiej sytuacji postanowił poprosić biegłego księgowego o dodatkową, uzupełniającą opinię, by ostatecznie ustalić, czy i ile pieniędzy należy się byłym pracownikom sieci Biedronka, którzy w czasie, gdy tam pracowali, zajmowali różne stanowiska, nawet kierowników sklepów.

Jak wyliczył szacunkowo sąd pierwszej instancji, dziennie pracowali po dziesięć godzin i zajmowali się różnymi sprawami, nawet rozładunkiem towarów i myciem podłóg. Przyjął też, że pracowali więcej, niż wynikało to z zapisów w dokumentach czasu pracy. Uznał bowiem, że byli pod presją tzw. kierowników rejonów, a ci nie przyjmowali ewidencji godzin nadliczbowych i nakazywali zmniejszać ich liczbę.

Reprezentujący byłych pracowników Biedronki mecenas Lech Obara powiedział dziennikarzom, że dotąd w kraju nie zapadł żaden prawomocny wyrok w podobnej sprawie cywilnej o odszkodowanie, poza przypadkami, gdy między pracownikiem a JMD doszło do ugody.

Według obecnego na rozprawie sądowej w Białymstoku Edwarda Gollenta, przewodniczącego Stowarzyszenia Poszkodowanych przez Wielkie Sieci Handlowe Biedronka, do organizacji wciąż zgłaszają się osoby, które szukają tam pomocy, przede wszystkim prawnej. "Na pewno natężenie jest mniejsze, niż wcześniej, ale jest stały ruch" - powiedział.

Mec. Obara uważa, że wiele osób czeka na rozstrzygnięcia w sprawach, które się już toczą.

W sprawie karnej w Białymstoku kilka miesięcy temu zapadły pierwsze prawomocne wyroki wobec kierowników rejonów, którym zarzucono m.in. podżeganie do poświadczenia nieprawdy i uporczywego naruszania praw pracowniczych w sklepach tej sieci. Skazane kobiety przyznały się i poprosiły o wyrok bez postępowania dowodowego. Zostały skazane na kary więzienia w zawieszeniu i grzywny.

Jak mówił Obara, taki wyrok jest potwierdzeniem naruszania praw pracowniczych "setek ludzi", a to oznacza, że mogą oni dochodzić swoich roszczeń przez dziesięć lat, bo przez tyle czasu się nie przedawniają.

Edward Gollent poinformował też, że stowarzyszenie skierowało do sądów w różnych miejscach kraju pozwy o odszkodowania, renty i zadośćuczynienia do właściciela sieci Biedronka, dla osób, które zamierzają dowieść iż doznały poważnego uszczerbku na zdrowiu wskutek pracy w sklepach Biedronki.(PAP)

rof/ bno/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)