Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Podlaskie: Przyjęcia do szpitala w Łomży nie zostały wstrzymane

0
Podziel się:

(dochodzą informacje z listu otwartego protestujących lekarzy)

(dochodzą informacje z listu otwartego protestujących lekarzy)

21.9.Łomża (PAP) - Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, dyrektor szpitala wojewódzkiego w Łomży nie wstrzymał w piątek przyjęć pacjentów.

Miał to być pierwszy krok do zawieszenia działalności niektórych oddziałów, gdyby przed końcem września nie udało się porozumieć z lekarzami, którzy kilka miesięcy temu złożyli wypowiedzenia umów o pracę.

Jak poinformował PAP dyrektor łomżyńskiego szpitala Marian Jaszewski, decyzję o wstrzymaniu przyjęć odłożył do poniedziałku, bo wciąż liczy na to, że więcej lekarzy będzie wycofywać wypowiedzenia. Zaznaczył, że w czwartek zrobiło to dziesięciu lekarzy.

Według Jaszewskiego, jeżeli nie dojdzie do porozumienia, 1 października do pracy przyjdzie 80 lekarzy - spośród 174 zatrudnionych. Aby zapełnić resztę etatów, 26 września zostaną otwarte oferty od lekarzy, którzy chcieliby pracować w Łomży. "Mam już kilka ofert m.in. z Białegostoku" - dodał Jaszewski.

Jaszewski powiedział też, że mimo polepszenia sytuacji szpitala zagrożone "wygaszeniem" są cztery oddziały, z których ordynatorami nie doszedł do porozumienia. Są to oddziały: neurologiczny, chorób płuc i gruźlicy, zakaźny i noworodkowy.

"Najgorszą sytuację mamy na oddziale noworodkowym, gdzie w przypadku ewakuacji musielibyśmy przenieść ok. dziesięciu noworodków do szpitala w Białymstoku. Poza tym do końca przyszłego tygodnia powinniśmy wypisać ok. 95 proc. pacjentów z tych oddziałów, więc w sumie zostanie niewiele osób do ewentualnej ewakuacji" - dodał Jaszewski.

Lekarze z łomżyńskiego szpitala, którzy nie wycofali swoich wypowiedzeń, nie chcą zgodzić się na warunki zaproponowane przez dyrektora, ponieważ żądają w umowie zapisu, który w 2009 roku gwarantowałby im wzrost ich pensji do trzykrotnej sumy średniej krajowej. Na to z kolei nie chce się zgodzić Jaszewski, bo jak twierdzi, są to żądania nieracjonalne i szpitala nie stać na taki wydatek.

Leszek Kołakowski z komitetu strajkowego szpitala w Łomży mówił w środę PAP, że lekarzom nie chodzi o doraźne załatwienie problemu, a za takie uważają propozycje finansowe dotąd składane przez dyrekcję szpitala.

Swoje stanowisko lekarze przedstawili w przekazanym w piątek mediom liście otwartym. Piszą w nim m.in. o "minimalnym zainteresowaniu" rozwiązaniem konfliktu ze strony dyrekcji szpitala i Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku, organu założycielskiego szpitala.

"Dyrektor sugeruje wypowiedziami w mediach, że to z naszej winy w szpitalu zostanie zamkniętych połowa oddziałów i że wykazujemy obojętność na los szpitala i jego pracowników. Opinie te, w całości nieprawdziwe, są jedynie próbą przerzucenia odpowiedzialności na innych i ukrycia efektów nieprawidłowego zarządzania jednostką" - napisali strajkujący lekarze.

Podkreślili też, że w razie zamknięcia części oddziałów, a może i całego szpitala, skutkować to będzie zwolnieniami kilkuset osób i uniemożliwi dostęp chorych do wielu specjalistycznych procedur medycznych.

"Koszty ponoszone przez lekarzy, którzy w związku z tymi decyzjami mogą utracić pracę, będą niewspółmiernie małe w stosunku do kosztów, jakie będzie musiała ponieść cała lokalna społeczność" - napisali lekarze, apelując do rady społecznej szpitala, lokalnych władz i partii o pomoc w rozwiązaniu konfliktu. (PAP)

mwi/ rof/ itm/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)