Przed Sądem Rejonowym w Augustowie (Podlaskie) rozpoczął się w poniedziałek proces wójta gminy Płaska, oskarżonego o żądanie 280 tys. zł i przyjęcie 120 tys. zł, co miało być pierwszą częścią tej łapówki. Samorządowiec nie przyznaje się.
Do zdarzenia objętego aktem oskarżenia doszło we wrześniu ubiegłego roku. Wójt gminy Płaska Wiesław G. i miejscowy przedsiębiorca, który miał być pośrednikiem w przekazaniu pieniędzy, zostali zatrzymani w czasie policyjnej akcji kontrolowanego wręczenia łapówki.
Jak podawała wówczas policja, korzyść majątkowa miała związek z inwestycjami budowlanymi w gminie. Od łapówki samorządowiec miał uzależniać bezproblemowy odbiór i rozliczenie jednej z nich.
"Nic takiego nie miało miejsca" - mówił w piątek przed sądem oskarżony samorządowiec. Uważa, że zarzuty zostały "stworzone" dla potrzeb tego procesu. Sąd odroczył postępowanie do połowy stycznia. Mają wówczas zeznawać dwaj główni świadkowie.
Po zatrzymaniu i postawieniu zarzutów wójt trafił do aresztu, opuścił go pod koniec grudnia, ale musiał wpłacić 100 tys. zł poręczenia majątkowego.
Samorządowiec po opuszczeniu aresztu powrócił do pracy w urzędzie. W czerwcu odbyło się w gminie referendum w sprawie jego odwołania, ale było nieważne z powodu zbyt niskiej frekwencji.
W tym samym śledztwie oskarżono również przedsiębiorcę. Pod koniec czerwca został skazany za pomocnictwo. Mężczyzna przyznał się i dobrowolnie poddał się karze 11 miesięcy w zawieszeniu na 3 lata i 15 tys. zł grzywny. Wyrok jest już prawomocny. (PAP)
rof/ kow/ itm/
