Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Podlaskie: Ruszył proces ws.manifestacji przeciw nacjonalizmowi

0
Podziel się:

#
dochodzi więcej szczegółów rozprawy
#

# dochodzi więcej szczegółów rozprawy #

26.11. Białystok (PAP) - Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku rozpoczął się w piątek proces siedmiu oskarżonych w związku z zajściami przed manifestacją przeciwko nacjonalizmowi i rasizmowi. Sześciu osobom prokuratura zarzuciła udział w bójce, siódmemu - użycie siły wobec policjanta.

Proces dotyczy zdarzeń z 24 kwietnia 2010 roku. Przed legalnie zorganizowaną manifestacją w centrum Białegostoku doszło do starcia antyfaszystów, którzy zbierali się w miejscu manifestacji ze skinheadami, którzy także się tam pojawili. Ostatecznie, ze względów bezpieczeństwa, do manifestacji nie doszło, a policja zatrzymała w sumie blisko 130 młodych osób.

W piątek sąd wysłuchał wyjaśnień pięciu oskarżonych (dwóch nie stawiło się), z których żaden nie przyznał się do zarzutów. Oskarżeni mają od 19 do 24 lat, w większości są studentami, mieszkańcami nie tylko Białegostoku, ale także Warszawy i Olsztyna.

Mówili przed sądem, że nie należą do żadnych subkultur, na manifestacji znaleźli się, bo chcieli ją zobaczyć albo żeby zamanifestować, że są przeciwko faszyzmowi i nacjonalizmowi. Zaprzeczyli, by brali udział w bójce.

Jeden z oskarżonych powiedział, że stał biernie przy budynku, zdjął kaptur, "by nie taić tożsamości wśród zamaskowanych osób", z rękami uniesionymi do góry na znak, że nie bierze udziału w bójce, a i tak został zatrzymany przez policję. Sąd oglądał zapis monitoringu miejskiego z tego miejsca, a chłopak pokazywał, na których zdjęciach jest widoczny i w jakim miejscu. Wyjaśniał też, że worek z niebezpiecznymi przedmiotami, który przy nim znalazła policja, otrzymał od nieznajomego mężczyzny i wziął go ze strachu.

Inny z oskarżonych mówił, że specjalnie przyjechał na manifestację wraz z kolegą z Olsztyna. Był zamaskowany (miał na głowie kominiarkę) by - jak to ujął - nie narazić się na niebezpieczeństwo ataku ze strony potencjalnych przeciwników manifestacji. Miał przy sobie pałkę teleskopową. Podkreślał, że to legalne, a służyć miała wyłącznie do samoobrony. W momencie zatrzymania była schowana w kieszeni kurtki.

Jeden z oskarżonych odpowiada nie za udział w bójce, ale użycie siły wobec policjanta. 19-latek nie przyznaje się do winy. Wyjaśniał w piątek, że na manifestacji znalazł się z braku innych zajęć. Nie szarpał się jednak z policjantami i nie brał udziału w zajściach.

Inaczej zeznał jednak policjant, który rozpoznał go jako osobę, która szarpała się z nim i próbowała ściągnąć hełm. Wskazał na ubiór tego oskarżonego i charakterystyczny kolczyk. Funkcjonariusz mówił, że działo się to wtedy, gdy próbował zatrzymać inną osobę.

Sąd odroczył proces do drugiej połowy grudnia. Chce wówczas wysłuchać wyjaśnień tych dwóch oskarżonych, których w piątek w sądzie nie było. Potem zaczną się przesłuchania świadków.

Starcie, którego proces dotyczy, miało miejsce przy przystanku na ul. Lipowej, niedaleko kościoła Św.Rocha. To na placu przed kościołem zbierali się uczestnicy manifestacji. W większości to działacze ruchów anarchistycznych.

Jak po zdarzeniu informowała policja, w grupie 130 zatrzymanych były osoby, które miały niebezpieczne przedmioty. Ponad 80 osób zostało ukaranych mandatami lub skierowano wobec nich do sądu wnioski ws. popełnionych wykroczeń (m.in. usiłowania zakłócenia legalnie organizowanej demonstracji). Dziewięciu nieletnich nie ukarano, ale powiadomiono o zdarzeniu ich rodziców.

Sprawa 15 osób trafiła do prokuratury. Z tej grupy oskarżono siedem. Prokuratura informowała wówczas, że zapis miejscowego monitoringu wskazuje, iż to anarchiści byli grupą agresywniejszą, to oni ruszyli w stronę skinheadów i tam zaczęło się zajście.

Postępowanie wobec ośmiu kolejnych osób, choć wcześniej postawiono im zarzuty, zostało umorzone. Nie było bowiem jednoznacznych dowodów, by brały udział w tej bójce.

Po kwietniowych zajściach organizatorzy manifestacji zarzucili policji, że działała bezprawnie wobec uczestników legalnej demonstracji, a nie reagowała na obecność w tym miejscu "agresywnych grup nacjonalistów". Policja wyjaśniała, że pierwsze zatrzymania - blisko 70 osób - dotyczyły właśnie grupy, która próbowała uniemożliwić manifestację. Zapewniała też, że zatrzymywała osoby naruszające prawo, bez rozróżniania, "kto był wyznawcą jakiej ideologii".(PAP)

rof/ itm/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)