Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Podlaskie: Za tydzień wyrok w sprawie b. prezesów ARR

0
Podziel się:

22 stycznia białostocki sąd ma wydać wyrok w sprawie dwóch b. prezesów ARR
oskarżonych o przekroczenie uprawnień. Prokuratura żąda dla nich po 1,5 roku więzienia w
zawieszeniu na 5 lat, grzywny oraz 5-letnich zakazów zajmowania stanowisk kierowniczych w
instytucjach państwowych.

22 stycznia białostocki sąd ma wydać wyrok w sprawie dwóch b. prezesów ARR oskarżonych o przekroczenie uprawnień. Prokuratura żąda dla nich po 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 5 lat, grzywny oraz 5-letnich zakazów zajmowania stanowisk kierowniczych w instytucjach państwowych.

W procesie chodzi o zatrudnianie i zwalnianie pracowników w białostockim oddziale Agencji Rynku Rolnego. W ocenie prokuratury dyrektor tego oddziału był naciskany, by wbrew przepisom obowiązującym w Agencji w taki sposób przeprowadzić procedurę konkursową, by zatrudnić dwie konkretne osoby.

Według Prokuratury Okręgowej w Białymstoku, chodziło o działanie wbrew zasadom określonym w ustawie o ARR i organizacji rynków rolnych, która przewiduje, że nabór kandydatów do zatrudnienia na wolne stanowiska pracy "jest otwarty i konkurencyjny".

Postępowanie w tej sprawie zaczęło się od zawiadomienia złożonego do CBA przez dyrektora oddziału ARR w Białymstoku Andrzeja S. S. był pod koniec 2008 roku jednym z negatywnych bohaterów prowokacji dziennikarzy programu TVN "Teraz my", którzy pokazali, że w bydgoskim i białostockim oddziale ARR można załatwić pracę, powołując się w rozmowie telefonicznej na znajomości w resorcie rolnictwa.

Po prowokacji S. stracił pracę w Agencji. Zawiadomił wówczas CBA o przypadkach naciskania na niego przez ówczesnych prezesów ARR w sprawie zatrudniania osób, które - jego zdaniem - nie miały stosownych kompetencji. W oddzielnym śledztwie został oskarżony o przekroczenie uprawnień przy konkursach dotyczących zatrudnienia dwóch osób. Prawomocnie zakończyło się ono warunkowym umorzeniem postępowania wobec niego.

W procesie prezesów ARR Andrzej S. był oskarżycielem posiłkowym.

W ocenie prokuratury, jego zeznania, w powiązaniu z innymi dowodami (zeznaniami świadków), są wiarygodne. "Otwartość i konkurencyjność naboru, o jakiej mowa w ustawie o ARR, był fikcją" - mówiła prokurator Iwona Kruszewska z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku, opisując okoliczności zatrudnienia wskazanych osób.

Zwróciła uwagę, że procedury zostały "nagięte" po to, by przez sito konkursowe przeszły konkretne osoby. "Procedura naboru miała charakter pozorny i ukierunkowany na zatrudnienie wymienionych osób, co, mówiąc wprost, oznaczało, że inne osoby, które stanęły do konkursów, nie miały szans na zatrudnienie" - dodała.

Uznając wyjaśnienia b. prezesów ARR za niewiarygodne, prokuratura zażądała dla nich kar po 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 5 lat, 5-letnich zakazów zajmowania stanowisk kierowniczych w instytucjach państwowych oraz grzywny: dla Bogdana T. 10 tys. zł, dla Władysława Ł. - 5 tys. zł.

Obrońcy i sami oskarżeni chcą uniewinnienia. W ich ocenie główny świadek w tej sprawie jest niewiarygodny. Z ust jednego z obrońców padły nawet słowa o "ośmieszeniu się" przez prokuraturę.

Adwokaci mówili, że w przypadku ich klientów nie można mówić o naruszeniu przepisów karnych dotyczących przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych i działaniu na szkodę interesu publicznego lub prywatnego.

"Nie jestem winny ani jednemu z zarzucanych mi czynów. Proszę sąd o uniewinnienie mnie. Tak mi dopomóż Bóg" - mówił Bogdan T.

"Żadne najmniejsze uchybienie przepisów, procedur, nie miało miejsca. Wykreowano aferę, której nie ma" - powiedział Władysław Ł. i prosił sąd o uniewinnienie od - jak to ujął - "makabrycznych, absurdalnych zarzutów".

Dodał, że został już "potężnie ukarany". "W energii, zdrowiu, wizerunku, karierze zawodowej. Przez taki proces. I tego już nic nie zmieni" - powiedział, wyrażając nadzieję, że zapadnie sprawiedliwe rozstrzygnięcie. (PAP)

rof/ abr/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)