Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Polacy napisali ponad 94 tys. listów w obronie więźniów sumienia

0
Podziel się:

Ponad 94 tysiące listów w obronie więźniów sumienia napisali w tym roku
Polacy, biorący udział w 10. edycji Międzynarodowego Maratonu Pisania Listów - poinformował w
niedzielę PAP Wojciech Makowski z Amnesty International, organizującej akcję. Podkreślił, że
najwięcej apeli, bo 10 tysięcy 930, napisali mieszkańcy Zabrza. W Warszawie było to 1811 listów.

Ponad 94 tysiące listów w obronie więźniów sumienia napisali w tym roku Polacy, biorący udział w 10. edycji Międzynarodowego Maratonu Pisania Listów - poinformował w niedzielę PAP Wojciech Makowski z Amnesty International, organizującej akcję. Podkreślił, że najwięcej apeli, bo 10 tysięcy 930, napisali mieszkańcy Zabrza. W Warszawie było to 1811 listów.

Maraton rozpoczął się w sobotę w południe i potrwał do godz. 12. w niedzielę. Akcja polega na pisaniu listów w obronie osób uwięzionych za przekonania. Listy te adresowane są do decydentów w krajach, w których łamane są prawa człowieka, np. do premierów, prezydentów, szefów służby więziennej.

W tym roku Polacy pisali apele do władz m.in. o uwolnienie blogerów z Azerbejdżanu, Emina Abdullayeva i Adnana Hajizade, skazanych za satyryczny film w internecie. Pisali również listy wsparcia w sprawie emigrantki z Bułgarii, liderki związków zawodowych, Konstantiny Kunevy, która doznała ciężkich obrażeń po tym, jak jakiś mężczyzna oblał jej twarz kwasem siarkowym, gdy wracała z pracy do domu.

Makowski podkreślił w rozmowie z PAP, że nie ma jeszcze ostatecznego wyniku akcji. "Informacje o liczbie napisanych listów cały czas do nas napływają. W poniedziałek będziemy mogli powiedzieć, ile dokładnie udało się napisać w Polsce tych listów. Czy przekroczyliśmy tą magiczną liczbę 100 tysięcy, czy też nie" - powiedział.

"Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego wyniku. Jest to zdecydowanie więcej, niż w ubiegłym roku (w 2008 roku udało się napisać 78 tysięcy listów - PAP). To pozwala liczyć na większą liczbę dobrych wiadomości, ale też pokazuje, iż Polakom prawa ludzi, którzy często mieszkają na drugiej półkuli, nie są obojętne i chcą w ich obronie występować. Polacy wierzą, że ich list może mieć znaczenie" - zaznaczył Makowski.

Biorący udział w Maratonie działacz opozycji, współtwórca Komitetu Obrony Robotników, Mirosław Chojecki przypomniał w rozmowie z PAP, że sam kiedyś siedział w więzieniu. "Byłem więźniem sumienia Amnesty International. Wówczas ogromna liczba ludzi na świecie w mojej sprawie pisała do władz Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Jestem przekonany, że zostałem wypuszczony z więzienia także m.in. dzięki presji międzynarodowej. Wówczas nie było jeszcze pomysłu na taki Maraton Pisania Listów, ale opinia światowa na pewno pomogła w moim uwolnieniu" - podkreślił Chojecki.

"Dzisiaj - w dniu rocznicy ogłoszenia stanu wojennego - to, iż Polacy pamiętają o więźniach politycznych na całym świecie jest niezwykle istotne. Ponieważ w okresie stanu wojennego, kiedy było kilkanaście tysięcy więźniów politycznych w Polsce, właściwie żadna rodzina, żaden więźień polityczny nie został pozostawiony sam sobie. Dostawali paczki, listy, pieniądze z całego wolnego świata. Myślę, że najwyższa pora, byśmy ten dług zaciągnięty przed dwudziestu paru laty zaczęli spłacać" - zaznaczył Chojecki.

Przewodnicząca Rady Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Halina Bortnowska powiedziała w niedzielę PAP, że pisanie listów jest czynnością +dosyć bezsilną+. "Pamiętam, że w stanie wojennym, który dziś wspominamy, prokuratorzy śmiali się z listów, które dostawali z zagranicy w naszej sprawie. Twierdzili, że mogą sobie ludzie pisać listy w Kanadzie, a oni (prokuratorzy - PAP) są i tak ważni, więc zrobią to, co sami uważają za słuszne. Jednak jestem przekonana, że uwaga międzynarodowa zwrócona na nasz los wpłynęła na ten los bardzo pozytywnie" - podkreśliła.

"Ci zapomniani potrzebują zwrócenia na siebie uwagi. Dobrze jest, jeżeli w ich sprawie piszemy listy. W ten sposób mobilizujemy również samych siebie, środowiska do myślenia o tych sprawach" - dodała Bortnowska.

Zaznaczyła, że takie akcje bywają skutecznie. "Sądzę, że ryzyko nieskuteczności jest niewielkie. Jeżeli jakiś procent listów faktycznie wpłynie na czyjąś sytuację to będzie dobrze. Nam było lżej i czuliśmy się bezpieczni, wiedząc, że ten nacisk międzynarodowy w naszych sprawach jest, że świat o nas pamięta. Nawet jeżeli on nie pomoże tak od razu, z pełnym skutkiem, to dotrze to choćby do rodzin tych ludzi. Takie starania dodają odwagi, żeby przetrwać, żeby się nie załamać, nie popełnić samobójstwa, walczyć o swoje życie, o powrót do rodziny" - podkreśliła przewodnicząca Rady Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Halina Bortnowska napisała list do Prezydenta Gwinei Równikowej w sprawie sześciu członków opozycyjnej partii politycznej, którzy zostali skazani za posiadanie broni. Otrzymali oni wyroki od jednego do sześciu lat więzienia po nieuczciwym procesie i po tym, jak byli torturowani w areszcie. "28 lat temu był w Polsce stan wojenny, ja też byłam uwięziona. Dziś szczególnie wczuwam się w los więźniów, a szczególnie tego, który ma chore oko (jak ja). Ci ludzie pozostają w naszej pamięci jako przybrani krewni. Oczekujemy wiadomości, że nasz apel nie pozostał bez echa" - napisała w swoim liście Bortnowska.

W Warszawie gościem Maratonu był również dziennikarz TVN24 Grzegorz Miecugow. Napisał on list do Prokuratora Generalnego Federacji Rosyjskiej w imieniu działacza praw człowieka Aleksieja Sokołowa. W swoim liście wezwał do "zapewnienia bezpieczeństwa i szacunku, które należą się każdemu człowiekowi, także temu, który walczy o prawa człowieka".

Podczas 10. edycji Maratonu listy można było pisać w około 170 punktach zlokalizowanych w blisko stu miastach w Polsce, m.in. w szkołach, kawiarniach, klubach, na uczelniach oraz w jednym z biur poselskich. (PAP)

dol/ malk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)