Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Policja wyjaśniła zagadkę zaginięcia 70-latka; gotowy akt oskarżenia

0
Podziel się:

Krakowska prokuratura i policjanci z tzw.
wydziału X małopolskiej policji wyjaśnili zagadkę zaginięcia 70-
letniego emerytowanego górnika. Gospodarze, u których mieszkał,
staną wkrótce przed sądem.

Krakowska prokuratura i policjanci z tzw. wydziału X małopolskiej policji wyjaśnili zagadkę zaginięcia 70- letniego emerytowanego górnika. Gospodarze, u których mieszkał, staną wkrótce przed sądem.

"Mężczyzna został śmiertelnie pobity, a następnie zakopany w dole po szambie na posesji małżeństwa, u którego mieszkał w Bukownie koło Olkusza" - powiedział PAP we wtorek prowadzący śledztwo prok. Piotr Kosmaty z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

O śmiertelne pobicie i zbezczeszczenie zwłok prokuratura oskarżyła 68-letniego Tadeusza B. Mężczyzna razem ze swoją 58- letnią żoną Marzanną B. odpowie także przed sądem za oszustwo na szkodę ZUS, polegające na pobieraniu przez 11 miesięcy emerytury zmarłego. Szkoda oszacowana została na 22 tys. zł.

Akt oskarżenia w tej sprawie we wtorek został przekazany do Sądu Okręgowego w Krakowie.

O zaginięciu ojca zawiadomiła policję jego córka we wrześniu 2007 roku. Poszukiwania nie przyniosły rezultatu, dopóki sprawy nie przejął tzw. wydział X małopolskiej policji, zajmujący się najtrudniejszymi kryminalnymi śledztwami.

Jak ustalono, emerytowany górnik zginął w maju 2007 roku. Według prokuratury, został śmiertelnie pobity przez Tadeusza B. pod nieobecność żony, a następnie zakopany w dole po szambie. Następnie przez 11 miesięcy razem z żoną pobierali, dzięki karcie bankomatowej, wysoką emeryturę ofiary.

Z ustaleń śledztwa wynika, że małżeństwo praktycznie ubezwłasnowolniło uzależnionego od alkoholu mężczyznę. Zakwaterowali go w piwnicy, wykorzystywali do pracy w gospodarstwie i zabierali emeryturę. Izolowali od ludzi, a gospodarz znęcał się nad nim i bił go. Żona gospodarza natomiast uzyskała od przyszłej ofiary pełnomocnictwa do reprezentowania go.

Oskarżony Tadeusz B. nie przyznał się do śmiertelnego pobicia ofiary. Jak wyjaśnił, znalazł go leżącego nieruchomo na posesji i postanowił pochować, bo - jak stwierdził - "pogotowie i tak by nie przyjechało". Przyznał się, podobnie jak żona, do pobierania emerytury zmarłego. Tadeuszowi B. grozi kara do 12 lat pozbawienia wolności, Marzannie B. kara do 8 lat pozbawienia wolności. (PAP)

hp/ malk/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)