Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Politolodzy o wyborach na szefa PO: nie ma alternatywy dla Tuska

0
Podziel się:

W 2014 r. odbędą się wybory na stanowisko szefa PO. Według politologów nie
ma dziś w partii polityka, który - po ewentualnym odejściu Donalda Tuska z funkcji przewodniczącego
- byłby w stanie utrzymać poparcie dla PO na obecnym poziomie i zjednoczyć ją pod nowym
przywództwem.

W 2014 r. odbędą się wybory na stanowisko szefa PO. Według politologów nie ma dziś w partii polityka, który - po ewentualnym odejściu Donalda Tuska z funkcji przewodniczącego - byłby w stanie utrzymać poparcie dla PO na obecnym poziomie i zjednoczyć ją pod nowym przywództwem.

Premier Donald Tusk kilkakrotnie zapowiadał, że nie będzie się po raz kolejny ubiegał o stanowisko szefa PO; takie wybory odbędą się w partii w 2014 r. Tusk przekonywał, że władze w Platformie weźmie ten, "kto ma siłę i przekonanie".

W ocenie politologów - prof. Kazimierza Kika i dr Jarosława Flisa - ewentualny start w wyborach na szefa PO i zwycięstwo jednego liderów frakcji w Platformie, Grzegorza Schetyny lub Jarosława Gowina, może doprowadzić do rozłamu w partii, rozbicia ugrupowania "na strzępy".

Według politolog z Uniwersytetu Warszawskiego dr Anny Materskiej-Sosnowskiej, są tylko dwie kandydatury, które mają szanse na namaszczenie przez Tuska - w przypadku, gdyby nie starował - to minister transportu Sławomir Nowak i b. minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski - politycy młodego pokolenia, a jednocześnie będący blisko premiera.

Flis uważa, że nowy szef Platformy musi być politykiem, który będzie "spajał" partię, dlatego - jego zdaniem - w wyścigu o fotel szefa PO odpadną osoby, które bardziej dzielą partię, niż łączą.

"Zwycięstwo osób mocno związanych z jedną z frakcji w partii, czy byłby to Grzegorz Schetyna, czy Jarosław Gowin, byłoby uznane za naruszenie równowagi i byłoby zagrożeniem dla jedności Platformy" - ocenił Flis. Jak dodał, dla wielu działaczy PO akurat ci politycy byliby nie do zaakceptowania na fotelu szefa partii.

Według Flisa, Schetyna i Gowin będą raczej uczestniczyli we wskazaniu osoby startującej w walce o fotel szefa PO i to bardziej na zasadzie weta wobec poszczególnych kandydatur. "Ale oni sami raczej nie będą startowali" - uważa.

"Są też osoby, które ewidentnie nie mają drygu do bycia szefem partii, które mnożą sobie wrogów, a nie szukają porozumienia różnych frakcji, z tego powodu Radosław Sikorski się nie nadaje - bo wiele osób z partii w żadnym wypadku nie widziałoby go na stanowisku (szefa PO)" - powiedział Flis.

Zdaniem politologa osoba, która będzie startowała w wyścigu o fotel szefa PO, musi być politykiem, który dobrze się czuje w rozgrywkach wewnątrzpartyjnych, dlatego również takie osoby jak np. minister obrony Tomasz Siemoniak "nie wchodzą w grę".

Jak dodał, kandydat na szefa PO musi łączyć dwie cechy - z jednej strony ostrożność, z drugiej zdecydowanie. "Tu dobrym przykładem jest Bogdan Zdrojewski, który przez ostatnie lata udowodnił, że umie utrzymać się na wierzchu gry politycznej, umie pokazać się w mediach. Każda z frakcji w PO może uważać go za jej przyjaznego, a na pewno nie wrogiego. Zdrojewski może być rozjemcą pomiędzy poszczególnymi środowiskami" - zauważył Flis.

Politolog zauważył też, że gdyby Zdrojewski startował w wyścigu o fotel szefa partii, to nie doszłoby do zmiany pokoleniowej w Platformie, o której mówił Tusk - uzasadniając rezygnację z ubiegania się o fotel szefa PO.

"Nie widać specjalnego powodu, dla którego Tusk miałby ustępować na rzecz kogoś, kto jest jego rówieśnikiem. Ale - z drugiej strony - w młodym pokoleniu PO nie widzę nikogo, kto miałby predyspozycje do bycia jej szefem" - podkreślił Flis.

Jak dodał, również kandydatury Hanny Gronkiewicz-Waltz czy Ewy Kopacz trudno uznać za nową jakość czy nową erę w PO. "Ja tu widzę same minusy, nie widzę żadnych pozytywów dla PO. To bardzo mało prawdopodobne" - ocenił.

Zdaniem Flisa, istnieje też możliwość, że Tusk pozostaje premierem, a kierownictwo partii przekaże komuś, kogo przez kolejne lata będzie wychowywał na następcę i namaszczał do takiej roli.

Politolog podkreślił też, że wybory o fotel szefa PO mogą rozbić ugrupowanie "na strzępy" - jeśli nie będzie silnego elementu jednoczącego partii, wspólnej tożsamości ideowej. "Wybory mogą doprowadzić do napięć, czy nawet rozłamów. Wszystko zależy od kandydatów - jeśli będzie dwóch kandydatów, którzy będą nie do przyjęcia dla drugiej frakcji, to będzie to poważne źródło napięć" - przekonuje.

Również prof. Kazimierz Kik uważa, że ewentualna wygrana w wyborach na szefa partii liderów dwóch frakcji w PO - Gowina lub Schetyny - będzie oznaczała rozłam partii. Jego zdaniem nie ma w tej chwili możliwości zastąpienia Tuska politykiem Platformy, który utrzymałby notowania dla partii i zjednoczył PO pod nowym przywództwem.

"Tak jak Jarosław Kaczyński jest niezastąpiony dla PiS - bez szkody dla tej partii - tak Tusk jest niezastąpiony dla PO. Cała dotychczasowa polityka Tuska polegała na eliminowaniu czy marginalizowaniu partnerów w PO. Nie ma w polskich partiach politycznych dalekosiężnej polityki przygotowania następców, PO jest partią wykonawców, w której nie ma alternatywy dla Tuska" - uważa Kik.

Jak zauważył, Schetyna jest politykiem zmarginalizowanym w PO, który nie byłby w stanie skupić wokół siebie wyborców, nie byłby też w stanie "spacyfikować" Gowina. Z kolei Gowin - jego zdaniem - jest pozostałością po PO-PiS, a takie rozwiązanie nie ma już poparcia w społeczeństwie.

Kolejni kandydaci - w jego ocenie - również nie dają Platformie gwarancji utrzymania poparcia społecznego. "Hannę Gronkiewicz Waltz obciąża prezydentura Warszawy, Sikorskiego - to, że jest outsiderem w Platformie, Krzysztof Kwiatkowski - nie ma poparcia w partii, to nie jest ta skala, Sławomir Nowak skompromitował się ministerialnymi funkcjami" - wyliczał.

Materska-Sosnowska powiedziała PAP, że obecnie nie widzi żadnych wskazań ze strony premiera, kogo widziałby jako swojego następcę. "Tusk jak na razie nikogo nie wprowadza na salony polityczne, albo jest to robione tak subtelnie, że opinia publiczna o tym się nie dowiaduje" - zaznaczyła politolog.

Jej zdaniem z młodych polityków Platformy i jednocześnie bliskich premierowi są tylko dwie kandydatury, które mają szanse na namaszczenie Tuska - minister transportu Sławomir Nowak i b. minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. "Pojawia się jednak pytanie, czy oni mają wystarczające zdolności przywódcze" - zauważyła Materska-Sosnowska.

Jak dodała, Schetyna, Gowin, Kopacz czy Gronkiewicz-Waltz nie są politykami młodego pokolenia i raczej ciężko sobie wyobrazić, żeby zostali wskazani przez Tuska na jego następcę. "Schetyna okazał się sprawnym graczem, który umiał krótko trzymać partię, ale sposób, w jaki Tusk odsunął go od władzy pokazuje, że nie jest to osoba, którą wskaże jako swojego następcę, to nierealny scenariusz. Z kolei Gowin to polityk, który gra solo, a nie zespołowo" - oceniła.

Materska-Sosnowska przyznała też, że jest możliwość, że PO rozpadnie się pod wpływem zwycięstwa w wyborach na szefa partii przez kandydata nie akceptowanego przez jakąś frakcję.(PAP)

mrr/ par/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)