Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Politolodzy: w kampanii w Polsce więcej tematyki krajowej, mniej europejskiej

0
Podziel się:

Krótka, intensywna, pełna emocji - takiej kampanii w Polsce przed wyborami
do europarlamentu spodziewają się politolodzy. Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiała PAP,
polityka krajowa oraz w mniejszym stopniu sprawa Ukrainy zdominują polityczne dyskusje, kosztem
spraw europejskich.

Krótka, intensywna, pełna emocji - takiej kampanii w Polsce przed wyborami do europarlamentu spodziewają się politolodzy. Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiała PAP, polityka krajowa oraz w mniejszym stopniu sprawa Ukrainy zdominują polityczne dyskusje, kosztem spraw europejskich.

"Ta kampania przede wszystkim będzie krótka, co oznacza, że chyba jednak będzie mniej efektywna, a bardziej efektowna. Będzie ukierunkowana w mniejszym stopniu na dyskusję merytoryczną, a w większym na wykorzystanie znanych nazwisk, celebrytów. To już obserwujemy" - twierdzi dr Robert Rajczyk, politolog z zakładu systemów politycznych Uniwersytetu Śląskiego.

Politolodzy zwracają uwagę, że istotną rolę odgrywa kalendarz wyborczy. Oprócz reprezentantów do PE, w tym roku Polacy wybiorą swoje władze samorządowe, a rok później czekają nas wybory parlamentarne i prezydenckie. Dlatego - zdaniem dra Rajczyka - "trudno będzie uciec od tendencji krajowych do zdobywania przyczółka przed kolejnymi wyborami".

Podobnego zdania jest zajmująca się marketingiem politycznym, politolog Uniwersytetu im. Jana Kochanowskiego w Kielcach prof. Agnieszka Kasińska-Metryka. Uważa, że właśnie dlatego kampania przed wyborami do PE będzie nosiła znamiona "prekampanii" przed kolejnymi bataliami wyborczymi.

"Fakt, że te i kolejne wybory w świadomości przeciętnego Polaka nakładają się na siebie może być pokusą dla partii politycznych, aby potraktować najbliższą kampanię m.in. do sondowania na +żywym organizmie+, które tematy są nośne, które należy wyciszyć, a które wzmocnić, jakie osobowości na pierwszym froncie postawić" - uważa prof. Kasińska-Metryka.

"Najbardziej rozpoznawalnymi politykami europejskimi są akurat ci, którzy nie działają najaktywniej w PE, ale są w takim rozkroku pomiędzy polityką krajową a pracą eurodeputowanych" - zauważyła. Politolog jest przekonana, że wnioski z tej lekcji będą materiałem do kolejnych kampanii krajowych.

Według dra Rajczyka w świadomości Polaków "instytucje unijne są gdzieś daleko". "Odnoszę wrażenie, że część polityków traktuje Brukselę jako polityczną emeryturę. Tymczasem spory odsetek prawa obowiązującego nas w Polsce stanowiony jest Brukseli" - zauważył. Podkreślił, że kampania do europarlamentu mogłaby przyczynić się do zwiększenia wiedzy Polaków, jednak - jego zdaniem - "z uwagi na to, że będzie krótka, stanie się bardziej kolorowa, pełna emocji". "Obawiam się, że zabraknie miejsca na ważne dyskusje" - dodał.

Na ten sam problem zwraca uwagę prof. Kazimierz Kik z Uniwersytetu im. Jana Kochanowskiego w Kielcach. "Ta kampania będzie stracona, nie zwiększy skali wiedzy wśród społeczeństwa polskiego o najważniejszych problemach europejskich i będzie traktowana instrumentalnie jako okazja do zajmowania pozycji wyjściowych do wyborów krajowych" - ocenił. Negatywnie odniósł się do kształtu list wyborczych i często umieszczania na nich osób spoza świata polityki. "Mam wrażenie, że Europa jest nieważna, ważne są statystyki i wynik w wyborach" - ocenił.

Według prof. Kasińskiej-Metryki polscy politycy będą starali się wykorzystać w kampanii emocje, a - jak zauważyła - "wśród Polaków, kwestie europejskie, systemowe, czy nawet kryzys, który w pewnym sensie nas ominął, nie wywołują dużych emocji".

Dr Maciej Drzonek z Zakładu Stosunków Międzynarodowych i Europeistyki Uniwersytetu Szczecińskiego precyzuje, że emocje mogą być budowane wokół różnych spraw np. kontrowersyjnych zachowań polityków (przykładem może być sprawa europosła PO Jacka Protasiewicza) czy rozliczeń władz samorządowych z wydatkowania pieniędzy unijnych.

Ekspert nie ma także wątpliwości, że wiele emocji wywołuje sprawa Ukrainy i powiązanie jej z bezpieczeństwem Polski.

Nie bez wpływu na kampanię będzie także data wyborów. W większości państw członkowskich wyznaczono je na niedzielę, 25 maja. Tego samego dnia do urn pójdą także Ukraińcy. Trudno jednak spodziewać się gotowych recept dla Ukrainy w samej kampanii - oceniają politolodzy. Politycy będą - spodziewają się eksperci - na bieżąco reagować na to, co dzieje się za Bugiem.

"Polska powinna w sposób niezwykle mocny Unii Europejskiej zwracać uwagę na to, że nie można pozostawić Ukrainy samej sobie. Spokój na wschodzie dotyczy całej Wspólnoty" - powiedział dr Drzonek. Z kolei prof. Kasińska-Metryka zwraca uwagę, że większość działań polityków ma charakter "emocjonalno-symboliczny", a brakuje propozycji "konstruktywnych rozwiązań".

Według ekspertów problem Ukrainy pojawi się w kampanii wyborczej m.in. kosztem debaty wokół kryzysu ekonomicznego, mimo że jednym z głównych tematów mijającej kadencji PE było gospodarcze i finansowe tąpnięcie w grupie tzw. krajów PIGS (Portugalia, Irlandia, Grecja, Hiszpania). Wiele wskazuje jednak na to, że problematyka kryzysu, w całej Europie zejdzie na dalszy plan. Dr Drzonek spodziewa się, że ten temat będzie się w Polsce pojawiał jedynie w mocno lokalnym kontekście "tego ile Polska dostała pieniędzy z nowego budżetu, ile mogła dostać i jak zamierza je wykorzystać."

Wpływ na marginalizację tematu kryzysu w wielu krajach UE mogą mieć m.in. coraz wyraźniejsze objawy ożywienia gospodarczego oraz korzystne prognozy ekonomiczne. Produkt krajowy brutto UE według najnowszych zimowych prognoz KE wzrośnie w 2014 r. o 1,5 proc., a w strefie euro - o 1,2 proc. W 2015 r. wzrost gospodarczy przyśpieszy do 2 proc. w UE i 1,8 proc. PKB w eurolandzie. To bardziej optymistyczne prognozy niż te z jesieni 2013 r., w których wymienione wskaźniki były o 0,1 punktu procentowego niższe.

Na gruncie nadszarpniętego przez kryzys ładu strefy euro pojawiają się pomysły mocniejszej integracji krajów połączonych wspólną walutą. Według politologów, z którymi rozmawiała PAP, te wątki będą częściej przewijały się w krajach, które przyjęły wspólną walutę.

Dr Drzonek zwraca uwagę, że jeśli temat ściślejszej integracji krajów ze strefy euro pojawi się w polskiej kampanii może być przedstawiany przede wszystkim jako zagrożenie. "Nie sądzę, żeby takie kraje jak Polska, Czechy czy kraje nadbałtyckie, kiedykolwiek poparły idee federalistyczne. Federalizm jest najkorzystniejszy dla najsilniejszych graczy. Ten temat jeśli się pojawi się w kampanii, będzie przedstawiany krytycznie, bardziej jako zagrożenie" - twierdzi. Z kolei prof. Kik uważa, że takie dążenia to "droga do Europy dwóch prędkości". "To nie jest w interesie Polski" - zauważył.

Eksperci zwracają uwagę, że na tle kryzysu pojawiają się także odwrotne tendencje - dezintegracyjne. Te tematy zdominują dyskusję w krajach, które one dotyczą w bezpośredni sposób. Świadczy to o tym - zwracają uwagę politolodzy - że tematyka lokalna, krajowa nie tylko w Polsce jest wysuwana na czoło przedwyborczego dyskursu.

Marek Klapa (PAP)

mjk/ ura/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)