Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Politycy: brak kompromisu ws. głosowania w Radzie UE byłby porażką prezydencji niemieckiej

0
Podziel się:

Zarówno politycy koalicji, jak i opozycji
byli w niedzielę zgodni, że w sprawie systemu głosowania w Radzie
UE jest potrzebny kompromis, ale różnili się co do jego definicji
i drogi, jaką ma zostać osiągnięty. Podkreślano, że brak
konsensusu dla Niemiec, które przewodzą Unii, byłby porażką.

Zarówno politycy koalicji, jak i opozycji byli w niedzielę zgodni, że w sprawie systemu głosowania w Radzie UE jest potrzebny kompromis, ale różnili się co do jego definicji i drogi, jaką ma zostać osiągnięty. Podkreślano, że brak konsensusu dla Niemiec, które przewodzą Unii, byłby porażką.

Lider PO Jan Rokita, jeden z gości "Siódmego Dnia Tygodnia" w Radiu Zet, ocenił, że atmosfera w Europie jest dzisiaj taka, że wszystkie strony będą dążyły do kompromisu ws. głosowania w Radzie UE.

W jego ocenie, rząd Angeli Merkel na razie zanadto "buja w obłokach" i czas, żeby "wrócił do realiów". Podkreślił, że system głosowania oparty na podwójnej większości "nie wejdzie w życie, bo jest bardzo niekorzystny dla Polski i Polska go nie chce".

"Przyjęcie tego faktu do wiadomości wymagałoby przynajmniej minimalnego kroku, mianowicie zgody na umieszczenie kwestii debaty nad systemem głosowania na porządku dziennym konferencji międzyrządowej" - zauważył. "Jest pytanie, w którym momencie Niemcy to zrobią" - dodał. W sobotę m.in. na temat ważenia głosów w UE z Merkel rozmawiał prezydent Lech Kaczyński.

Eurodeputowany Samoobrony Ryszard Czarnecki podkreślił, że "możemy być jednak optymistami z prostego powodu - to Niemcom przede wszystkim, a osobiście, personalnie, pani kanclerz Angeli Merkel zależy na sukcesie tego szczytu, bo to jest pierwsza prezydencja Niemiec po rozszerzeniu UE". W związku z tym - jak mówił - "byłoby dla Niemiec prestiżową klapą i kompromitacją, gdyby ten szczyt zakończył się bez sukcesu, a tym sukcesem jest porozumienie, jest pewien konsens".

Zaznaczył, że Niemcy nie mogą sobie pozwolić na brak konsensu; "oczywiście Polska byłaby wówczas oskarżana o to, że go nie ma, natomiast tak naprawdę Niemcy wyszłyby z tej pierwszej swojej prezydencji w UE po rozszerzeniu, bez żadnego dokumentu, kroku naprzód" - mówił.

"W tej chwili toczy się gra o to, czy Europa będzie rzeczywiście zespołem państw ze sobą współpracujących, czy będziemy mieli do czynienia faktycznie z hegemonią niemiecką, z dominacją niemiecką" - powiedział poseł Marian Piłka (Prawica Rzeczypospolitej)
. "Koncepcja podwójnej większości daje zdecydowaną dominującą pozycję Niemcom" - zaznaczył.

Prezes PSL Waldemar Pawlak zwrócił uwagę na wypowiedź b. doradcy prezydenta USA Jimmy'ego Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego Zbigniewa Brzezińskiego, który ocenił, że jakość stosunków Polski z USA jest funkcją jej pozycji w Unii Europejskiej, a ta z kolei w znacznej mierze zależy od pojednania między Polską a Niemcami.

"Zwraca uwagę (Brzeziński - PAP) przede wszystkim na styl i potrzebę budowania polityki w oparciu o potrzebę poszukiwania kompromisu, a nie ciągle wojny i zadęcia; i wydaje się, ze dramat tej polskiej polityki polega na tym, że budzimy się za pięć dwunasta" - ocenił. Jego zdaniem, problem polega na tym, że dyskusję ws. systemu głosowania rozpoczęto w parlamencie dopiero na tydzień przed szczytem w Brukseli, o pół roku za późno".

"Jeśli będzie, że Polska to taki kraj, który wnosi kontrowersje i kłótnie, to największym zwycięzcą (...) na szczycie we wrześniu będzie Wladimir Putin, bo pokaże, że Polska nie potrafi się dogadać ani z Rosją, ani z Niemcami, ani z innymi krajami w UE" - powiedział Pawlak.

Wiceminister edukacji Mirosław Orzechowski (LPR) powiedział, że jeśli "ma się odbyć ten kompromis z dalszymi ustępstwami ze strony Polski, to trzeba patrzeć z jakim to się odbędzie rezonansem po naszej stronie, w skutkach".

Wyraził ubolewanie, że debata w polskim parlamencie nie zakończyła się poparciem wszystkich ugrupowań dla działań rządu w tej sprawie (przeciw byli posłowie SLD, większość posłów PSL się wstrzymało). "W sprawie polskich interesów narodowych powinniśmy być jednym głosem, jakkolwiek by nam to nie odpowiadało" - zaznaczył.

Poseł Tadeusz Cymański z PiS podkreślał, że "nie sztuka być razem w dobrych chwilach, a sztuka być w chwilach ciężkich i trudnych" "Polska ma jasne stanowisko, czytelne. Ja nie uważam, że to jest za pięć dwunasta. Może i jest późno, ale nie za późno", bo polskie stanowisko było znane wcześniej.

"My nie wymachujemy wetem jak szabelką, to jest ostateczność, ale jest" - mówił. "Polska tutaj z podniesionym czołem mówi swoje i o swoje walczy, jakże inaczej, przecież nie możemy być naiwniakami" - dodał.

Zarzuty o brak poparcia rządu w tej sprawie odpierał szef SLD Wojciech Olejniczak. "Jednoznacznie wspieramy rząd w negocjacjach, ale też nie możemy wspierać w takich sprawach, że Polska staje się izolowana" - mówił.

"Merkel występuje w imieniu całej UE, (...) więc spór idzie nie tylko między Polską a Niemcami, a spór idzie między Polską a pozostałymi krajami Unii Europejskiej" - powiedział Olejniczak.

Sejm przyjął w piątek uchwałę wspierającą rząd w negocjacjach nad nowym traktatem Unii Europejskiej. W uchwale posłowie uznali pierwiastkowy system ważenia głosów w Radzie UE za "właściwe rozwiązanie kompromisowe w nowym traktacie". Dokument został przyjęty na tydzień przed unijnym szczytem w Brukseli, na którym przywódcy europejscy mają przyjąć mandat do rozmów o ostatecznym kształcie nowego traktatu UE. Przeciw byli posłowie SLD, większość posłów PSL się wstrzymało.(PAP)

itm/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)