Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Polska - stacja przesiadkowa ku niepewnej przyszłości

0
Podziel się:

Dla większości obcokrajowców, którzy na granicy składają wniosek o
przyznanie statusu uchodźcy, Polska stanowi jedynie etap w podróży. Osoby te nie docierają do
ośrodków dla uchodźców, wybierają natomiast ryzykowną podróż bez wymaganych dokumentów dalej na
zachód.

Dla większości obcokrajowców, którzy na granicy składają wniosek o przyznanie statusu uchodźcy, Polska stanowi jedynie etap w podróży. Osoby te nie docierają do ośrodków dla uchodźców, wybierają natomiast ryzykowną podróż bez wymaganych dokumentów dalej na zachód.

90 proc. wniosków o przyznanie statusu uchodźcy jest składanych w Polsce na przejściu granicznym z Białorusią: Terespol-Brześć. Pasażer, który zadeklaruje, że jest uchodźcą, chociaż nie ma dokumentów uprawniających do wjazdu, np. wizy, nie jest zawracany z granicy.

Nie ma reguły - mówią funkcjonariusze Straży Granicznej - jednego dnia z pociągów mogą wysiąść trzy osoby deklarujące, że są uchodźcami, w kolejnych dniach może ich być nawet setka. Według danych Urzędu do Spraw Cudzoziemców, najliczniejszą grupę składającą wnioski o przyznanie statusu uchodźcy stanowią obywatele Rosji (Czeczeni) oraz Gruzini, którzy niejednokrotnie podróżują całymi rodzinami, także z małymi dziećmi.

Procedury na przejściu granicznym trwają nawet kilka godzin; śladami przedłużającego się oczekiwania są kolorowe rysunki na ścianach korytarza wykonane kredkami przez dzieci. Osoby wnioskujące o status uchodźcy zostawiają do depozytu dokumenty paszportowe; otrzymują natomiast tymczasowe (ważne 30 dni) zaświadczenie o tożsamości cudzoziemca, z którym mogą swobodnie poruszać się po kraju. Ponadto Straż Graniczna pobiera od nich odciski palców.

Z przejścia granicznego przy dworcu kolejowym aplikujący o status uchodźcy są kierowani do ośrodka recepcyjnego w Białej Podlaskiej (oddalonego ok. 25 km od Terespola); jednak dociera tam jedynie 30-40 proc. z nich. Dla pozostałych Polska jest jedynie krajem tranzytowym, w którym przekraczają granicę strefy Schengen, w drodze do krajów Europy Zachodniej. Podejmują ryzykowną podróż bez wymaganych dokumentów, np. by połączyć się z rodziną lub diasporą w innym kraju, licząc na lepsze warunki życia. Niektórzy zatrzymują się w ośrodku recepcyjnym jedynie, by odpocząć po długiej podróży - otrzymują tam posiłek, mają zapewnioną opiekę medyczną - po czym także decydują się na podróż na własną rękę.

Jak powiedziała prezes Polskiego Forum Migracyjnego Agnieszka Kosowicz, nielegalny wyjazd na zachód kosztuje. "Cudzoziemcy drenują własne zasoby korzystając między innymi z usług przewoźników. Kiedy docierają do wybranego kraju, wydaje im się, że już wszystko się udało. Tymczasem wcale nie zarabiają kokosów, pracują na czarno. Ponadto żyją w niepewności, bo przy każdej rutynowej kontroli dokumentów mogą zostać deportowani" - zaznaczyła.

Zgodnie z przepisami unijnymi (rozporządzenie Dublin II), tylko jedno państwo członkowskie UE może rozpatrywać wniosek o azyl, dlatego też osoby, które złożyły wniosek o przyznanie statusu uchodźcy w Polsce (np. na przejściu granicznym w Terespolu), są do Polski deportowane, jeśli okaże się, że przebywają na terenie innego kraju.

"Osoby deportowane wracają do Polski często bez pieniędzy, w poczuciu poniesionej klęski, rozżalone, z dużym poczuciem krzywdy, obwiniając Polskę, że domagała się ich powrotu" - powiedziała Kosowicz. Dodała, że np. do szkół na Targówku (w tej dzielnicy Warszawy znajduje się ośrodek dla cudzoziemców) uczęszczają dzieci nieznające języka polskiego, a mówiące po francusku. "Sytuacja dzieci jest podwójnie trudna, gdyż żyją w poczuciu dużej niepewności jutra, w braku stabilizacji. Nikt z nimi nie dyskutuje decyzji, ich los zależy od rodziców" - dodała.

Wśród osób, które ubiegają się o przyznanie statusu uchodźcy są także ci, którzy swoje nadzieje wiążą z Polską. "To była bardzo trudna decyzja, jej podjęcie zajęło mi dwa lata. Zostawiliśmy wszystko, rodzinę, znajomych" - powiedział 41-letni Alikhan, który do Polski przyjechał z żoną z Czeczenii. "10 lat temu zaginął brat żony. To długa historia. W Rosji nie ma swobody i wolności" - dodał. Alikhan w Polsce chciałby zdobyć zawód, by "Polska miała z niego pożytek". Przed przyjazdem wykonywał prace budowlane.

Jednym z ważniejszych etapów postępowania dot. nadania statusu uchodźcy jest wywiad statusowy. "Niekiedy osoba ubiegająca się o status uchodźcy opowiada o traumatycznych doświadczeniach. Niektóre kobiety ujawniają, że zostały zgwałcone. Czasami jest to pierwszy raz, kiedy osoby te mówią o trudnych przeżyciach" - powiedziała Agnieszka Markowska z departamentu postępowań uchodźczych UdSC w Białej Podlaskiej.

Zgodnie z ustawą, status uchodźcy mogą otrzymać ci, którzy opuścili swój kraj "na skutek uzasadnionej obawy przed prześladowaniem w kraju pochodzenia z powodu rasy, religii, narodowości, przekonań politycznych lub przynależności do określonej grupy społecznej". Polskie prawo przewiduje także rozwiązania, dla osób, które statusu nie otrzymały: ochronę uzupełniającą lub pobyt tolerowany. Pozostali otrzymują orzeczenie o wydaleniu z kraju.

Z danych UdSC wynika, że w 2013 r. (do 24 marca) wniosek o nadanie statusu uchodźcy złożyło 2,5 tys. osób w tym 1,7 tys. z Rosji; 460 z Gruzji, 83 z Armenii, 20 z Wietnamu i 10 z Białorusi. W 2012 r. o status uchodźcy ubiegało się 10,7 tys. osób; otrzymało go 87 osób; negatywne decyzje otrzymało 1,9 tys. osób; postępowanie umorzono wobec 8,6 tys. osób.

Jak powiedział Norbert Rafalik z UdSC, obywatele Rosji ubiegający się o status uchodźcy pochodzą głównie z rejonu Kaukazu Północnego - w znacznej większości z Czeczenii, zdarzają się też osoby z Inguszetii i Dagestanu. "Interesujące jest, że najbardziej niestabilna sytuacja jest obecnie w Dagestanie - tam jest najwięcej napadów, porwań dla okupu, nielegalnych zatrzymań, gróźb na tle przestępczym, tymczasem uchodźców z tego regionu można policzyć na palcach jednej ręki" - powiedział. Podkreślił, że Czeczeni mają do Polski przetarty szlak, przyjeżdżają tu od kilkunastu lat.

Ze statystyk dotyczących migracji Gruzinów wynika, że przełomowy był rok 2009 - wówczas wnioski o przyznanie statusu uchodźcy złożyło 4,2 tys. obywateli tego kraju, podczas gdy w 2007 r. było to 31 osób, w 2008 r. 71 osób. Rafalik powiedział, że według ustaleń Fundacji Ocalenie mogła mieć na to wpływ plotka, która rozniosła się wśród Gruzinów, że przyjezdni otrzymują w Polsce mieszkanie, pieniądze, wysokie świadczenia socjalne. "Znaczenie mogła mieć przyjaźń ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego z prezydentem Gruzji Micheilem Saakaszwilim" - zaznaczył. Fundacja Ocalenie uważa natomiast, że bez wpływu na napływ Gruzinów był konflikt gruzińsko-rosyjski w 2008 r., gdyż znaczny napływ Gruzinów nastąpił dopiero rok po wojnie.

Od 2007 r. do 24 marca 2013 r. - według danych UdSC - żaden gruziński obywatel nie otrzymał w Polsce statusu uchodźcy; wobec 46 wydano decyzję o przyznaniu pobytu tolerowanego; wydano 3,6 tys. negatywnych decyzji; umorzono postępowania wobec 5,5 tys. osób z tego kraju.

Katarzyna Nocuń (PAP)

kno/ malk/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)