Ambasada Polski na Białorusi wystosowała do białoruskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych notę z pytaniem o zamiary dotyczące polskiej szkoły w Grodnie - powiedział PAP w środę konsul polski w Grodnie Andrzej Chodkiewicz.
"Chcemy znać oficjalne stanowisko władz" - podkreślił konsul. Jak dodał, wypowiedzi w tej sprawie dzielnicowego kuratora w Grodnie Siarhieja Łamieki nie mają oficjalnego charakteru.
"Nie mamy żadnego zapewnienia na piśmie w tej sprawie" - zaznaczył Chodkiewicz.
We wtorek odbyło się w polskiej szkole w Grodnie spotkanie kilkudziesięciorga rodziców dzieci z dyrektorką szkoły Danutą Surmacz, na którym wyrazili oni zdecydowany sprzeciw wobec planów ulokowania w placówce klas rosyjskojęzycznych ze szkoły nr 27 w tej samej dzielnicy.
Na początku maja o podjęciu przez władze Grodna takiej decyzji informowała prezes nieuznawanego przez Mińsk Związku Polaków na Białorusi (ZPB) Andżelika Orechwo. Dodała, że Związek zwrócił się do ministerstwa oświaty z prośbą o odwołanie tej decyzji. Zdaniem Orechwo byłby to "pierwszy krok ku likwidacji szkoły".
Szef wydziału oświaty urzędu dzielnicowego w Grodnie Siarhiej Łamieka zapewnił we wtorek w rozmowie z PAP, że kwestia zmiany statusu szkoły z polskim językiem nauczania "nie była, nie jest i nie będzie stawiana".
Ideę ulokowania klas rosyjskojęzycznych w polskiej szkole uzasadnił znacznym wzrostem liczby klas w szkole nr 27. "Dlatego pomyśleliśmy o ewentualności ulokowania 2 klas pierwszych w innej placówce edukacyjnej" - powiedział Łamieka. Jak zapewnia, byłoby to rozwiązanie tymczasowe, które ma odciążyć szkołę nr 27 do czasu wybudowania nowej szkoły w dzielnicy.
Klas rosyjskojęzycznych nie można w szkole umieścić bez zgody właściciela budynku, czyli uznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi, który jeszcze nie podjął decyzji w tej sprawie. Rodzice uczniów polskiej szkoły są temu przeciwni.
W szkole polskiej w Grodnie uczy się 383 dzieci.
Z Mińska Małgorzata Wyrzykowska (PAP)
mw/ kar/ mow/