Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Polska komisja: podczas konferencji doszło do manipulacji

0
Podziel się:

#
dochodzą kolejne wypowiedzi członków polskiej komisji
#

# dochodzą kolejne wypowiedzi członków polskiej komisji #

17.02. Warszawa (PAP) - To manipulowanie opinią publiczną - tak członkowie polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej oceniają wypowiedzi rosyjskich ekspertów przedstawione w czwartek na konferencji. Ich zdaniem Rosjanie powtórzyli to, co było w styczniowym raporcie MAK-u.

Podczas konferencji zorganizowanej przez agencję RIA-Novosti wypowiadali się trzej rosyjscy eksperci z dziedziny lotnictwa. Zdaniem członków polskiej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, Rosjanie jedynie powielili informacje dotyczące działania załogi i przygotowania załogi do lotu, które już były znane.

Rzeczniczka prasowa MSWiA Małgorzata Woźniak poinformowała, że eksperci z polskiej komisji badającej katastrofę smoleńską nie otrzymali na tę konferencję zaproszenia. "Gdyby polska komisja otrzymała takie zaproszenie, na pewno wzięłaby udział w tym spotkaniu" - powiedziała Woźniak.

Zastępca szefa komisji płk Mirosław Grochowski powiedział, że to, co zostało powiedziane podczas czwartkowej konferencji jest "dokładnie treścią", która została przedstawiona w styczniu w raporcie końcowym Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej. "Nie rozumiemy potrzeby zwołania takiej konferencji" - dodał.

Zdaniem innego członka polskiej komisji, Wiesława Jedynaka, poranna konferencja w Moskwie nie miała na celu informowania opinii publicznej o przyczynach katastrofy. "Jesteśmy tym zdziwieni, bo żaden etap zakończenia prac MAK-u, ani prokuratury, ani żaden inny, nie uzasadniałby takiego trybu postępowania strony rosyjskiej" - powiedział.

Jedynak nie zgodził się też z interpretacją strony rosyjskiej wskazującą na to, że o wszystkim decyduje dowódca załogi samolotu. "To jest tak dalekie spłycenie tego problemu, że wręcz pokazuje nam pewnego rodzaju manipulację. Dla mnie to jest ewidentne manipulowanie opinią publiczną" - powiedział.

Płk Grochowski zaznaczył, że polska komisja "nadal działa, nadal ma dużo zadań do wykonania, żeby móc w sposób obiektywny i precyzyjny określić wszystkie przyczyny, które zaistniały i miały wpływ na zdarzenie 10 kwietnia 2010 r.". Dodał, że dopiero raport polskiej komisji "odda obraz całości zdarzeń, które miały miejsce nie tylko 10 kwietnia, ale też wcześniejszych".

W jego ocenie, jednym z dokumentów, którego wypowiadający się na moskiewskiej konferencji eksperci nie wzięli uwagę, są polskie uwagi do raportu MAK na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej. Podkreślił, że strona polska w grudniu przekazała stronie rosyjskiej swoje uwagi do tego raportu zarówno w języku polskim, jak i rosyjskim, jednak te w języku rosyjskim nie zostały umieszczone na stronie internetowej MAK, mimo wniosków ze strony polskiej.

Eksperci polskiej komisji skrytykowali też tezy wygłoszone na konferencji. Maciej Lasek ocenił, że poglądy na przyczyny katastrofy i na temat bezpieczeństwa lotów zaprezentowane podczas wideokonferencji przez rosyjskich ekspertów są "poglądami sprzed 20-30 lat". "Wtedy mówiono, że ostatnim ogniwem odpowiedzialnym za katastrofę jest pilot; w tej chwili mówimy o systemowym badaniu" - powiedział.

Lasek zwrócił także uwagę, że rosyjscy eksperci w żaden sposób nie odnieśli się do niedociągnięć na lotnisku w Smoleńsku, "które w tym przypadku - według MAK - nie miały wpływu na zaistnienie katastrofy, ale stanowiły pewnego rodzaju okoliczności, które w innych przypadkach mogły mieć już wpływ na zaistnienie jeśli nie tej, to innej katastrofy". Wskazywał, że nie odniesiono się też do tego, że część oświetlenia lotniska była niesprawna. "Jeżeli było niesprawne, w nieco lepszych nawet warunkach, stanowiło to duże zagrożenie, czy obniżenie bezpieczeństwa wykonywania operacji lotniczych. W raporcie MAK tego państwo nie znajdziecie" - powiedział.

Także Wiesław Jedynak zwrócił uwagę, że "jakiekolwiek pytania zadane przez dziennikarzy dotyczące działania grupy kierowania lotami na lotnisku smoleńskim albo przygotowania tego lotniska" pozostały bez odpowiedzi.

Płk Grochowski podkreślił z kolei, że z ust rosyjskich ekspertów wielokrotnie padło odniesienie do winy załogi, choć żadna komisja badająca wypadki lotnicze nie określa winy, a szuka jedynie ich przyczyn i zajmuje się ustaleniem zaleceń, które mają zapobiec takim wypadkom w przyszłości.

"Strona polska nie podważa stwierdzeń, które tam padły, że załoga na 100 metrach powinna odejść. Mamy tę świadomość i komisja, przewodniczący (szef MSWiA Jerzy Miller - PAP) nigdy nie powiedział, że strona polska chce w taki sposób przedstawić w swoim raporcie naszą opinię, że więcej przyczyn leży po stronie rosyjskiej. My tylko chcemy doprowadzić swoje badanie do końca, tzn. przedstawić całość obrazu" - dodał.

W czwartek podczas wideokonferencji Oleg Smirnow, rosyjski ekspert z fundacji rozwoju infrastruktury transportu powietrznego, powiedział, że Tu-154M nie powinien lecieć do Smoleńska bez lidera. Według opublikowanego w styczniu raportu MAK strona polska zrezygnowała z usług rosyjskiego nawigatora naprowadzania, znającego lotnisko docelowe tzw. lidera. Szef MON Bogdan Klich mówił, że z lidera polska strona zrezygnowała, bo nie zapewniła go na czas strona rosyjska.

"To nie jest tak, że my nie otrzymaliśmy lidera i mieliśmy nie lecieć, według rosyjskiego prawodawstwa nie powinniśmy otrzymać zgody na ten lot" - wskazywał Lasek. Dodał, że zgoda została jednak wydana. "Świadczy to, że przepis o wymagalności lidera w lotach nad terytorium Federacji Rosyjskiej jest przepisem martwym, pochodzącym jeszcze ze starego systemu" - mówił Lasek.

Wiceszef polskiej komisji zwrócił uwagę, że podczas moskiewskiej konferencji kilkakrotnie podkreślano, że tak stronie polskiej, jak stronie rosyjskiej, powinno zależeć na tym, żeby dociec wszystkich przyczyn katastrofy z 10 kwietnia 2010 r., "aby tak po stronie rosyjskiej, jak i po stronie polskiej, nigdy więcej taka tragedia nie miała miejsca".

"To jest sprzeczne z tym, co wybrzmiało. Jeżeli nie bierze się w ogóle drugiej strony pod uwagę, określa się, że działanie wieży i kontrolerów było w porządku, to jak możemy tutaj mówić o całym obrazie i naprawie sytuacji tak z jednej, jak z drugiej strony?" - pytał. Zaznaczył, że polski raport spróbuje określić przyczyny wypadku leżące także po stronie Federacji Rosyjskiej.

Mariusz Wachowicz (PAP)

mca/ malk/mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)