Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Polska pogodziła się, że nie będzie kwot w dyplomacji UE

0
Podziel się:

Polska pogodziła się już, że w służbie dyplomatycznej UE nie będzie kwot
narodowych i zabiega o stanowiska dla Polaków, proponując jak najlepszych kandydatów - tłumaczył w
poniedziałek szef MSZ Radosław Sikorski. Według ministra, naszym postulatem jest "współwłasność
korpusu".

Polska pogodziła się już, że w służbie dyplomatycznej UE nie będzie kwot narodowych i zabiega o stanowiska dla Polaków, proponując jak najlepszych kandydatów - tłumaczył w poniedziałek szef MSZ Radosław Sikorski. Według ministra, naszym postulatem jest "współwłasność korpusu".

"Trzeba zdefiniować, co jest do uzyskania. Kwoty nie są do uzyskania, więc walczmy, żeby jak najlepsi kandydaci wygrywali w poczuciu potrzeby równowagi i poczuciu, że nowe kraje powinny mieć lekkie fory" - powiedział Sikorski w Brukseli, pytany przez PAP, czy Polska wciąż zabiega o wpisanie do propozycji w sprawie Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych kryterium równowagi geograficznej lub kwot narodowych - tak by zapewnić odpowiedni proporcjonalny udział Polaków w korpusie dyplomatycznym UE.

"Potrzeba nam poczucia współwłasności w nowej służbie wśród wszystkich krajów, w szczególności wśród krajów naszego regionu, co oznacza, że powinna być równowaga, ale wydaje się, że kryterium geograficzne jest pójściem o pół kroku za daleko. (...) Takiego sztywnego kryterium geograficznego nie możemy się spodziewać; w naszym interesie jest, aby UE kierowała się zasadami konkurencyjnymi doboru najlepszych kandydatów, bo nasi kandydaci są bardzo dobrzy. Znają języki na terenie byłego Związku Radzieckiego i chcemy wygrywać, bo jesteśmy lepsi" - dodał Sikorski.

Minister zdziwił się, gdy usłyszał od korespondentki PAP, że np. w Moskwie obecny szef delegacji Komisji Europejskiej, Hiszpan, nie mówi po rosyjsku. "Zdolności językowe są bardzo istotne, bo zupełnie inny kontakt ma się z elitami danego kraju, jak się zna język. Nam by do głowy nie przyszło wysłać do Waszyngtonu Polaka, który nie zna angielskiego" - powiedział.

Tworzona od wejścia w życie Traktatu z Lizbony nowa służba dyplomatyczna UE, oficjalnie zwana Europejską Służbą Działań Zewnętrznych (ESDZ), będzie przedmiotem poniedziałkowego posiedzenia ministrów spraw zagranicznych państw UE w Brukseli. Pod koniec marca szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton, traktatowo odpowiedzialna za ESDZ, ma przedstawić rządom szczegółową propozycję w tej sprawie. Z nadzieją, że porozumienie w tej sprawie rządy UE osiągną do 26 kwietnia, kiedy odbędzie się następne posiedzenie szefów MSZ "27".

Na razie Ashton przedstawiła jedynie wstępne dokumenty obejmujące graficzny schemat organizacyjny ESDZ (tzw. organigram), zakładający, że kierować nią będzie sekretarz generalny wraz z dwoma zastępcami. Propozycja przewiduje, że służba będzie składać się z departamentów podzielonych według klucza tematycznego i geograficznego (regiony), zajmujących się np. współpracą z organizacjami międzynarodowymi, takimi jak ONZ, prawami człowieka oraz z osobnej struktury ds. administracyjnych.

"Jeżeli słyszę (w mediach - PAP), że jest organigram i nie ma w nim Polaków, to muszę zapytać o kompetencje tych, którzy to piszą. Nie ma w nim Polaków, Francuzów, Anglików, Niemców i parę innych narodowości. Jak wiecie, większość ambasad będzie tworzonych z obecnych przedstawicieli KE i w tym roku będzie obsadzanych mniej więcej 30 ambasad, a nie 140, jak ktoś napisał" - irytował się Sikorski. Ashton już w marcu ogłosiła nabór na szefów 32 unijnych placówek, m.in. także w Chinach, Pakistanie, Brazylii, na Haiti i w Argentynie.

Polsce raczej podoba się zaproponowany przez Ashton podział ESDZ. "Mamy dodatkowe propozycje, w szczególności w sprawie wzmocnienia pionu bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego (militarno-cywilnego - PAP)" - wyjaśnił Sikorski.

Zgodnie z decyzją unijnego szczytu z października 2008 r. w skład liczącej kilka tysięcy pracowników ESDZ (zarówno w siedzibie w Brukseli jak i w delegacjach rozsianych po świecie) wejdą osoby rekrutowane z trzech źródeł: sekretariatu generalnego Rady UE, Komisji Europejskiej oraz dyplomaci wysłani z państw członkowskich. Po jednej trzeciej z każdego ze źródeł. Ale w KE i Radzie UE wciąż pracuje znaczniej mniej osób z nowych krajów UE. Dlatego nowe kraje, w tym Polska, martwią się, że nie będą wystarczająco reprezentowane w ESDZ. W wywiadzie dla PAP Ashton powiedziała niedawno, że wszystkie kraje będą reprezentowane w służbie dyplomatycznej, tak by ESDZ była "odzwierciedleniem całej Europy". Przyznała jednak, że nie wprowadzi kwot narodowych, "bo to byłby krok wstecz", a decyzje, kto znajdzie się w korpusie, będzie podejmować na podstawie kryterium zasług i doświadczenia.

Inga Czerny (PAP)

icz/ ro/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)