Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Polska pogodzona, że w dyplomacji UE nie będzie kwot

0
Podziel się:

#
dochodzą nowe wypowiedzi Sikorskiego i Ashton po posiedzeniu
#

# dochodzą nowe wypowiedzi Sikorskiego i Ashton po posiedzeniu #

22.03. Bruksela (PAP) - Polska pogodziła się już, że w służbie dyplomatycznej UE nie będzie kwot narodowych i zabiega o stanowiska dla Polaków, proponując jak najlepszych kandydatów - mówił w poniedziałek w Brukseli minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.

Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton zapowiedziała, że przedstawi ostateczną propozycję w sprawie organizacji korpusu dyplomatycznego w przyszłym tygodniu.

"W przyszłym tygodniu przedstawię ostateczną propozycję, prace wchodzą w ostatnią fazę" - powiedziała Ashton po zakończeniu poniedziałkowego spotkania szefów MSZ państw UE w Brukseli poświęconego Europejskiej Służbie Działań Zewnętrznych (ESDZ), nowej quasi-instytucji unijnej, w której pracować ma kilka tysięcy osób, zarówno w centrali w Brukseli jak i w rozsianych po świecie około 140 ambasadach.

Jak tłumaczył minister Sikorski, polskim postulatem, wobec zdecydowanego sprzeciwu innych państw członkowskich, nie są już kwoty narodowe czy sztywne kryterium równowagi geograficznej - tak by zapewnić odpowiedni proporcjonalny udział Polaków w ESDZ, ale "współwłasność korpusu". Tak, by każdy kraj mógł się z nim utożsamiać.

"Trzeba zdefiniować, co jest do uzyskania. Kwoty nie są do uzyskania, więc walczmy, żeby jak najlepsi kandydaci wygrywali w poczuciu potrzeby równowagi i poczuciu, że nowe kraje powinny mieć lekkie fory" - powiedział Sikorski jeszcze przed spotkaniem.

"Potrzeba nam poczucia współwłasności w nowej służbie wśród wszystkich krajów, w szczególności wśród krajów naszego regionu, co oznacza, że powinna być równowaga, ale wydaje się, że kryterium geograficzne jest pójściem o pół kroku za daleko. (...) Takiego sztywnego kryterium geograficznego nie możemy się spodziewać; w naszym interesie jest, aby UE kierowała się zasadami konkurencyjnymi doboru najlepszych kandydatów, bo nasi kandydaci są bardzo dobrzy. Znają języki na terenie byłego Związku Radzieckiego i chcemy wygrywać, bo jesteśmy lepsi" - dodał Sikorski.

Minister zdziwił się, gdy usłyszał od korespondentki PAP, że np. w Moskwie obecny szef delegacji Komisji Europejskiej, Hiszpan, nie mówi po rosyjsku. "Zdolności językowe są bardzo istotne, bo zupełnie inny kontakt ma się z elitami danego kraju, jak się zna język. Nam by do głowy nie przyszło wysłać do Waszyngtonu Polaka, który nie zna angielskiego" - powiedział.

Po debacie na temat ESDZ i spotkaniu z Ashton, Sikorski powiedział, że uzyskał od niej "zapewnienie, że kwalifikowani, dobrzy nasi kandydaci będą przez nią uwzględniani zarówno w służbie zewnętrznej w placówkach jak i tu w centrali, co jest jeszcze ważniejsze". Uzyskanie ważnego stanowiska w centrali ułatwi bowiem zdobywanie stanowisk zagranicznych.

Ashton ma nadzieję, że porozumienie w sprawie ESDZ rządy UE osiągną do 26 kwietnia, kiedy odbędzie się następne posiedzenie szefów MSZ "27". Na razie Ashton przedstawiła jedynie wstępne dokumenty obejmujące graficzny schemat organizacyjny ESDZ (tzw. organigram), zakładający, że kierować nią będzie sekretarz generalny wraz z dwoma zastępcami. Propozycja przewiduje, że służba będzie składać się z departamentów podzielonych według klucza tematycznego i geograficznego (regiony), zajmujących się np. współpracą z organizacjami międzynarodowymi, takimi jak ONZ, prawami człowieka oraz z osobnej struktury ds. administracyjnych.

"Jeżeli słyszę (w mediach - PAP), że jest organigram i nie ma w nim Polaków, to muszę zapytać o kompetencje tych, którzy to piszą. Nie ma w nim Polaków, Francuzów, Anglików, Niemców i paru innych narodowości. Jak wiecie, większość ambasad będzie tworzonych z obecnych przedstawicieli KE i w tym roku będzie obsadzanych mniej więcej 30 ambasad, a nie 140, jak ktoś napisał" - irytował się Sikorski. Apelował o "wstrzemięźliwość w promowaniu atmosfery klęski, kompletnie nieuzasadnionej".

Ashton już w marcu ogłosiła nabór na szefów 32 unijnych placówek, m.in. w Chinach, Pakistanie, Brazylii, na Haiti i w Argentynie.

Polsce raczej podoba się zaproponowany przez Ashton podział ESDZ. "Mamy dodatkowe propozycje, w szczególności w sprawie wzmocnienia pionu bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego (militarno-cywilnego - PAP)" - wyjaśnił Sikorski.

Zgodnie z decyzją unijnego szczytu z października 2008 roku w skład liczącej kilka tysięcy pracowników ESDZ (zarówno w siedzibie w Brukseli jak i w delegacjach rozsianych po świecie) wejdą osoby rekrutowane z trzech źródeł: sekretariatu generalnego Rady UE, Komisji Europejskiej oraz dyplomaci wysłani z państw członkowskich. Po jednej trzeciej z każdego ze źródeł. Ale w KE i Radzie UE wciąż pracuje znaczniej mniej osób z nowych krajów UE.

Według danych z lutego w Dyrekcji generalnej ds. zewnętrznych KE (tzw. Relex) pracuje zaledwie 25 Polaków na 662 zatrudnionych, zaś na ponad 1000 pracowników w reprezentacjach KE na świecie przypada zaledwie 11 Polaków. Na te dysproporcje - powiedziały źródła PAP - uwrażliwiał Catherine Ashton polski komisarz ds. budżetu Janusz Lewandowski, podczas posiedzenia kolegium. Wskazał, że nie chodzi tylko o Polskę, ale wszystkie nowe kraje. W Releksie, który niemal w całości zostanie włączony do ESDZ pracuje dziś 160 Belgów i żadnego Bułgara !

Dlatego nowe kraje, w tym Polska, martwią się, że nie będą wystarczająco reprezentowane w ESDZ. W wywiadzie dla PAP Ashton powiedziała niedawno, że wszystkie kraje będą reprezentowane w służbie dyplomatycznej, tak by ESDZ była "odzwierciedleniem całej Europy". Przyznała jednak, że nie wprowadzi kwot narodowych, "bo to byłby krok wstecz", a decyzje, kto znajdzie się w korpusie, będzie podejmować na podstawie kryterium zasług i doświadczenia.

Inga Czerny (PAP)

icz/ kot/ ap/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)