Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Polski zakonnik z RŚA: nie mogę wrócić do Polski, jestem tu potrzebny

0
Podziel się:

Polski zakonnik z Republiki Środkowej Afryki (RŚA) Benedykt Pączka
powiedział PAP, że nie może opuścić misji, bo zakonnicy są dla miejscowej ludności "gwarantem"
bezpieczeństwa. To reakcja na ofertę polskiego MSZ ewakuacji z kraju ogarniętego konfliktem
zbrojnym.

Polski zakonnik z Republiki Środkowej Afryki (RŚA) Benedykt Pączka powiedział PAP, że nie może opuścić misji, bo zakonnicy są dla miejscowej ludności "gwarantem" bezpieczeństwa. To reakcja na ofertę polskiego MSZ ewakuacji z kraju ogarniętego konfliktem zbrojnym.

O. Benedykt Pączka, polski kapucyn z misji w Ngaoundaye na północy Republiki Środkowoafrykańskiej (blisko granicy z Czadem) relacjonował PAP jak przebiegał atak tamtejszej bojówki muzułmańskiego ugrupowania Seleka na misję. Jak mówił, przez całą ostatnią noc słychać było strzelaninę.

Kapucyn z Krakowa przebywa na misji z zakonnikiem z Włoch oraz dwoma zakonnikami z RŚA. Towarzyszą im dwie polskie siostry zakonne ze Zgromadzenia Służebnic Matki Dobrego Pasterza oraz świecka wolontariuszka. Misjonarze m.in. opiekują się niewidomymi i sierotami.

"Schroniliśmy się wszyscy w centrum kulturalnym w Ngaoundaye, około kilometra od siedziby naszej misji, ale w nocy sytuacja była dramatyczna. Włoch i miejscowi współbracia pozostali w misji, gdzie zaczęła podchodzić Seleka. Kontakt ze współbraćmi nam się urwał i nie wiedzieliśmy nawet, czy żyją. O pierwszej w nocy dotarli do nas, ale Seleka znów będzie atakować" - powiedział o. Pączka PAP, potwierdzając treść wysyłanych wcześniej sms-ów do dziennikarzy portalu stacja7.pl

Jak mówił, życie zakonników jest od ponad dwóch tygodni zagrożone i są zmuszeni do ucieczek przed bojówką Seleka, uzbrojoną również w ciężką broń. "Przez ten czas jesteśmy w zawieszeniu między misją a schronieniem. A są tu ludzie, którzy potracili bliskich, cały dobytek i domy" - powiedział zakonnik.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych wezwało we wtorek obywateli polskich do opuszczenia terytorium Republiki Środkowoafrykańskiej i zaoferowało im ewakuację. "Resort obrony popiera ten apel" - poinformował rzecznik MON Jacek Sońta. Jak mówił PAP rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski, resort oferuje zakonnikom ewakuację, bo obecnie to jedyny skuteczny sposób, żeby im pomóc. "Natomiast ze względu na charakter ich pracy, ich powołania, dla nich jest to ostateczność" - przyznał Wojciechowski.

O. Pączka pytany, czy zamierza wracać do Polski, odparł, że nie może tego uczynić. "Jesteśmy potrzebni tym ludziom i gwarantem dla nich, że jeśli ktoś o nas myśli, to i oni są bezpieczni. Nasze życie jest ważne, ale życie tych ludzi także. Kto ich obroni?" - oświadczył.

Zaapelował o wysłanie patroli wojska w okolicę ich miejscowości, "aby Seleka zobaczyła, że wojsko tam jest". "Boimy się, co się tu wydarzy. Prosimy o modlitwę o siły psychiczne dla nas, aby to przetrwać" - dodał.

Jak poinformował Sońta, MON "monitoruje w trybie ciągłym sytuację w Republice Środkowoafrykańskiej oraz pozostaje w stałym kontakcie z francuskim Ministerstwem Obrony". Według niego inne instytucje państwowe również utrzymują kontakt z obywatelami polskimi, w tym misjonarzami, znajdującymi się na obszarze ogarniętym konfliktem.

MON podkreśla, że na terenie RŚA nie stacjonuje żaden polski pododdział bojowy. "Od 1 lutego polski kontyngent wojskowy skierowany do wsparcia logistycznego francuskiej operacji Sangaris w Republice Środkowoafrykańskiej, stacjonujący w bazie wojskowej w Orleanie (Francja), osiągnął gotowość do działania. W jego skład wchodzą dwie załogi, personel naziemny oraz jeden samolot transportowy Hercules C-130. Polski udział w tej operacji ma charakter wspierający" - zaznaczył Sońta.

Co najmniej 75 osób zginęło w ciągu ostatnich 24 godzin w rezultacie walk między muzułmanami i chrześcijanami w Republice Środkowoafrykańskiej.

Walki w Republice Środkowoafrykańskiej wybuchły z nową siłą po wycofaniu się muzułmańskich rebeliantów z koalicji Seleka ze stolicy kraju Bangi w ub. miesiącu. Według miejscowych źródeł mają one często charakter odwetu na chrześcijanach.

Wojciech Tumidalski (PAP)

wkt/ itm/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)