Białostocka prokuratura wystąpiła o pomoc prawną do strony białoruskiej, w związku z koniecznością uzupełnienia dowodów w sprawie obywatela tego kraju oskarżonego o oszustwo.
Chodzi o sprawę Andrieja Żukowca, oskarżonego o oszustwo przy uzyskaniu blisko 700 tys. dolarów kredytów w dwóch bankach na Białorusi.
Jak poinformował PAP w środę rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Białymstoku Adam Kozub, we wniosku o pomoc prawną chodzi przede wszystkim o przesłuchanie świadków. Prawdopodobne jest, że prowadzący śledztwo uda się w tym celu na Białoruś.
Uzupełnienie dowodów w sprawie Żukowca to realizacja zaleceń Sądu Rejonowego w Białymstoku. Termin wyznaczony prokuraturze na wykonanie tych czynności przedłużony został do 31 marca tego roku.
Tymczasem nawet nie wiadomo, kiedy pomoc prawna na Białorusi zostanie udzielona. Do przesłuchania są też świadkowie z Łotwy, trzeba będzie również zweryfikować tłumaczenia dokumentów.
Sprawa Andrieja Żukowca jest jedną z najdłużej prowadzonych przez białostocki wymiar sprawiedliwości. Ciągnie się od 2001 roku, gdy Białorusin przypadkowo został zatrzymany do kontroli drogowej w Białymstoku. Okazało się, że jest poszukiwany na Białorusi listem gończym. Trafił więc do aresztu, a Białoruś wystąpiła o jego ekstradycję.
Przed sądem Żukowiec przedstawił jednak dowody na swoje związki z opozycją antyłukaszenkowską, a sąd uznał, że wydanie go Białorusi jest prawnie niedopuszczalne, bo może go tam czekać niesprawiedliwy proces.
Wtedy białoruska prokuratura przekazała do Polski zebrane w jego sprawie karnej dowody i śledztwo przejęła do prowadzenia prokuratura w Białymstoku. Po wielu miesiącach postępowania, co wiązało się m.in. ze ściągnięciem, a potem tłumaczeniem materiałów z Białorusi, skierowała do miejscowego sądu akt oskarżenia.
Tu jednak od kilku lat nie może zapaść orzeczenie, bo sprawa jest skomplikowana, dotyczy zdarzeń na Białorusi, tam też są pokrzywdzeni w tej sprawie i większość świadków.
Pierwsza próba osądzenia Żukowca miała miejsce w 2006 roku. Proces rozpoczął się w sądzie rejonowym, który po kilku miesiącach podjął jednak decyzję o zwrocie akt prokuraturze do ponownej weryfikacji materiału dowodowego.
Ta złożyła skutecznie zażalenie, więc sprawa wróciła do sądu rejonowego. Ten przekazał ją okręgowemu, bo w międzyczasie zmieniła się właściwość sądów, a okręgowy - jesienią 2007 roku - znowu rejonowemu, a ten - kilka miesięcy temu - znowu prokuraturze.
Żukowiec w procesie odpowiada z wolnej stopy i nie korzysta z pomocy obrońcy. Godzi się na podawanie jego danych personalnych i ujawnianie wizerunku. Przeważnie nie korzysta w sądzie z pomocy tłumacza, bo dobrze radzi sobie z językiem polskim.(PAP)
rof/ wkr/ jra/