W lesie w okolicach miejscowości Stegna leżącej na Mierzei Wiślanej, straż graniczna zatrzymała mężczyznę, który nielegalnie wydobywał bursztyn. Zarekwirowano służący do uprawiania procederu sprzęt oraz 18 kg jantaru, warte w sumie ok. 10 tys. zł.
Jak poinformował w piątek Andrzej Juźwiak, rzecznik prasowy komendanta Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku, funkcjonariusze natknęli się na mężczyznę wydobywającego bursztyn w nocy z czwartku na piątek, w czasie rutynowego patrolu.
"Na miejscu pracowały trzy motopompy służące do wypłukiwania bursztynu, a w worku 35-latek zdołał już zgromadzić około 18 kilogramów zanieczyszczonego urobku" - poinformował Juźwiak.
Jak wyjaśnił rzecznik, mężczyznę przekazano wezwanym na miejsce funkcjonariuszom Straży Leśnej z Elbląga, którzy poprowadzą dalsze czynności w tej sprawie.
Aby legalnie wydobywać bursztyn, konieczna jest koncesja. Uprawianie tego procederu bez pozwolenia jest wykroczeniem, za którego popełnienie grozi grzywna w wysokości do 5 tys. zł i przepadek nielegalnie wydobytego surowca oraz narzędzi.
Według szacunków strażników leśnych wartość zabezpieczonego w przypadku 35-latka urobku oraz motopomp i innego sprzętu wynosi około 10 tys. zł.
Nielegalni "bursztyniarze" działają głównie na terenach nadmorskich lasów. Z pomocą wody o dużym ciśnieniu wypłukują surowiec z piaszczystej gleby. Po ich działalności pozostają głębokie, niebezpieczne dla zwierząt i ludzi doły.
Regularnie patrolującej nadmorskie lasy Straży Granicznej raz na kilka miesięcy udaje się przyłapać "bursztyniarzy". Ostatnio - w końcu stycznia br., pogranicznicy zatrzymali trzech mężczyzn, którzy - również w okolicach Stegny, nielegalnie wydobywali bursztyn. Wówczas zarekwirowano ok. 10 kilogramów jantaru wartego mniej więcej 5 tys. zł oraz sprzęt o szacunkowej wartości 13 tys. zł. (PAP)
aks/ malk/