Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Ponad 10 tys. ludzi na pogrzebie palestyńskiego więźnia

0
Podziel się:

Około 10 tys. osób wzięło udział w poniedziałek w pogrzebie Arafata Dżaradata -
Palestyńczyka, który w sobotę zmarł w izraelskim więzieniu w niejasnych okolicznościach.
Izraelczycy obawiają się eskalacji masowych protestów na Zachodnim Brzegu Jordanu.

Około 10 tys. osób wzięło udział w poniedziałek w pogrzebie Arafata Dżaradata - Palestyńczyka, który w sobotę zmarł w izraelskim więzieniu w niejasnych okolicznościach. Izraelczycy obawiają się eskalacji masowych protestów na Zachodnim Brzegu Jordanu.

"Wszyscy go znali, był dobrym, szanowanym mężczyzną, stąd takie oburzenie i tyle osób na jego pogrzebie" - powiedział PAP sklepikarz z rodzinnej wioski Dżaradata - Sair na Zachodnim Brzegu.

Gdy na główny plac wsi wniesiono ciało zmarłego, młoda Palestynka Amal zaczęła płakać, wzywać głośno swego ojca, a potem osunęła się na ziemię. Starsze kobiety szybko otoczyły ją opieką, podały jej wodę. Amal też jest z Sair, jej ojciec zginął, gdy miała 13 lat, również w izraelskim więzieniu. Jest jednym z bohaterów drugiej intifady - palestyńskiego powstania przeciwko izraelskiej okupacji, które wybuchło w 2000 roku.

Ci Palestyńczycy, którzy giną zabici przez izraelskich żołnierzy, stają się męczennikami walki o niepodległość. Ich rodziny są otaczane szacunkiem i wsparciem lokalnej społeczności, podobnie jak rodziny więźniów przetrzymywanych w Izraelu, uważanych za bohaterów narodowych.

Amal pogrzeb Dżaradata oglądała z dachu pobliskiego domu wraz z innymi kobietami ze swej rodziny. Starszym z nich ten widok przypomniał opowieści z czasów pierwszej i drugiej intifady. "Nie ma domu w Palestynie, gdzie nie wisiałoby zdjęcie męczennika, rannego albo więźnia" - mówiły PAP.

Choć media izraelskie i międzynarodowe ostrzegają przed wybuchem trzeciego palestyńskiego powstania, sytuacja na Zachodnim Brzegu w poniedziałek raczej zaczęła się uspokajać. Do zamieszek doszło w tylko w kilku miejscach, i to na mniejszą skalę niż w niedzielę.

Podczas pogrzebu rozległy się strzały z broni automatycznej. Oddali je bojownicy z Brygad Męczenników Al Aksa - zbrojnego ramienia rządzącej na Zachodnim Brzegu partii Fatah. Zapowiedzieli pomszczenie męczennika. I prawdopodobnie był to jedyny moment wskazujący, że to jeszcze nie koniec niepokojów na Zachodnim Brzegu.

Żałobnicy skandowali różne hasła - od "nie, nie dla okupacji" po wezwania do zjednoczenia skłóconych palestyńskich frakcji. Nad tłumem powiewały flagi wszystkich barw - żółte Fatahu, zielone Hamasu, czerwone lewicowych ugrupowań, jak Demokratycznego Frontu Wyzwolenia Palestyny.

"W Sair jest wiele frakcji, ale dziś wszyscy jesteśmy zjednoczeni" - powiedział PAP jeden z uczestników pogrzebu. To poczucie jedności wokół sprawy palestyńskich więźniów jest taktycznie na rękę Fatahowi i rządzącemu w Strefie Gazy Hamasowi - dwóm skonfliktowanym palestyńskim ugrupowaniom. Ich proces pojednania wlecze się od miesięcy, nie przynosząc zbyt wielu rezultatów.

Palestyńska ulica, zamiast domagać się porozumienia między Fatahem i Hamasem, skupia się teraz na losach więźniów, a władze Autonomii Palestyńskiej otwarcie wsparły masowe protesty antyizraelskie. Na poniedziałkowym pogrzebie stawiła się duża delegacja rządowa.

Przez ostatni tydzień trwały palestyńskie demonstracje, których uczestnicy domagali się zwolnienia czterech więźniów prowadzących długoterminowy strajk głodowy. Wiadomość o śmierci w sobotę w izraelskim więzieniu Dżaradata, 30-letniego ojca dwójki dzieci podejrzanego o rzucanie kamieniami w Izraelczyków, tylko je nasiliła.

W niedzielę palestyński minister ds. więźniów Issa Karake poinformował na konferencji prasowej, że pierwsze wyniki autopsji wskazują na śmierć Dżaradata na skutek tortur. W niedzielę Izrael podkreślił, że pierwsze wyniki autopsji zmarłego więźnia nie są rozstrzygające i trzeba jeszcze poczekać na wyniki bardziej szczegółowych badań, między innymi toksykologicznych.

Sprawa więźniów jest ważna dla większości Palestyńczyków, bo dotknęła praktycznie każdą rodzinę w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu. Według danych palestyńskiej organizacji Addameer do izraelskich więzień od 1967 roku trafiło ponad 800 tys. Palestyńczyków - blisko jedna piąta wszystkich mieszkańców tych terytoriów.

Z Sair Ala Qandil (PAP)

aqa/ awl/ ap/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)