Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Ponad 400 osób zatrzymano podczas manifestacji opozycji w Moskwie

0
Podziel się:

#
nowe dane o zatrzymanych, komentarz rzecznika praw człowieka, wypowiedź Niemcowa
#

# nowe dane o zatrzymanych, komentarz rzecznika praw człowieka, wypowiedź Niemcowa #

06.05. Moskwa (PAP) - Siły specjalne policji OMON w niedzielę rozpędziły manifestację przeciwników Władimira Putina na placu Bołotnym w Moskwie. Policjanci starli się z demonstrantami. Po obu stronach są ranni. Pobici zostali też dwaj reporterzy telewizji NTV.

Zatrzymano ponad 400 osób, w tym lidera liberalnego ruchu Solidarność Borysa Niemcowa, przywódcę radykalnego Frontu Lewicy Siergieja Udalcowa oraz opozycyjnego adwokata, bojownika z korupcją i blogera Aleksieja Nawalnego.

Oponenci Putina przyszli na plac Bołotny, naprzeciwko Kremla, aby w przededniu inauguracji Putina zażądać jego odejścia, a także przeprowadzenia w Rosji uczciwych wyborów prezydenckich i parlamentarnych.

Według niezależnych obserwatorów w akcji wzięło udział około 15 tys. osób. Organizatorzy liczbę uczestników manifestacji oszacowali na 20 tys. a policja - na 8 tys.

Przywódcy opozycji w ostatniej chwili zrezygnowali z organizowania wiecu i wezwali uczestników demonstracji do ogłoszenia bezterminowego siedzącego strajku. Policja utrzymuje, że protestujący próbowali również przedrzeć się przez jej kordony w kierunku Kremla. Twierdzi też, że interweniujący funkcjonariusze zostali obrzuceni butelkami, kamieniami i świecami dymnymi.

Z kolei opozycjoniści utrzymują, że policja utrudniała demonstrantom dostęp do placu Bołotnego.

Rzecznik praw człowieka w Federacji Rosyjskiej Władimir Łukin, który był na placu Bołotnym, oświadczył, że "odpowiedzialność za zajścia spada na tę część organizatorów, którzy urządzili siedzący strajk". "Nie mogę określić tego inaczej niż jako prowokacja" - podkreślił.

Łukin przyznał zarazem, że "poważne uchybienia były także po stronie policji". "Funkcjonariusze zbyt skrupulatnie kontrolowali przy bramkach do wykrywania metali tak dużą liczbę ludzi i nie zapewnili dróg awaryjnych na wypadek powstania sytuacji nadzwyczajnej" - wyjaśnił.

Policja poinformowała, że Niemcow, Udalcow i Nawalny zostaną oskarżeni o zorganizowanie prowokacji i wzywanie do masowego naruszania porządku publicznego oraz że przeciwnko nim może zostać wszczęte śledztwo. Za czyny te grozi do dwóch lat pozbawienia wolności.

Przed zatrzymaniem Udalcow zdążył oświadczyć ze sceny, że protestujący nie mają wyboru. "Albo zostaniemy tutaj, albo jeszcze na sześć lat oddamy kraj w ręce oszustów i złodziei" - powiedział. "Wystarczy wytrzymać 12 godzin, aby urządzić Putinowi święto" - oznajmił z kolei Niemcow.

Uczestnicy manifestacji nazwanej Marszem Milionów zebrali się na placu Kałuskim, skąd ulicą Bolszaja Jakimanka przeszli na pobliski plac Bołotny, naprzeciwko Kremla, gdzie miał się odbyć wiec. Idąc skandowali m.in.: "Rosja bez Putina!", "Putin to nie nasz prezydent!", "Putin to złodziej!" i "Złodziej powinien siedzieć w więzieniu!".

Na demonstrację przejechali także opozycjoniści z innych miast.

Większość uczestników akcji miała przypięte do ubrań białe wstążki. Biały kolor jest symbolem protestów przeciwko sfałszowaniu grudniowych wyborów parlamentarnych na korzyść kierowanej przez Putina partii Jedna Rosja.

Policja interweniowała również w pobliżu placu Maneżowego, gdzie przeciwko powrotowi Putina na Kreml próbowały protestować inne grupy opozycjonistów. Swoją demonstrację zorganizowały pod hasłem "Nie wpuścimy złodzieja na Kreml". Jednym z jej elementów miało być rozbicie miasteczka namiotowego na placu Maneżowym.

"Kto nie poszedł na Bołotny i chciał iść na Maneżowy, niech idzie. Otwierajcie drugi front" - zachęcał w swoim mikroblogu na Twitterze z policyjnego aresztu Nawalny.

Policja zatrzymała około 30 osób.

Wieczorem na moskiewskiej Górze Pokłonnej zgromadzili się stronnicy Putina. Policja podała, że w manifestacji tej wzięło udział około 30 tys. ludzi. Opozycja uznała te dane za mocno zawyżone.

Przed akcją na placu Bołotnym doszło do tragedii. Śmierć poniósł 26-letni fotoreporter, który usiłował wejść na dach jednego z domów na Jakimance po schodach przeciwpożarowych. Spadł z wysokości szóstego piętra, ginąc na miejscu.

Uroczystość zaprzysiężenia Putina na prezydenta odbędzie się w poniedziałek w południe.

Z Moskwy Jerzy Malczyk (PAP)

mal/ ro/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)